RecenzjeRecenzja
RecenzjeArtykuł

Hej, dzieci, jeśli chcecie zobaczyć Smerfów las… – recenzja Smerfy: Misja Złoliść

Świat Smerfów przykuwał naszą uwagę głównie dzięki swym barwnym i…

13 listopada 2021

Świat Smerfów przykuwał naszą uwagę głównie dzięki swym barwnym i charakterystycznym postaciom. Każdy z nas, kto kiedyś miał okazję oglądać ich przygody, miał swojego ulubieńca spośród całej wioski niebieskich stworzeń. Smerfy: Misja Złoliść to okazja, aby wziąć sprawy w swoje ręce, pokierować smerfnymi istotami i ocalić je przed kolejnym szalonym planem Gargamela!

 

 

Smerfne niebezpieczeństwo!

 

W Misji Złoliść w świecie Smerfów pojawia się nowe zagrożenie. Bliżej nieokreślona zaraza sprawia, że rośliny zaczynają chorować. Wcześniej zielone kępy traw stają się fioletowe i niepokojąco gęste, spowalniając kierowanych przez nas bohaterów. Ponadto w pobliżu chorych roślin powstają niebezpieczne złokule – stworzenia, które atakują niewinne Smerfy! Aby tego było mało, zaraza ta sprawia, że flora wręcz poluje na naszych niebieskich pobratymców, zamykając ich w specjalnych złoklatkach. Na szczęście z pomocą przychodzi Pracuś, który wymyślił specjalne urządzenie pomagające zwalczać powstałe zakażenie i jednocześnie mogące skutecznie pozbywać się napotkanych przeciwników. I tak na początku naszej przygody nieustraszony Osiłek, testując specjalny Smerfizator, będzie miał za zadanie smerfować uwięzione Smerfy i pozbywać się zakażenia wśród napotkanych roślin.

 

 

Kto się boi Gargamela?!

 

W grze przyjdzie nam pokierować czterema znanymi z serii bajek Smerfami. Zaczynając przygodę Osiłkiem, dalej wraz z postępem fabuły za Smerfizator chwycą również Ważniak, Kuchmistrz oraz Smerfetka. Żadna z kierowanych postaci jednak nie zmienia i nie urozmaica rozgrywki specjalnymi umiejętnościami. A szkoda… Zamiast tego urządzenie, którym się posługują, z czasem będzie coraz lepiej rozwinięte, co pozwoli nam na szersze eksplorowania świata. Poza wynikającymi z fabuły urozmaiceniami, dzięki zbieraniu specjalnych składników możemy poprawić u Pracusia działanie Smerfizatora, zwiększając jego zasięg czy długość pracy. Sama gra natomiast oferuje trzy poziomy trudności, które w trakcie gry możemy swobodnie zmienić. Od poziomu „To elementarne, mój drogi smerfie!”, przez „Po prostu smerfnie!”, po „Twardy orzech do smerfnięcia!”, możemy stawić czoła rozprzestrzeniającemu się złu!

 

 

Platformowy szał

 

Smerfy: Misja Złoliść jest typową grą platformową 3D. Trudność rozgrywki moim zdaniem skaluje się idealnie, wprowadzając nowe mechaniki bez pośpiechu, przygotowując i przyzwyczajając graczy do ich stosowania. Przygoda została zaplanowana na pięć rozdziałów, podczas których odwiedzimy różne ciekawe miejsca. Rozmaitość okolic, po których poruszać będziemy Smerfami oraz wykorzystane wraz z postępem gry zmiany sprawiają, że nie można nudzić się przy tytule. Każda nowa przestrzeń wymaga od nas innych rozwiązań. Te podzielone są na strefy oddzielone ekranami ładowania. Napotykani przeciwnicy również charakteryzują się zadowalającą różnorodnością. Nie wystarczy więc bezmyślne opryskiwanie ich zamontowanym w Smerfizatorze antidotum. Każdy rodzaj przeciwnika wymagać będzie odmiennej metody, by go zwalczyć.

Przejście całej fabuły zajęło mi około pięciu godzin. W tym czasie jednak osiągnąłem zaledwie 50% postępu w grze. W świecie Smerfów bowiem pozostało mi jeszcze sporo roślin do odkażenia oraz ukrytych znajdziek. I chętnie tam wrócę, by uratować resztę roślin, pokonując niebezpieczne przepaście, odbijając się od grzybów, dryfując na liściach czy szybując z pomocą Smerfizatora!

 

 

Niesmerfne rzeczy…

 

Gargamel i zaraza to nie jedyne problemy w grze. Utrudniać przygodę będą nam co jakiś czas występujące spadki FPS, niewidzialne ściany oraz automatyczne celowanie Smerfizatorem w złokule. Nie są to elementy, które psują całkiem rozgrywkę, ale na pewno uprzykrzają jej przebieg. Nieznaczne spadki płynności są niestety dosyć częste. Również grafika – mimo że kolorowa – na Pstryku prezentuje się niedbale. Kanciaste cienie, niewyraźne tekstury czy pojawiające się przed naszymi oczami obiekty to powszechny widok. Nie takie produkcje udźwignął ten sprzęt, zapewniając płynność i atrakcyjną grafikę.

W grze zobaczymy – i co najważniejsze – usłyszymy ojczysty język! To oczywista zaleta tytułu, jednak, jak to słusznie zauważy Ważniak w grze – Smerf Dzikus mówi wciąż jakoś dziwnie. I niestety nie chodzi tu tylko o jego charakterystyczny sposób tworzenia zdań. Jest to postać, której nie dodano polskiego dubbingu, a więc rozmawia z bohaterami w języku angielskim. Jest to dość rażące przeoczenie. Idąc dalej w temacie dubbingu, nie usłyszymy go w ogóle, rozmawiając z napotkanymi Smerfami, które w danym rozdziale nic nie wnoszą; możemy co najwyżej przeczytać, co mają do powiedzenia.

 

 

W grze dostrzec można więcej nieprzemyślanych i niedopracowanych elementów. Przykładowo – znacznik pokazujący cel czasem może jednak utrudnić nam orientację w terenie, jeśli ślepo będziemy za nim podążać. Niektóre elementy platformowe, które wydawałoby się, że powinniśmy pokonać SmerfoLotką, wymagają wykorzystania SmerfoSprintu, co nie jest do końca oczywiste. Innym niedopatrzeniem mogą być chmurki, podpowiadające nam np. jak wykorzystać funkcje Smerfizatora, ponieważ w natłoku akcji nie rzucają się w oczy i możemy przeoczyć jakieś cenne informacje w nich zawarte.

 

 

Smerfastyczna przygoda!

 

Przygoda zaproponowana przez OSome Studio mimo wszystko mnie urzekła. Odkażanie roślin w bajkowym świecie Smerfów jest absorbującym zadaniem. Przedstawione krainy wokół Wioski Smerfów prezentują się ładnie i kolorowo, mimo ubogiej w szczegóły i niedopracowanej grafiki. Tytuł jest pozbawiony przemocy, a częste punkty kontrolne pozwalają kontynuować rozgrywkę nawet w sytuacji, gdy nie wszystko pójdzie po naszej myśli. Choć gra jest dość krótka, to chęć ukończenia jej w 100% może stać się wymagającym wyzwaniem, pochłaniającym nieco więcej czasu.

Wydaje się, że tytuł ten może stanowić bardzo dobrą pozycję dla najmłodszych. Atutem w tym przypadku może być tryb współpracy. Dzięki temu przy kierowanym przez głównego gracza Smerfie pojawi się Smerftroniczna Maszyna Latająca (S.M.L), czyli robocik posiadający podobne umiejętności co nasz bohater. W tej sytuacji możemy towarzyszyć naszym pociechom w smerfnej przygodzie. Tryb ten jednak nie sprawdzi się w przypadku, gdy zależy nam na dobrej zabawie dla obu graczy. S.M.L. nie wpływa znacząco na przebieg gry i bardzo często znika poza kamerę, przez co tracimy nad nim kontrolę, gdyż ta śledzi tylko główną postać.

Misja Złoliść jest prostą grą, w której występują od czasu do czasu wymagające etapy platformowe. I choć tytuł posiada sporo wad, to skłamałbym, gdybym powiedział, że bawiłem się przy nim źle.

Cena w eShop: 160,00zł

Podziękowania dla Koch Media za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + urozmaicona platformówka – nie powinna się znudzić!
  • + dobrze skalowany poziom trudności
  • + kolorowy, pełen przygód świat Smerfów
  • + zadowalająca rozmaitość przeciwników
  • + pełna polska wersja językowa
  • + tryb współpracy dla dwóch graczy…

Wady

  • - … jednak nie do końca zadowalający
  • - nie wszystkie Smerfy zostały zdubbingowane
  • - graficznie niedopracowana
  • - grywalne postaci nie różnią się pod względem rozgrywki
  • - częste spadki płynności
  • - mniejsze błędy uprzykrzające rozgrywkę

6.0

Wyświetleń: 4750

Redaktor

Jakub Malik

Dobre historie przyciągają mnie do siebie w grach, serialach i książkach. Mam słabość do gier retro i grafiki pixel art. Każdego roku z nadzieją wyczekuję nowych przygód z Księciem Persji. A poza tym wszystkim tańczę z ogniem, trenuję i realizuję się w doktoracie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *