PublicystykaRecenzja
PublicystykaArtykuł

Czy Switch potrzebuje grania w chmurze? – Wyg(r)adani #13

O ile granie w chmurze na Switchu w Japonii nie…

3 listopada 2020

O ile granie w chmurze na Switchu w Japonii nie jest żadną nowością, tak dopiero z ostatnim Nintendo Direct Mini rozwiązanie to weszło na rynek zachodni. Na pierwszy ogień wydano Control, najnowszą produkcję od twórców Max Payne’a. Jak podkreśla deweloper, gdyby nie chmura, to ta gra nigdy nie dotarłaby do posiadaczy Switcha. Tylko czy Switch, który kroczy własną ścieżką potrzebuje tego typu usług? To pytanie zadaliśmy naszym redaktorom.

 

Paweł

 

Streaming gier jest tematem, który towarzyszy nam już od jakiegoś czasu. Pojawiły się różne usługi, takie jak Google Stadia lub GeForce Now. Niektóre z nich przyjęły się bardziej, inne mniej, ze względu na różne problemy. Moim zdaniem streaming gier jest przyszłością rozrywki elektronicznej i bardziej odpowiednie jest obecnie pytanie: czy jest on potrzebny nam już teraz? Czy mamy do tego odpowiednią infrastrukturę?

Myślę, że streaming wyprze tradycyjne formy przechowywania gier, podobnie jak serwisy Vod wyparły wypożyczalnie wideo (chociaż prawdopodobnie te umarły śmiercią naturalną nieco wcześniej). W przypadku Nintendo Switch wprowadzenie streamingu może pomóc w utrzymaniu się konsoli na rynku przez najbliższe lata. Jak wiadomo, Switch nie jest zbyt mocnym sprzętem w porównaniu do PlayStation 4 i Xboxa One, a za rogiem już nowa generacja. Już teraz większość portów wypada słabo, a co dopiero za rok czy dwa, o ile w ogóle takie będą wychodzić. Z kolei Nintendo prawdopodobnie wypuści na rynek swoją kolejną konsolę nie prędzej niż za 2-3 lata, w związku z czym streaming bardzo pomoże firmie. Wydany ostatnio Control pokazuje, że taka forma może działać całkiem sprawnie. Ważne jest jednak, żeby Nintendo wprowadziło usługę abonamentową typu Netflix. Czas pokaże, czy rozwiązanie się przyjmie.

 

Mikołaj

 

Do dzisiaj pamiętam, z jakim niewyobrażalnym cierpieniem spotkałem się w 2002 roku, gdy to okazało się, że mój ówczesny PeCet nie był w stanie uruchomić Batmana: Vengeance. Jednak wśród sączących się strumieniami łez siedmioletniego fana mrocznego rycerza znalazła się dobra ręka dziadka, który pozwolił mi na ogrywanie tytułu na swoim wypasionym komputerze podczas niedzielnych odwiedzin. Ostatnie posunięcie Nintendo, dzięki któremu na naszym, dosyć blado wypadającym na tle reszty, sprzęcie przyjdzie nam zagrać w całkiem zaawansowane graficznie produkcje, przypomina mi takie „udostępnienie komputera dziadka”. Moim zdaniem to dobre zagranie, lecz rodzi również pewne obawy! Sam pomysł do nowych nie należy, bo ostatnie mocne działanie Microsoftu z ich xCloud pokazuje, że Doom na smartfonie nie jest pomysłem z kosmosu. Długie kolejki chętnych do zagrania w udostępnione niedawno demo Control świadczą o dużym zainteresowaniu tego typu usługą na sprzęcie Nintendo. Wprowadzenie rozgrywki w chmurze może znacznie przewartościować wyścig o podzespoły Sony i Microsoftu, w którym to zacznie liczyć się bogactwo biblioteki udostępnianych gier. Tak jak jestem najbardziej za rozwijaniem usług grania w chmurze, to postawienie na to wszystkich kart budzi u mnie pewne obawy. Związana jest ona z kwestią posiadania samej gry. Działania rotacyjnej biblioteki Xbox Game Pass po części oduczyły mnie przywiązywania się do gier. „Skoro nie przeszedłeś tytułu przez ostatnie 6 miesięcy, to z pewnością do niego nie wrócisz” – pomyślał Microsoft, zabierając mi sprzed nosa Red Dead Redemption 2. Nie miałem jednak prawa do narzekania, bo tytułu nie nabyłem, lecz dostęp do usługi, w której to przez określony czas się znajdował. Pytanie jednak: co się stanie z naszymi grami kupionymi w chmurze, gdy platforma zostanie zamknięta? De facto tytułów na dysku ani fizycznie nie posiadamy, tylko zapisane są na jakimś czeczeńskim serwerze. Po odłączeniu wtyczki lub zwinięciu interesu nie pozostanie nam wtedy nic innego, jak płakać w oczekiwaniu na dziadka, który na pocieszenie udostępni swój mocarny komputer. Dlatego skłonny jestem bardziej ku graniu w chmurze w formie wykupywania czasowego dostępu do udostępnionej biblioteki gier, niż bulenia 170 zł za pojedyncze tytuły. 

 

Zimny

 

Jestem, niestety, raczej na nie. Dla mnie głównym plusem Switcha (oprócz świetnych exclusivów) jest jego przenośność. Jeśli gra jest streamowana, a nie odpalana bezpośrednio na konsoli, możemy zapomnieć o pograniu sobie w jakiś tytuł w pociągu czy samolocie. Mam też spore wątpliwości, czy wifi w “Pstryczku” jest w stanie takie gry sensownie pociągnąć – kto grał w gry online na najnowszej konsoli Nintendo, ten wie, że szału pod tym względem nie ma niestety nie ma. A nawet jeśli sam “Pstryczek” będzie dawał radę, mam pewne wątpliwości co do tego, jak sytuacja będzie wyglądała, gdy np. ktoś z naszych domowników postanowi w tym samym czasie obejrzeć coś na Netflixie. 

 

Muszę też się podpisać pod obawami Mikołaja dotyczącymi utraty gier po wyłączeniu serwerów. Jestem typem gracza, który bardzo lubi wracać do swoich ulubionych tytułów po latach. Tu prawie na pewno takiej możliwości nie będzie. O ile może nie przeszkadza to w przypadku gier typu “przejść i zapomnieć”, taki np. Hitman 3 należy do jednej z moich ulubionych serii gier i myśl o tym, że za rok będę musiał go być może kupić ponownie na innej platformie, bo na Switchu przestanie działać, napawa mnie sporym niepokojem. 

 

Ale żeby nie wyjść na marudę, muszę powiedzieć jedno. Streaming to technologia relatywnie młoda i bardzo prężnie się rozwija. Choć na ten moment nie jestem jej entuzjastą, kto wie – za parę lat może osiągnąć taki poziom, że przekona nawet takiego sceptyka jak ja. 

 

Dadaista

 

Jestem na tak. Streaming gier jest zdecydowanie jak najbardziej potrzebny, szczególnie, kiedy chcemy wybrać dla siebie porządny tytuł do zagrania na „Pstryczku”. Infrastruktura związana z Internetem rozwija się w szybkim tempie. Mamy dostęp do sieci światłowodowych, cechujących się niesamowitą prędkością i pozwalających na rozgrywkę poprzez strumieniowanie obrazu wideo. Należę do tej grupy osób, która woli rozgrywkę w trybie stacjonarnym i stąd mój pozytywny odbiór “grania w chmurze”. 

 

Strumieniowanie pozwoli na uruchomienie gier, które normalnie nie działałyby na przenośnej konsoli. Osoby, które mają jedynie Nintendo Switch, będą miały okazję wskoczyć do gier uznawanych za graficzne arcydzieła. Pojawienie się pierwszych tytułów (Control i Hitman III) w eShopie zaskoczyło i zrodziło we mnie spore nadzieje. Korzystam z usługi Nvidia GeForce Now i jestem bardzo, ale to bardzo zadowolony. Mogę uruchomić dostępne produkcje i grać w przyzwoitej jakości na moim dość niewydajnym laptopie. Technologia jest jeszcze bardzo młoda i dużo większych firm rozwija się w tym kierunku, wywołując niemałe zadowolenie graczy. Osobiście widzę potencjał wykorzystania sieci 5G. Jeśli pojawią się na rynku propozycje, które oferują spory pakiet internetu i powstanie urządzenie dla Nintendo Switch, które pozwoli na transmisję danych (choć do tego możemy wykorzystać telefon) przez kartę Sim, będzie to rewolucja. 

 

Na tę chwilę jestem pozytywnej myśli, że streaming gier pójdzie w dobrym kierunku i obejdzie się bez problemów związanych z infrastrukturą serwerów. Potencjał jest ogromny i nadzieja na zagranie w takie tytuły jak Assassin’s Creed, Resident Evil VII czy nadchodzący Cyberpunk 2077 na Switchu jest coraz większa.

 

Ruqer

 

Sama idea grania w chmurze jest przepiękna. Granie na czymkolwiek i gdziekolwiek wydaje się genialnym pomysłem. Niestety dzisiejsza technologia mocno ogranicza tę wizję. Przede wszystkim potrzebne jest stałe i nielimitowane łącze. Żeby komfortowo grać w chmurze, nie może być żadnych spadków prędkości, a serwery nie mogą być zbyt daleko. Warto też dodać, że streaming zjada spore ilości transferu, co na ten moment kompletnie wyklucza go z rynku mobilnego grania, a jak wiemy to jest największy atut Switcha. Dodatkowo może okazać się, że streaming gier będzie mocno ograniczony przez sytuacje losowe – domownicy obciążający łącze, serwery ulegające konserwacji, obciążone (po ogłoszeniu dema streamingu Control gracze stali w kolejce do gry) czy brak łącza – to całkowicie blokuje możliwość gry. Istnieje również ryzyko wyłączenia serwerów – choć jest to raczej pewne, pytanie zatem brzmi: kiedy to nastąpi? 

Nie podoba mi się również cena takich gier. 160 zł za streaming Control, które było dodawane do płatków śniadaniowych? Wolne żarty… Pewnie minie trochę czasu, zanim wydawcy znajdą odpowiednią strategię biznesową. 

 

Choć tam, gdzie króluje Switch (przenośność), streaming nie sprawdza się najlepiej, to jednak w stacjonarnym graniu może okazać się świetnym dopełnieniem hybrydy Nintendo. Nie będę ukrywać, że moc switcha mocno odstaje od stacjonarnych sprzętów i nie ma szans na to, że niektóre tytuły w ogóle będą dostępne na Switchu. Cyberpunk, RDR2, nowe Assassin’s Creedy itd. To gry, które nie wyjdą na Switcha ze względu na ograniczenia technologiczne. Tutaj z pomocą przychodzi chmura. Streaming ma w sobie ogromny potencjał, który w przyszłości może na zawsze zmienić branżę gier wideo. 

Na dzień dzisiejszy stawiałbym na streaming, ale tylko w przypadku gier, które są zbyt wymagające dla Switcha. I tutaj obawiam się, że wiele twórców może iść na łatwiznę. Po co się starać i wydawać pieniądze na port Wiedźmina 3 na Switcha, skoro można wrzucić go do chmury za tę samą cenę?

A co wy sądzicie na ten temat? Będziecie korzystać z tego typu usług czy jesteście tradycyjnymi graczami, którzy nie bawią się w półśrodki?


Redaktor

NintendoSwitch.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *