RecenzjeRecenzja
RecenzjeArtykuł

Ostry cień mgły – recenzja Black Legend

Świat spowił mrok, pierwotne zło powróciło, a złowrogi Mefisto otoczył…

13 maja 2021

Świat spowił mrok, pierwotne zło powróciło, a złowrogi Mefisto otoczył całe miasto w tajemniczej mgle, która zamieniła mieszkańców w potwory. Nie oszczędzono nawet zwierząt, które od teraz stały się krwiożerczymi bestiami, czyhającymi za każdym rogiem. Jedynie garstka zdołała uchronić się od tej dziwnej klątwy, a wśród wybrańców jesteś ty, Drogi Graczu. Twoim zadaniem, jako najemnika, będzie pozbycie się zagrożenia, a w zamian otrzymasz odkupienie win. Będziesz przemierzać ulice pokryte szarzyzną, a na twojej drodze staną zastępy obłąkanych dusz, z którymi zmierzysz się z podobnymi tobie śmiałkami u boku.

 

Wszechobecne szaleństwo

 

Brzmi zachęcająco? Być może. Sztampowo? Z pewnością. Jednak fabuła już z założenia nie miała być najmocniejszą stroną Black Legend. Mamy tutaj miasto, które niczym w Bloodborne zostało zakażone tajemniczą siłą, zamieniając mieszkańców w krwiożerczych szaleńców. Z niewyjaśnionych przyczyn plaga oszczędziła kilku najemników oraz władze miasta, które zlecają nam walkę z zagrożeniem. Czemu akurat ta garstka osób uniknęła złego uroku czarownika? Nie wiadomo, ale to samo pytanie prawdopodobnie można zadać w przypadku jakiegokolwiek filmu/gry o apokalipsie zombie. Po prostu my nie ulegliśmy przemianie i nie ma sensu drążyć tematu. Wątek fabularny jest w przypadku tej produkcji bardzo delikatnie nakreślony i nie przyjdzie nam go zgłębiać wraz z postępami.

 

 

Mroczne, turowe RPG

 

Deweloper postanowił zaserwować graczowi coś ważniejszego od fabuły, a mianowicie ekscytującą rozgrywkę. Przynajmniej z założenia, bo i w tym przypadku chyba jednak coś nie do końca wyszło. Ale zacznijmy od początku. Black Legend od studia Warcave można określić jako turowe RPG w klimatach dark fantasy, które inspirowane jest belgijskim oraz holenderskim folklorem. Inspiracja ta widoczna jest przede wszystkim na podstawie budynków wzorowanych na holenderskiej architekturze z XVII wieku. W trakcie eksploracji miasta sterujemy jednym z najemników, natomiast co jakiś czas musimy zmierzyć się w walce turowej z kultystami oraz oszalałymi mieszkańcami. Wówczas do dyspozycji mamy łącznie czwórkę bohaterów, która musi rozprawić się z przeciwnikami przy pomocy broni palnej, białej, kamieni lub alchemii. Sam system turowy również nie jest żadną nowością, ponieważ znany jest między innymi z takich produkcji jak Final Fantasy Tactics, seria XCOM czy chociażby znane użytkownikom Switcha Mario & Rabbids: Kingdom Battle albo Fire Emblem: Three Houses. Rozgrywka obserwowana jest z widoku izometrycznego i podzielona została na dwa etapy: eksplorowanie miasta w ciele naszego najemnika oraz prowadzenie walk turowych.

 

 

Jakiś niewyraźny dzisiaj jesteś

 

Grafikę należy określić przede wszystkim jako ciemną i mroczną. Przeważają głównie odcienie czerni i szarości. Oczywiście, taka jest stylistyka gry i niektórym osobom będzie się to podobać, innym nie. Jednak przyczepić muszę się tutaj do jakości wykonania, która nawet w wersji na PC pozostawia wiele do życzenia, a w przypadku portu na Switcha po prostu jest dużo poniżej oczekiwań. Zarówno postacie, jak i elementy otoczenia, są tu rozmazane i niewyraźne. Brakuje pewnej szczegółowości, którą przecież można osiągnąć na tej hybrydowej konsoli. Moim zdaniem był tu pewien potencjał, który został zmarnowany. Gra wygląda raczej brzydko, a do tego nie działa najlepiej. Zauważalne są też pewne zacięcia i spowolnienia. Może niezbyt częste, ale wystarczające, żeby zirytować.

 

 

Modele postaci również zaprojektowane zostały „na kolanie”. Główny bohater oraz jego towarzysze poruszają się w sposób bardzo sztuczny, jakby biegli w miejscu. Natomiast kwestie mówione jakoś nie za bardzo pasują do postaci je wypowiadających. A jak już jesteśmy przy dialogach, to przeszkadzać może również niewielka czcionka. Jeśli nie mamy sokolego wzroku, to niestety przyjdzie nam mrużyć oczy i nienaturalnie przybliżać głowę do ekranu.

 

Zróżnicowana mechanika

 

Trochę ponarzekałem, ale przecież nie może być aż tak tragicznie. Mamy przecież do dyspozycji dosyć zróżnicowany system. Swojego najemnika oraz drużynę wybieramy spośród 15 klas postaci, które będziemy mogli w późniejszym czasie odblokować. Naszym zadaniem jest zwiedzanie otwartego świata, rozmawianie z NPC, wykonywanie zadań oraz wdawanie się w potyczki z kultystami. W przypadku tego ostatniego mamy do wykorzystania specjalny system alchemii, który oparty został na starożytnej teorii humoralnej. W trakcie walki możemy korzystać z czterech klas mocy, natomiast w przypadku każdorazowego użycia zdolności zaburzeniu ulega balans pomiędzy czterema płynami. Jak to bywa w grach turowych, wykazać trzeba się również zmysłem taktycznym.

 

 

Personalizacja stopnia trudności

 

Black Legend oferuje nam wyłącznie tryb dla jednego gracza, natomiast wybrać możemy kilka stopni trudności. Można go ustawić w taki sposób, aby był odpowiedni dla osób nastawionych na prostą rozgrywkę i poznawanie historii lub dla tych, którym niestraszne jest wymagające RPG. Na uznanie zasługuje fakt, że poza kilkoma predefiniowanymi opcjami poziomu trudności da się go również personalizować według własnego uznania. Możemy ustawić tempo przyrostu punktów doświadczenia, agresję przeciwników lub permadeath (to ostatnie oznacza nieodwołalną i ostateczną śmierć naszych poległych w trakcie walki jednostek).

 

 

Czarna Legenda czy mglisty średniak?

 

Zanim otrzymałem grę do recenzji, byłem do niej pozytywnie nastawiony, jako że lubię takie mroczne klimaty, a produkcje taktyczne nie są mi obce. Jednakże finalny produkt okazał się typowym średniakiem, może nawet poniżej średniej. Black Legend charakteryzuje się słabą oprawą graficzną, natomiast mechanika również nie była w stanie przykuć mojej uwagi na dłużej. Szkoda również, że nie pokuszono się o rozwinięcie strony fabularnej, aby była ciekawsza i mogła przyciągnąć gracza do tytułu. Nie byłby to problem, gdyby chociaż rozgrywka była na wysokim poziomie, ale niestety w tym przypadku każdy aspekt gry wypada co najwyżej średnio.

 

 

Cena w eShopie: 99 zł

Podziękowania dla Bettergaming.pro za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + mroczny klimat, inspirowany belgijskim i holenderskim folklorem
  • + możliwość personalizowania poziomu trudności
  • + sporo przedmiotów do znalezienia

Wady

  • - słaba grafika
  • - słaba optymalizacja
  • - modele postaci

5

Wyświetleń: 2790

Redaktor

Paweł Sępioł

Wyznawca Eris z utęsknieniem czekający na powrót Wielkich Przedwiecznych. Na nowo odkrył miłość do Nintendo, chociaż od wielu lat romansuje jeszcze z PlayStation. Fan planszówek, horroru w każdej formie oraz zombie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *