RecenzjeRecenzja
RecenzjeArtykuł

Oto jest nasze powołanie – recenzja gry Cronos: The New Dawn

Polscy deweloperzy z Bloober Team słyną z tworzenia gier, które…

14 października 2025

Polscy deweloperzy z Bloober Team słyną z tworzenia gier, które potrafią trzymać w napięciu i niejednego przestraszyć. Cronos: The New Dawn to ich nowa propozycja, która tym razem trafiła również na konsolę Nintendo Switch 2. Oprócz podróżowania po zdewastowanej, postapokaliptycznej przyszłości trafimy również do alternatywnej wersji krakowskiej Nowej Huty z lat 80. XX wieku. To połączenie dwóch światów – brutalnej wizji jutra i dusznej atmosfery PRL-u – tworzy scenerię, w której nawet zwykły spacer staje się niepokojącym przeżyciem. Czy taka podróż w czasie i przestrzeni okaże się straszna, czy raczej fascynująca? I co najważniejsze – czy gra jest grywalna? Czas się przekonać!

 

 

Wstawaj, jest świat do uratowania

 

Podczas rozgrywki wcielamy się w Podróżniczkę, którą z hibernacji budzi organizacja zwana Kolektywem. Naszym zadaniem jest uratowanie świata przed katastrofą, która odmieniła ludzkość w potworny sposób. Ludzie zostali przemienieni w monstra, a jedyną nadzieją na ich ocalenie jest odnalezienie wyrw w czasie, zlokalizowanie wybranych osób i wyekstrahowanie ich esencji do tak zwanego filakterium. Następnie musimy dostarczyć ją do Kolektywu.

Tak zaczyna się nasza podróż – w świecie, w którym kierujemy bohaterką odzianą w ciężką zbroję przypominającą połączenie dawnego stroju nurka i kombinezonu kosmonauty. Jej twarz pozostaje nieznana, skryta pod metalową kopułą. Jak przystało na przedstawiciela gatunku survival horror, po drodze poznajemy historię świata oraz losy ludzi dotkniętych katastrofą.

 

 

Natrafiamy na listy, wiadomości i artykuły opisujące codzienne próby przetrwania. Często napotykamy się też na notatki pozostawione przez poprzednich podróżników – są one niezwykle pomocne, zarówno z punktu widzenia fabuły, jak i samej rozgrywki. W świecie gry rozsianych jest mnóstwo takich elementów, które stopniowo rozjaśniają sytuację panującą w mieście. Aby w pełni zrozumieć fabułę, kluczowe jest znalezienie niemal wszystkich znajdziek. Dopiero wtedy można połączyć fakty i stwierdzić z satysfakcją: „Aha! To tak to się stało”.

 

Mroczna atmosfera Nowego Świtu

 

Już w pierwszych minutach rozgrywki wiedziałem, co się święci. Ponura atmosfera i brak jakichkolwiek oznak życia nie pozostawiały złudzeń. Byłem tylko ja i mój pistolet z mocno ograniczoną ilością amunicji. Od początku do końca towarzyszyło mi uczucie niepewności, które nieustannie trzymało mnie w napięciu. Z tyłu głowy wciąż pojawiała się myśl – czy za rogiem czeka coś, co chce mnie zabić?

 

 

Poziomy zaprojektowano z dużą dbałością o szczegóły i wygląd, co zdecydowanie zasługuje na pochwałę. Akcja toczy się w Polsce, dlatego wszystkie plakaty, napisy i graffiti występują w naszym języku. To rzadkość w grach tego typu i bardzo miły akcent – wreszcie można odczytać, każdy detal bez potrzeby tłumaczenia.

Niestety, w tym miejscu muszę wytknąć jedno rozczarowanie – brak polskiego dubbingu. Skoro całość rozgrywa się w Polsce, a słyszymy wyłącznie angielskie głosy – psuje to nieco klimat. Liczyłem, że twórcy zdecydują się na lokalny dubbing, choćby częściowy. Szkoda, bo przykład czeskiego Kingdom Come: Deliverance pokazuje, że można zaoferować graczom pełną lokalizację w rodzimym języku. Cronos: The New Dawn nie zawiera przecież ogromnej liczby dialogów, dlatego tym bardziej dziwi, że deweloperzy nie pociągnęli tego pomysłu dalej.

W moim odczuciu cała otoczka fabularna była wyjątkowo interesująca. Odkrywanie historii świata oraz drobnych szczegółów sprawiało, że chciałem iść dalej, by poznać kolejne fragmenty układanki. Informacji jest naprawdę sporo, zwłaszcza jeśli przywiązujemy uwagę, do każdego detalu.

 

 

Podczas wędrówki poznajemy losy poprzednich podróżników, spotykamy jeszcze żyjących ludzi, a także eliminujemy napotkane zagrożenia. To wszystko, połączone z gęstą i mroczną atmosferą, nie pozwala oderwać się od ekranu. Co ważne, wątek fabularny nie nuży – jego tempo jest dobrze wyważone, a każde odkrycie daje poczucie postępu. Dla mnie całość była w sam raz. Po ukończeniu gry czułem lekki mętlik w głowie, ale z każdą chwilą wszystkie elementy zaczęły układać się w spójną całość.

 

Aspekty audiowizualne a możliwości Switcha 2

 

Cronos: The New Dawn to gra, która oferuje zaskakująco bogate środowisko, szczególnie w zamkniętych pomieszczeniach. Nie odczułem tu wrażenia pustki – detali jest na tyle dużo, że często zatrzymywałem się, by przyjrzeć się plakatom czy elementom architektury. Trzeba jednak pamiętać, że Nintendo Switch 2 nie dorównuje wydajnością najnowszym komputerom ani konsolom nowej generacji, takim jak PlayStation 5. Widać to szczególnie w efektach wizualnych – płomienie i wybuchy są uproszczone, a niektóre tekstury pozbawione detali. Przy gwałtownych ruchach kamery można zauważyć pewne niezaładowane elementy świata w rogach ekranu.

 

 

Widać też niektóre kompromisy techniczne. Efekty fal czy animacje elementów ruchomych bywają ograniczone, jednak mimo to pozytywnie oceniam jakość modeli postaci. Są wyraźne i dobrze prezentują się zarówno w trybie przenośnym, jak i stacjonarnym. Gra światłem i cieniem wypada zaskakująco dobrze, co dodaje klimatu i głębi scenom. Pewne zastrzeżenia mam jedynie do ludzkich postaci widocznych w przerywnikach filmowych – ich mimika i oświetlenie momentami wyglądają sztucznie. Na szczęście to raczej drobna niedoskonałość, a nie istotny problem.

Większym mankamentem jest wydajność. Produkcja stara się utrzymywać 30 klatek na sekundę i zazwyczaj robi to poprawnie, ale w bardziej intensywnych momentach liczba klatek potrafi gwałtownie spaść. Na początku obawiałem się, jak wpłynie to na komfort rozgrywki, jednak tempo akcji nie jest zawrotne, więc gra pozostaje grywalna. Oczywiście preferowałbym płynniejsze 60 klatek na sekundę – to zawsze poprawia jakość – ale zdaję sobie sprawę, że wymagałoby to znacznych cięć w warstwie wizualnej.

 

 

To, co naprawdę mnie zachwyciło, to ścieżka dźwiękowa. Elektroniczne brzmienia z wyraźnymi akcentami synthwave świetnie podkreślają klimat gry i wpadają w ucho, zwłaszcza w kluczowych momentach. W spokojniejszych fragmentach muzyka ustępuje miejsca odgłosom otoczenia, które budują atmosferę grozy i napięcia. Najlepsze wrażenia zapewnia gra w słuchawkach – dźwięki są wtedy bardziej wyraziste, a efekt przestrzennego audio pomaga zlokalizować kierunek, z którego nadchodzi przeciwnik. To szczególnie ważne w wąskich korytarzach, gdzie zagrożenie może czaić się tuż za rogiem.


Fanaberie z ekwipunkiem

 

Pora przyjrzeć się temu, co stanowi główny trzon Cronos: The New Dawn, czyli samej rozgrywce. Całość obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby – zza pleców bohaterki – a na ekranie towarzyszy nam skromny, lecz czytelny interfejs prezentujący stan zdrowia, amunicję, kompas oraz aktualny cel misji. Moje wrażenia są bardzo pozytywne: interfejs nie przytłacza, nie rozprasza i nie zasłania tego, co najważniejsze – samej akcji.

 

 

Podczas podróży większość znalezionych przedmiotów (z wyjątkiem notatek, waluty czy podstawowych zasobów) trafia do ekwipunku, który na początku jest mocno ograniczony. Niepotrzebne rzeczy można jednak przechowywać w specjalnych skrzynkach – podobnie jak w grach z serii Resident Evil. Wspomniane zasoby, takie jak chemikalia czy złom, wykorzystujemy do tworzenia amunicji i materiałów leczących. System ograniczonego ekwipunku może być momentami frustrujący, szczególnie gdy zaczyna brakować miejsca na przedmioty fabularne, ulepszenia lub nową broń. Często trzeba więc żonglować wyposażeniem, by zrobić miejsce na kolejne znaleziska.

Moim zdaniem, patrząc na sposób, w jaki zaprojektowano cele misji, deweloperzy mogli zrezygnować z tego rozwiązania w przypadku kluczowych przedmiotów fabularnych. Zajmowanie przez nie miejsca w ekwipunku prowadzi jedynie do niepotrzebnego cofania się do skrzynek i powrotów w to samo miejsce, co bywa uciążliwe. Oczywiście niektóre rzeczy można wyrzucić, ale w grach typu survival horror to prawie grzech – nigdy nie wiadomo, co jeszcze się przyda. Nie pomaga też brak mapy – trzeba polegać wyłącznie na własnej pamięci, by wrócić do bezpiecznego pomieszczenia.

 

 

Nowy Świt Bloober Team

 

Reasumując, Cronos: The New Dawn to bardzo solidna pozycja od Bloober Team. Graficznie prezentuje się imponująco, zwłaszcza że po moim przejściu pojawiła się aktualizacja usprawniająca wizualne aspekty. Rozgrywka jest emocjonująca, a fabuła na tyle wciągająca, że chce się wiedzieć, jak dokładnie doszło do katastrofy. W warstwie narracyjnej mamy co prawda możliwość wyboru w dialogach, jednak najczęściej nie prowadzi to do różnych rezultatów. Zauważyłem jedynie dwa momenty, które faktycznie wpływają na przebieg historii – w tym jeden dotyczący zakończenia.

Zaangażowałem się w ten tytuł z pełną uwagą i mogę śmiało stwierdzić, że to gra zasługująca na wysoką ocenę. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby wydajność była bardziej stabilna. Efekty specjalne, takie jak wybuchy czy ogień, odstają wizualnie od reszty świata przedstawionego.

Udźwiękowienie stoi na bardzo wysokim poziomie, szczególnie podczas gry w słuchawkach. Wrażenia dźwiękowe są wtedy znacznie intensywniejsze niż przy graniu na głośnikach. Dodatkowym atutem jest wsparcie dla funkcji Joy-Con 2, które może działać zarówno w trybie ruchowym (motion control), jak i pełnić rolę myszy — wystarczy przesuwać kontroler po powierzchni. To ciekawe i wygodne rozwiązanie, które sprawdza się podczas celowania i obsługi interfejsu. 

 

 

Cronos: The New Dawn może jednak okazać się sporym wyzwaniem dla mniej doświadczonych graczy, ponieważ nie oferuje łatwiejszego poziomu trudności. Na szczęście można skorzystać z wbudowanego wspomagania celowania, które przy wyższych ustawieniach działa bardzo skutecznie – niemal gwarantuje trafienie w cel. Z kolei dla osób szukających większego wyzwania, gra otwiera je dopiero po pierwszym ukończeniu kampanii.

Wielka szkoda, że tytuł nie otrzymał polskiego dubbingu. Całość rozgrywa się w Krakowie, więc naturalnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie rodzimej wersji językowej. Dobrze jednak, że przynajmniej dostępne są polskie napisy. Bloober Team udowodnił, że potrafi stworzyć solidny survival horror także na Nintendo Switch 2. Cronos: The New Dawn to bardzo udany debiut studia na nowej konsoli – produkcja dopracowana, klimatyczna i przemyślana. Mam nadzieję, że to dopiero początek serii mrocznych tytułów Bloober Team na Switchu 2, które ponownie wciągną graczy w gęsty klimat niepokoju i tajemnicy.

 

Cena w eShopie: 229,99 zł

Podziękowania dla Bloober Team za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + klimatyczna, mroczna atmosfera utrzymana od początku do końca
  • + wciągająca fabuła i ciekawy świat przedstawiony
  • + satysfakcjonujący system walki z konsekwencjami za błędy
  • + udźwiękowienie na wysokim poziomie
  • + wsparcie dla funkcji Joy-Con 2 – zarówno motion control, jak i sterowania jak myszą
  • + polska lokalizacja napisów

Wady

  • - brak polskiego dubbingu, mimo osadzenia akcji w Polsce
  • - spadki płynności w bardziej intensywnych momentach (poniżej docelowych 30 klatek na sekundę)
  • - mocno ograniczony ekwipunek i brak map
  • - mała różnorodność wyborów fabularnych
  • - efekty specjalne (ogień, wybuchy) odstają wizualnie od reszty gry

8.5

Wyświetleń: 977

Redaktor

Damian "Dadaista" Filipkiewicz

Z zamiłowaniem śledzę wszystkie informacje i pogrywam różne produkcje na Nintendo Switch oraz PC. Nie mam ulubionego gatunku gier, a przez te lata przewinęły się dziesiątki, z którymi świetnie się bawiłem. Zręcznościówki, strzelanki, karcianki, strategie, RPG'i nie są mi straszne. Na co dzień pracuję jako programista. Lubię kawę z mlekiem, moim spirit animal jest Slowpoke i należę do Ravenclaw.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *