
Yakuza 0 Director’s Cut jest pierwszą odsłoną słynnej serii, która zawitała na najnowszą konsolę Nintendo Switch 2. Można ją traktować jako swoiste odświeżenie gry, która dodatkowo zyskała tymczasową wyłączność na platformie Nintendo. Czy jednak produkcja sprzed dekady faktycznie działa na nowej konsoli bez zarzutów? Wyruszmy więc w podróż do Japonii lat 80., by poznać odpowiedź na to pytanie!
Co dwóch protagonistów, to nie jeden
Naszą przygodę poprowadzimy naprzemiennie dwójką bohaterów. Pierwszym z nich jest Kazuma Kiryu – młody mężczyzna związany z jedną z najpotężniejszych organizacji przestępczych wschodniej Japonii, rodziną Dojimy należącą do klanu Tojo. Drugi bohater to Goro Majima, charyzmatyczny menedżer klubu Cabaret Grand, który uczynił go najsłynniejszym miejscem nocnego życia w rozrywkowej dzielnicy Sotenbori. Obaj bohaterowie różnią się stylem życia i osobowością, ale ich historie wkrótce splotą się w sieć intryg i dramatycznych wydarzeń.
Podczas rozgrywki zwiedzimy wybrane fragmenty dwóch miast – Kamurocho i Sotenbori. Niestety, produkcja nie oferuje otwartego świata w pełni sandboxowego stylu, a większość czasu spędzimy na ograniczonym terenie kilku dzielnic. Na szczęście nie jest to przeszkodą w prowadzeniu emocjonującej przygody. Ulice obu miast tętnią życiem, pełne są przechodniów, z którymi możemy wejść w interakcje, a także przeciwników gotowych na szybkie starcia.
Pod względem technicznym produkcja prezentuje się imponująco – szczególnie dobrze wypada w trybie przenośnym konsoli, natomiast w trybie stacjonarnym możemy cieszyć się rozgrywką nawet w rozdzielczości 4K. W obu przypadkach Yakuza 0 Director’s Cut utrzymuje stabilne 60 klatek na sekundę oraz krótkie czasy ładowania pomiędzy kolejnymi scenami i wydarzeniami.
Napakowany tytuł różnościami
Zdecydowanie trzeba przyznać, że produkcja oferuje bardzo dużo różnorodnych aktywności. Poza eksplorowaniem miasta i odkrywaniem głównego wątku fabularnego czeka na nas ogrom dodatkowych atrakcji. Na szczególną uwagę zasługują opcjonalne historie, które często mocno kontrastują z poważnym tonem głównej fabuły. Znajdziemy tu także liczne nawiązania do popkultury, humorystyczne sceny i mnóstwo mini-gier. Nasi bohaterowie mogą między innymi śpiewać karaoke, tańczyć w klubie disco, grać w kręgle, a nawet prowadzić własną działalność biznesową. Spędzenie z nimi kilkudziesięciu godzin, zwłaszcza przy dążeniu do pełnego ukończenia gry, nie będzie niczym trudnym.
Oczywiście jedną z głównych atrakcji Yakuzy 0 Director’s Cut jest walka. Każda z postaci posiada kilka różnych stylów walki, każdy z własną charakterystyką. Jeden styl może skupiać się na zadawaniu dużych obrażeń, a inny na szybkich atakach i unikach. Podczas pojedynków można swobodnie przełączać się między nimi, co daje dużą elastyczność i możliwość dostosowania się do bieżącej sytuacji, a nawet korzystać z broni ręcznych lub palnych. W trakcie starć możemy także wykorzystywać niektóre elementy otoczenia, pod warunkiem, że użyjemy odpowiedniego stylu lub specjalnego paska zasobów, który napełnia się wraz z zadawaniem obrażeń przeciwnikom. Te dynamiczne elementy znacznie podnoszą widowiskowość i filmowy charakter walk.
Nasze postacie rozwijają się w dość nietypowy sposób – inwestując w nie pieniądze (dosłownie!). Taki rozwój odblokowuje nowe pasywne umiejętności oraz wzbogaca repertuar ciosów i kontrataków. Mimo tego trzeba przyznać, że potyczki czasami mogą wydawać się monotonne, szczególnie z natarczywymi przechodniami, które zazwyczaj nie stanowią wyzwania i kończą się błyskawicznie. Poziom trudności zdecydowanie rośnie podczas walk z silniejszymi, specjalnymi przeciwnikami, ale nawet wtedy starcia mogą sprawiać wrażenie zbyt schematycznych. Osoby poszukujące dodatkowych wyzwań mogą jednak spróbować swoich sił w trybie „Climax Battle”, w którym gracze mierzą się z określonymi przeciwnikami, spełniając jednocześnie konkretne warunki rozgrywki.
To co nowego w Director’s Cut?
Czy dodatkowa zawartość warta jest uwagi osób, które już wcześniej grały w Yakuzę 0 na innych platformach? Odpowiedź brzmi: raczej nie. W grze pojawił się nowy tryb wieloosobowy, oparty na rywalizacji w jak najszybszym pokonywaniu przeciwników sterowanych przez sztuczną inteligencję na różnorodnych planszach. Niestety, podczas testów trudno było mi trafić nawet na jednego prawdziwego gracza – zamiast tego po dłuższych próbach towarzyszyły mi jedynie postacie kierowane przez CPU. Sama rozgrywka szybko staje się monotonna, upraszczając system walki i przypominając bardziej klasyczne gry beat-em-up, gdzie przechodzimy od planszy do planszy, eliminując kolejne fale wrogów.
Poza dodatkowym trybem gry, otrzymujemy niemal 30 minut dodatkowych scen filmowych, które rozwijają niektóre wątki fabularne Yakuzy 0. Ponadto gra oferuje możliwość wyboru angielskiego dubbingu, co z pewnością ułatwi odbiór osobom preferującym ten język. Osobiście zdecydowałem się pozostać przy oryginalnym japońskim dubbingu, który moim zdaniem najlepiej oddaje atmosferę tej produkcji. Niestety, gra nadal nie posiada polskiej wersji, choć dostępne są napisy w kilku innych językach.
Dla osób, które nie miały wcześniej okazji poznać serii Yakuza, jest to tytuł zdecydowanie wart polecenia. Rozgrywka jest przyjemna i na tyle różnorodna, że można bez problemu przeskakiwać między różnymi aktywnościami. Należy jednak pamiętać, że choć główny wątek fabularny jest w pełni udźwiękowiony, poboczne historie pozostają nieme. W takich sytuacjach czekają nas czasami długie sesje czytania dialogów, zamiast komfortowego słuchania dubbingu.
Dobry początek serii Yakuza na Switcha 2
Podczas rozgrywki nie napotkałem żadnych istotnych problemów technicznych. Yakuza 0 Director’s Cut działa niczym szwajcarski zegarek – całość jest niezwykle płynna, a komfort grania stoi na wysokim poziomie. Jednak zauważyłem, że gra na dużym ekranie telewizora ma drobne niedociągnięcia, które są niemal niezauważalne podczas zabawy w trybie przenośnym. Szczególnie widoczne są poszarpane krawędzie, które rzucają się w oczy przy obserwowaniu elementów tła lub podczas przeglądania mapy miasta. Ponadto nie wszystkie tekstury zostały zaktualizowane do wyższej rozdzielczości, przez co różnica w jakości pomiędzy modelami głównych bohaterów a otoczeniem jest momentami rażąca.
Mimo wspomnianych drobnych wad, trzeba wziąć pod uwagę, że oryginalna wersja gry powstała aż 10 lat temu. Mimo to, twórcy mogli pokusić się o nieco lepsze dopracowanie szczegółów, co bez wątpienia pozytywnie wpłynęłoby na ogólny odbiór produkcji. Jeśli ktoś grał wcześniej na innych platformach, to nowa wersja nie wprowadza diametralnych zmian – to wciąż ta sama, świetna Yakuza 0, z lekko poprawioną oprawą wizualną, która nadal dostarcza mnóstwo satysfakcji. Historia fabularna utrzymuje wysoki poziom, trzymając gracza w napięciu i skutecznie angażując w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń.
Osobiście mam cichą nadzieję, że Yakuza 0 Director’s Cut to dopiero początek większej obecności serii na Nintendo Switch 2. Miałem już okazję poznać kilka innych gier z tego uniwersum i każdorazowo dostarczały mi one znakomitej rozrywki. Potrzebne jest jednak coś, czego często nam wszystkim brakuje – wolny czas.
Cena w eShopie: 218,99 zł
Podziękowania dla Cenega za dostarczenie gry do recenzji.

Redaktor
Damian "Dadaista" Filipkiewicz
Z zamiłowaniem śledzę wszystkie informacje i pogrywam różne produkcje na Nintendo Switch oraz PC. Nie mam ulubionego gatunku gier, a przez te lata przewinęły się dziesiątki, z którymi świetnie się bawiłem. Zręcznościówki, strzelanki, karcianki, strategie, RPG'i nie są mi straszne. Na co dzień pracuję jako programista. Lubię kawę z mlekiem, moim spirit animal jest Slowpoke i należę do Ravenclaw.