
Każdy, kto choć trochę kojarzy uroczego Pac-Mana, bez trudu przywoła w wyobraźni żółtą kuleczkę przemierzającą ciasne korytarze labiryntu, zjadającą kolejne punkciki i uciekającą przed kolorowymi duszkami. W pewnym momencie jednak ten niepozorny stworek z ofiary zamienia się w bezwzględnego łowcę! Tak właśnie – oczywiście przy odrobinie fantazji – można streścić kultową i najbardziej rozpoznawalną grę z jego udziałem. Nikomu jednak raczej nie przyszło do głowy, że historia Pac-Mana mogłaby kiedykolwiek skręcić w stronę, jaką proponuje nam Shadow Labyrinth. To pełna mroku, niepokoju i tajemnic metroidvania, która zmusza do zadania sobie pytania: czym tak naprawdę jest Pac-Man? I czy to, co dotąd uznawaliśmy za niewinną zręcznościówkę, nie skrywa w sobie czegoś znacznie mroczniejszego?
Wszechobecny mrok…
Shadow Labyrinth zdecydowanie zrywa z charakterystycznym dla serii kolorowym, familijnym klimatem, oferując zamiast tego mroczną, brutalną i bezkompromisową reinterpretację klasycznego Pac-Mana. Ze względu na cięższy ton i dystopijną tematykę, w tytule gry próżno szukać bezpośredniego odniesienia do Pac-Mana – choć wprawne oko może dostrzec subtelne nawiązanie w postaci litery „O” w logo, stylizowanej na znajomy kształt.
Shadow Labyrinth opowiada historię milczącej istotny będącej Szermierzem zwanym „Numer 8” oraz tajemniczej postaci przypominającej Pac-Mana – PUCKA, którego imię stanowi bezpośrednie nawiązanie do oryginalnej nazwy klasycznego bohatera zręcznościówki, zanim została ona zmieniona na potrzeby rynku amerykańskiego. To właśnie PUCK prowadzi Szermierza przez zniszczony, postapokaliptyczny świat – miejsce, które padło ofiarą wyniszczającej wojny. W trakcie tej mrocznej podróży odkrywamy fragmenty prawdy o katastrofalnym, technologicznym konflikcie, który doprowadził świat do upadku, a także o jego konsekwencjach i głębszych powiązaniach z losami bohaterów.
Narracja w grze jest ciekawa i niejednoznaczna, choć jej tempo nie należy do najbardziej przystępnych. PUCK rzadko wyjaśnia używane pojęcia czy kontekst wydarzeń, co sprawia, że gracz często musi samodzielnie łączyć fakty i wyciągać wnioski. To postać tajemnicza, momentami arogancka, kierująca się własnymi motywami – które niekoniecznie pokrywają się z naszymi.
Historia przedstawiona jest fragmentarycznie, a wiele informacji o świecie i jego przeszłości ukryto w notatkach – skomplikowanych, niekiedy wymagających skupienia i cierpliwości. Stanowią one ważne uzupełnienie fabuły i rzucają światło na wydarzenia, które doprowadziły do obecnego stanu świata. Osoby lubiące analizę i powolne odkrywanie ukrytych szczegółów znajdą tu coś dla siebie.
Prawdziwy labirynt
Jako metroidvania, Shadow Labyrinth nie odbiega znacząco od gatunkowych standardów – doświadczeni gracze wiedzą, czego się spodziewać. Sporo tu powrotów do wcześniej odwiedzonych lokacji, które nabierają nowego znaczenia po zdobyciu odpowiednich umiejętności. W tym aspekcie gra pozostaje wierna sprawdzonemu schematowi: odblokowujesz powietrzny sprint czy chwyt, które pozwalają dostać się na wcześniej niedostępne półki i kontynuować eksplorację. To mechaniki dobrze znane fanom gatunku.
Jednak mimo przywiązania do klasycznych rozwiązań, Shadow Labyrinth wyróżnia się własnym podejściem. Przede wszystkim – sterowanie PUCKIEM. W wielu miejscach tylko on jest w stanie poruszać się dalej, co otwiera nowe ścieżki i wprowadza ciekawe urozmaicenie. Niektóre z tych sekwencji to wręcz bezpośrednie nawiązania do oryginalnych gier z Pac-Manem, choć tym razem z dużo większym naciskiem na akcję i precyzję.
Nie raz zdarzyło mi się po dłuższym błądzeniu natrafić na nową trasę – pełną bezlitosnych przeciwników i wymagających sekwencji platformowych – tylko po to, by odkryć, że prowadzi mnie z powrotem w znane miejsce. Albo że tuż przed samym końcem nowego obszaru czeka mnie kolejne zamknięte przejście, uniemożliwiające dalszy postęp. Takie momenty są frustrujące, ale jednocześnie typowe dla stylu gry, która celowo unika prowadzenia gracza za rękę. Trudno jest znaleźć złoty środek dla takich rozwiązań, moim zdaniem Metroid Dread oraz Prince of Persia: The Lost Crown robiły to na zadowalającym poziome. Tu natomiast gra nie oferuje żadnych jasnych wskazówek. Brakuje również punktów orientacyjnych, a dostępne do kupienia podpowiedzi są celowo nieprecyzyjne, przez co to gracz musi samodzielnie domyślać się, dokąd powinien się udać. Niejasne oznaczenia i ścieżki, które często prowadzą donikąd, sprawiały mi więcej frustracji z eksploracji niż satysfakcji.
Mechy i inne roboty
Umiejętności Szermierza, obejmujące głównie klasyczne ciosy mieczem oraz kilka ataków specjalnych, są precyzyjne i szybkie. Wymagają od gracza pełnego skupienia na przeciwniku, zwłaszcza w starciach z bossami. Postać może również wykonywać uniki i parować ataki, co zapewnia jej krótką chwilę nieśmiertelności. Co ważne, to nie jedyne techniki dostępne w arsenale – kluczowym elementem jest możliwość przemiany w mecha znanego jako GAIA.
GAIA to potężny tryb czasowy, oparty na osobnym wskaźniku energii, który pozwala zadawać ogromne obrażenia i znacząco uszczuplić zdrowie bossów – w zamian za lekkie spowolnienie ruchów. Mam jednak mieszane uczucia co do tej mechaniki. Z jednej strony to świetny „as w rękawie” w krytycznych momentach, z drugiej – jego skuteczność może być zbyt duża, zwłaszcza na początku gry.
Rozgrywka
Większość gry spędzimy, walcząc z tymi samymi przeciwnikami, niezależnie od obszaru, do którego trafimy. Nawet gdy Shadow Labyrinth wprowadza nowych wrogów, szybko okazuje się, że to jedynie zmodyfikowane wersje znanych już przeciwników – różniące się głównie wyglądem lub detalami zachowania. Większość z nich można pokonać kilkoma podstawowymi ciosami, a ich obecność służy raczej jako przeszkoda niż realne wyzwanie – szczególnie, gdy atakują w większej liczbie.
Jedną z przyczyn tej sytuacji jest fakt, że choć każdy przeciwnik posiada jakiś rodzaj ataku – wręcz lub dystansowy – gracz otrzymuje obrażenia również po samym kontakcie z jego modelem. Ta przestarzała mechanika bywa frustrująca, zwłaszcza podczas intensywnych starć, kiedy przeciwnicy atakują ze wszystkich stron. Problem pogłębia się przez nieprecyzyjne hitboxy – niektóre z nich wyraźnie wykraczają poza wizualne granice postaci w dwuwymiarowym modelu gry. Straciłem już rachubę, ile razy otrzymałem obrażenia po teoretycznie udanym uniku – mimo że wyraźnie znajdowałem się poza zasięgiem ataku.
Kilka bolączek
Pierwszym zauważalnym problemem jest oprawa graficzna. Choć nie jest ona najgorsza, to zupełnie nie trafia w mój gust. Szczególnie animacje przeciwników, które opierają się głównie na ruchach poszczególnych segmentów ciała, bez spójnej animacji całej postaci, sprawiają wrażenie niskiej jakości. Kolejnym niedociągnięciem, zwłaszcza w tytule typu metroidvania, jest powtarzalność lokacji. Większość obszarów to jaskinie i strefy przemysłowe, które niewiele się od siebie różnią poza drobnymi zmianami w palecie kolorów. Taki schemat sprawia, że eksploracja staje się monotonna, choć na szczęście trafiają się nieliczne wyjątki – na przykład ciemne systemy jaskiń, które ożywają dopiero po aktywacji świecących czaszek, czy dolina pełna potencjalnie śmiercionośnych kwiatów, które wprowadzają odrobinę urozmaicenia.
Ponadto postępy w grze są dość powolne, a odblokowanie kolejnych ulepszeń, takich jak hak czy podwójny skok, zajmuje wiele godzin. Nie tylko ogranicza to dostęp do nowych obszarów, ale też sprawia, że gra szybko staje się monotonna. Osobiście wolę tytuły, które częściej nagradzają graczy nowymi umiejętnościami, umożliwiając im szybszą i bardziej satysfakcjonującą eksplorację świata.
Jak więc z tym Pac-Manem?
Shadow Labyrinth to odważna koncepcja, która odwraca klasyczną, kolorową konwencję Pac-Mana na mroczną, pełną tajemnic i wyzwań podróż. Gra oferuje interesującą fabułę z fragmentaryczną narracją i zagadkami do odkrycia, które przypadną do gustu fanom głębszej analizy. Jednak dla osób, które z doskoku chcą po prostu rozerwać się przed konsolą, bez większego samodzielnego zagłębiania się w historię świata, fabuła może okazać się elementem szczątkowym.
Choć mechaniki rozgrywki są solidne, walki dynamiczne, a współpraca między Szermierzem a PUCKIEM podczas eksploracji unikalna, tytuł traci na powtarzalności przeciwników, monotonii lokacji oraz nie do końca dopracowanych rozwiązaniach dotyczących otrzymywania obrażeń.
Dodatkowo tempo rozwoju postaci i odblokowywania nowych umiejętności bywa zbyt powolne, co może zniechęcić graczy preferujących bardziej płynną i szybciej nagradzaną eksplorację. Pomimo tych wad, Shadow Labyrinth potrafi wciągnąć swoim klimatem i wyzwaniami, choć wymaga cierpliwości oraz chęci samodzielnego odkrywania jego sekretów. Jeśli szukasz metroidvanii z nietypowym podejściem do znanej marki i nie boisz się pewnych niedociągnięć, warto dać tej grze szansę.
Cena w eShopie: 129,00 zł
Podziękowania dla Cenega za dostarczenie gry do recenzji.
