Na najnowszego „Pstryka” doczekaliśmy się dwóch części produkcji od Ryu Ga Gotoku Studio na raz – Yakuza Kiwami oraz Yakuza Kiwami 2. Ta druga od razu wyróżnia się na tle poprzedniczki. Powód jest prosty – została zbudowana na silniku Dragon Engine. Ta zmiana dała twórcom więcej swobody. Widać to w animacjach, walce i w ogólnym wyglądzie miasta. Jak Nintendo Switch 2 radzi sobie z tą technologią? Czas się dowiedzieć.

Porachunków ciąg dalszy
Po wydarzeniach z poprzedniej części można było mieć nadzieję, że Kiryu wreszcie złapie chwilę spokoju. Niestety los jak zwykle miał inne plany. Minął zaledwie rok, a bohater ponownie trafia w sam środek spraw Yakuzy, jakby kłopoty same go odnajdywały. Konflikty szybko narastają i znów tylko on wydaje się być zdolny, aby je opanować. Gra nadal łączy dynamiczne sceny z dłuższymi rozmowami. Tym razem jest jednak mniej dialogów mówionych. Niby drobiazg, ale pozostawia poczucie, że czegoś brakuje w budowaniu napięcia i atmosfery.
Fabuła nie wypada tak dobrze jak w poprzednich dwóch częściach. Kilka wątków jest nieco naciąganych, a środkowa część historii wyraźnie traci tempo. Zakończenie jest intensywne, lecz finał nie daje pełnej satysfakcji. Być może wpływa na to mniejsza rola Majimy – jego obecność zawsze dodawała opowieści charakterystycznej energii.


Możliwości nowego silnika
Wprowadzenie Dragon Engine do Yakuza Kiwami 2 od razu podniosło wizualny poziom gry. Miasteczka stały się znacznie żywsze, a wejście do większości sklepów nie wymaga już ekranów wczytywania. Całość prezentuje się o wiele lepiej, niż w poprzednich odsłonach. Muszę przyznać, że pierwszy kontakt z grafiką zrobił na mnie pozytywne wrażenie, nawet jeśli spodziewałem się raczej drobnych usprawnień, niż pełnego skoku jakościowego.
Na plus wypadają też zmiany w mechanice i samym interfejsie. Menu jest bardziej współczesne i przejrzyste. Łatwo sprawdzić statystyki Kiryu, a rozwijanie umiejętności stało się bardziej intuicyjne. System nie jest jednak idealny. Podział punktów na pięć odrębnych kategorii bywa uciążliwy. Często brakowało mi jednej sekcji, by ulepszyć wybraną zdolność. Jedna wspólna pula byłaby po prostu wygodniejsza i pozwoliłaby uniknąć niepotrzebnych blokad.


Bolączki ulicznych walk
Z czasem zauważyłem, że system walki został wyraźnie uproszczony. Nie mamy już różnych stylów znanych z poprzednich części. Sprawia to, że starcia stają się bardziej schematyczne i szybciej tracą świeżość. Początkowy efekt „wow” znika, a ja coraz częściej omijałem potyczki, gdy tylko było to możliwe. Tym bardziej, że przeciwnicy spotykani na ulicach nie stanowią większego wyzwania. Po pewnym czasie pojawia się, więc lekkie zmęczenie materiałem.
Pod koniec historii poczułem przez to pewne rozczarowanie. W dużej mierze wynika ono z częstych, losowych walk, które przestają dawać realne korzyści. Ilość zdobywanego doświadczenia wystarcza tylko na pierwsze ulepszenia. Późniejsze statystyki wymagają znacznie więcej punktów, a te w większej ilości zdobywamy głównie dzięki zadaniom pobocznym. Tych, jak to w serii Yakuza bywa, jest naprawdę dużo. Warto je wykonywać, bo zapewniają lepsze nagrody i odblokowywują rozbudowany zestaw umiejętności Heat.


