
Po prawie 4 latach od doskonałej kompilacji składającej się z pierwszej i drugiej odsłony najbardziej popularnej serii o jeździe na deskorolce, nareszcie mamy w rękach jej kontynuację. Tym razem czarodzieje z Iron Galaxy Studio wzięli na warsztat Tony Hawk’s Pro Skater 3 oraz 4. Nad obiema z tych gier spędziłem jako młodzik niezliczone godziny, więc byłem niezmiernie ciekaw czy podobnie jak w przypadku poprzedniego remake’u/kompilacji i tym razem udało się twórcom bezpiecznie wylądować. I właściwie już teraz mogę powiedzieć, że tak, choć nie bez pewnych drobnych irytacji, które będą doskwierać starszym fanom serii, a przez nowych graczy mogą zostać właściwie niezauważone.
Sprawdzona formuła
Na czym polega klasyczna formuła rozgrywki w grach z serii o Tonym Hawku nie trzeba chyba tłumaczyć prawie nikomu, kto był dzieckiem w trakcie lat 90-tych i wczesnych dwutysięcznych. Zasady są nieskończenie proste. W każdym poziomie mamy listę 10 zadań do odhaczenia. Są one dosyć zróżnicowane, od raczej standardowych (nabij wystarczająco wysoki wynik za triki, zbierz litery S-K-A-T-E rozrzucone po poziomie, wykonaj konkretny tick w konkretnym miejscu), po znacznie bardziej odjechane, jak np. odklejanie od słupa nastolatka który postanowił go polizać, czy wywołanie trzęsienia ziemi w Los Angeles. Wchodząc do rozgrywki mamy na ich wypełnienie zawsze dokładnie 2 minuty. Podczas tych 2 minut będziemy wykonywać przeróżne triki, łącząc je w coraz bardziej szalone i nieprawdopodobne combosy. Niby proste, ale niesamowite wciągające.
Pełna paczka
Podobnie jak w przypadku pierwszego remake serii, obie gry są połączone tutaj w jedną, świetnie zintegrowaną paczkę. Do wyboru mamy aż 34 ekspertów od jazdy na desce. Zaczynając od znanych dobrze fanom serii powracających twarzy, jak Bob Burnquist, Rodney Mullen, Karrem Campbell czy oczywiście tytułowy Tonego Hawk, poprzez nową falę entuzjastów deskorolki jak Zion Wright czy Jamie Foy, a kończąc na odjechanych postaciach jak Doomslayer czy Michallangelo z Teenage Mutant Ninja Turtles, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Jakby tego było mało, dostajemy w swoje ręce całkiem rozwinięty kreator postaci który pozwala nam stworzyć własnego skatera, dzięki któremu możemy ustawić nie tylko wygląd jego i sprzętu na którym jeździ, ale także jego preferencje co do stylu jazdy. W trakcie rozgrywki dowolnie przełączać się możemy pomiedzy poziomami z trzeciej i czwartej części gry. Co więcej, “RPGowe” elementy gry, czyli przypisywanie znalezionych na różnych poziomach punkty umiejętności, są współdzielone między grami – tak więc, jeśli gracz rozwinie swoją ulubioną postać podczas rozgrywki na poziomach z Tony Hawk’s Pro Skater 3, będzie ona już te ulepszenia posiadać podczas rozgrywki na planszach z kolejnej części serii. Jeśli już o poziomach mowa, to mamy tu ich całe zatrzęsienie. W skład paczki wchodzi: 9 leveli z THPS 3, 7 z THPS 4 oraz 3 zupełnie nowe, stworzone na potrzeby tego wydania (Movie Studio, Waterpark oraz Pinball). Choć nowe poziomy nie są aż tak ogromne jak niektóre z oryginalnych, to bez wątpienia widać, że ekipa która pracowała nad remake instynktownie “czuje” o co chodzi w tworzeniu leveli dla klasycznych gier THPS i dostarczyła dodatkowo kilka naprawdę świetnych godzin zabawy. Aż chciałoby się, żeby twórcy z Iron Galaxy dostali możliwość zrobienia własnej gry od zera – może tym razem “prawdziwego” Tonego Hawka 5, bo o grze 2015 nie wypada wspominać w kulturalnym towarzystwie…
Czysty flow
Jednak w grach Tony Hawk’s Pro Skater to nie liczba poziomów czy postaci do ogrania jest najważniejsza. Najbardziej liczy się to, czy udało się odtworzyć uzależniający, arcade’owy styl rozgrywki od studia NeverSoft, który sprawił, że we wczesnych latach 2000 mało kto był w stanie odłożyć kontroler po dorwaniu się do kopii “trójki” czy “czwórki”. Na szczęście, odpowiedź brzmi “tak, po stokroć tak”. Kontrolowanie postaci jest niezwykle wygodne i responsywne. Nawet jeśli ktoś nie grał w serię od kilkunastu lat, bez problemu się tu odnajdzie i szybko zacznie wbijać szalone ilości punktów. Nic chyba nie przebije wspaniałego strzału adrenaliny który towarzyszy udanemu “wylądowaniu” combosa który łączy w sobie triki w powietrzu (vert), zjazd po rurze, kilka kickflipów, a to wszystko połączone manualami. Gra idealnie odtwarza to, co sprawiło, że THPS 3 i 4 stały się takimi klasykami lata temu. Niewątpliwie pomaga też to, że port na Switcha 2 jest naprawdę solidny i nie zanotowałem większych spadków płynności w większości przypadków, choć z 2-3 razy gra “przykrztusiła się” gdy wiele działo się na ekranie. W każdym razie gra wygląda i działa świetnie. Jest to kolejny dowód na to, że do lamusa odchodzą czasy zgniłych kompromisów z ery pierwszego Nintendo Switch, gdzie często przychodziło nam ogrywać brzydkie, niestabilne porty “dużych”, multiplatformowych releasów.
(Już nie)otwarty świat
Niestety, nie obyło się też w tym naprawdę niezłym remasterze bez dwóch problemów. O ile pierwszy jest raczej subiektywny i będzie solą oku jedynie psychofanów serii, drugi może nieco zatruć radość osobom które mają dużo nostalgii do starszych gier. Pierwszy problem jest taki, że dość mocno została zmieniona formuła czwartej części. “Czwórka” była pierwszym tytułem w serii który wyzbył sie klasycznego, dwuminutowego zegara, zezwalając graczowi na dowolną eksplorację poziomu w swoim tempie. Nieco inaczej też skonsturowane były zadania, bo zamiast dostawać je od samego początku, trzeba było “otrzymać” questy od osób znajdujących się gdzieś w levelu. Swego czasu była to prawdziwa rewolucja dla serii i wszystkie kolejne tytuły dalej podążały tą drogą. Obie te rzeczy zostały jednak w Tony Hawk’s Pro Skater 3 + 4 kompletnie wycięte – tak jak w THPS 3 wraca 2-minutowy licznik i lista zadań znana i widoczna od samego początku. Można powiedzieć, że THPS 4 został po prostu wtłoczony w strukturę starszych gier. Osobiście nie przeszkadzało mi zbyt mocno – mówiąc szczerze, to dialogi z osobami dającymi questy były w tej grze mocno “krindżowe” a ich eliminacja sprawdza, że remake jest bardziej spójny i nie przeżywamy ogromnego szoku przełączając się między poziomami z 3 i 4.
Muzyka już nie ta sama
Znacznie większą w moich oczach zbrodnią jest to jak potraktowany został soundtrack. Nie bez powodu mówi się, że doskonały soundtrack serii ukształtował gusta muzyczne sporej części mojego pokolenia. Dlatego też ogromnym zdzwiniem zareagowałem, gdy okazało się, że z orgynalnych soundtracków ostało sie raptem 10 utworów, a zamiast nich dostaliśmy zestaw zupełnie nowych. Na próżno szukać tu hitów jak Blitzkrieg Bop od Ramones, TNT od AC/DC czy Anarchy in the UK od Sex Pistols. Co prawda nowe kawałki nie są złe same w sobie i często pochodzą od tych samych artystów, jednak brakuje im pewnego kopnięcia które sprawiało, że soundtracku do 3 i 4 można było słuchać właściwie w kółko. Choć twórcy gry tłumaczą, ze chodziło o możliwość zapoznania się z nowymi utworami, tak jak to miało miejsce w latach 2000nych, to niewątpliwie chodziło tu o ograniczenie kosztów licencyjnych. Jestem pewien, że dodanie do sountracku kawałka od AC/DC kosztuje więcej w 2025 niż w 2001 – ale nadal jest dość rozczarowujące w tak świetnej poza tym szczegółem grze. Bez wątpienia szybko pojawią się mody które to zaadresują dla PCtowych graczy, ale niestety konsolowi muszą obejść się smakiem.
Niezależnie od drobnych problemów które głównie dotkną fanów serii którzy spędzili nad nią, powiedzmy sobie szczerze, za dużo czasu, Tony Hawk’s Pro Skater 3 + 4 to doskonały tytuł i godny następca świetnego remaku pierwszych części serii. Możliwość ponownego przeżycia adrenaliny związanej z wykręceniem jakeigoś szalonego combosa jest absolutnie warta ponownego zanurzenia się w świecie entuzjastów skejtowych emocji. Na deski marsz!
Cena w eshopie: 215,50 PLN
Podziękowania od Cenega za dostarczenie gry do recenzji.

Redaktor
Zimny
Fan gier indie, strategii, RPG, Nintendo i wszystkiego co ma związek z retro gamingiem. Swego czasu współtworzyłem jedną z największych polskich stron o jRPG. Z wykształcenia jestem anglistą, a w “prawdziwym życiu” pracuję nad przeróżnymi projektami IT.