To samo, ale lekko inaczej
A jeśli chodzi o samą walkę, podstawy pozostały niezmienione. Podczas blokowania ciosów lub okładania przeciwników ładujemy niebieski pasek Heat. Dzięki niemu wykonujemy efektowne akcje specjalne, które potrafią zadać naprawdę solidne obrażenia. Raz kończy się to rzutem w ścianę, innym razem mocnym kopnięciem, a czasem także brutalnym atakiem z użyciem scyzoryka. Wciąż możemy korzystać z różnych broni, które wzmacniają nasze uderzenia i otwierają dostęp do unikalnych technik. Powracający gracze bez trudu odnajdą się w tym systemie, a nowi nie powinni mieć żadnych problemów ze sterowaniem.
W Yakuza Kiwami 2 odwiedzamy dwa miasta, podobnie jak w Yakuza 0. Układ ulic jest znany, jednak oprawa wizualna wypada tym razem zdecydowanie lepiej. Miasta zachęcają do zwiedzania, a możliwość wchodzenia do wielu pomieszczeń bez ekranów ładowania sprawia, że całość jest bardziej płynna. Dodatkową atrakcją są walki wewnątrz sklepów, które mogą skończyć się małą demolką. Taki incydent skutkuje chwilowym zamknięciem lokalu, co dodaje rozgrywce naturalności i lekkiego humoru.

Ciemna strona Yakuzy Kiwami 2
Niestety w tym przypadku nie obyło się bez kompromisów związanych z wydajnością. Gra działa w 30 klatkach na sekundę i nie da się z tego wycisnąć więcej. To wyraźny krok wstecz względem poprzednich części. Różnica jest odczuwalna już od pierwszych minut, zwłaszcza podczas walk. Byłem przyzwyczajony do płynniejszej rozgrywki i liczyłem, że Nintendo Switch 2 poradzi sobie z 60 klatkami. Tym razem jednak tak się nie stało.
W kilku momentach zauważyłem drobne przycięcia, szczególnie podczas szybkiego biegu przez miasto. Nie psują samej rozgrywki, ale tę różnicę po prostu czuć. Najbardziej dało mi się to we znaki przy minigrze karaoke, która w serii zawsze była moją ulubioną aktywnością. Wybijanie rytmu stało się męczące, bo przesuwające się elementy traciły czytelność. Z kolei wybór „osobistych” piosenek Kiryu nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak wcześniej, przez co bar karaoke tym razem zostawiłem z niedosytem.


Kompromisowa produkcja
Najnowsza odsłona serii na Nintendo Switch 2 wzbudziła we mnie mieszane wrażenia. Z jednej strony widać wyraźny skok w oprawie wizualnej. Z drugiej – odczuwalny spadek wydajności psuje część doświadczenia. Warstwa audio trzyma wysoki poziom, a aktorzy głosowi jak zwykle angażują się w pełni, choć tym razem miałem wrażenie, że nagranych kwestii jest mniej. Zmiany w progresie postaci nie są idealne, jednak kierunek jest raczej dobry. Mimo uproszczeń w systemie walk czuć tu ducha serii, choć pod koniec potyczki stają się nieco zbyt schematyczne.
Sama fabuła nie porwała mnie tak mocno jak w poprzednich częściach. Tym bardziej doceniam aktywności poboczne. Prowadzenie klubu kabaretowego w roli menadżera przypomina rozwiązania z Yakuza 0 i daje sporo frajdy. Z kolei nowa minigra strategiczna, w której bronimy placu budowy, była dla mnie miłym zaskoczeniem. Pokazuje, że twórcy wciąż potrafią eksperymentować i dorzucać nietypowe, ale przyjemne przerywniki od klasycznych bójek.


Podsumowując – Yakuza Kiwami 2 wprowadza wiele zmian, które miejscami wychodzą grze na dobre, a miejscami odbijają się czkawką. Całościowo to solidna produkcja, choć nie dawała mi tyle radości co Yakuza 0 czy pierwsze Kiwami. Mam nadzieję, że kolejne odsłony będą bardziej dopracowane i pozbawione pośpiechu, bo seria zasługuje na to, by rozwijać się w spokojniejszym tempie.
Cena w eShopie: 129,00 zł
Podziękowania dla Cenega za dostarczenie gry do recenzji.
Redaktor
Damian "Dadaista" Filipkiewicz
Z zamiłowaniem śledzę wszystkie informacje i pogrywam różne produkcje na Nintendo Switch, PC oraz PlayStation. Nie mam ulubionego gatunku gier, a przez te lata przewinęły się dziesiątki, z którymi świetnie się bawiłem. Zręcznościówki, strzelanki, karcianki, strategie, RPG'i, bijatyki, horrory nie są mi straszne. Na co dzień pracuję jako programista. Lubię kawę z mlekiem, a moim spirit animal jest Gengar.