Pięć lat ze Switchem – Wyg(r)adani #19

Dziś szczególny dzień, zarówno dla redakcji NintendoSwitch.pl, jak i wszystkich…

3 marca 2022

Dziś szczególny dzień, zarówno dla redakcji NintendoSwitch.pl, jak i wszystkich posiadaczy hybrydowej konsoli Nintendo. Dokładnie pięć lat temu Switch trafił w ręce pierwszych graczy, a od tamtej pory wiedzie prym na rynku konsol, wciąż pobijając kolejne rekordy sprzedaży. Z tego powodu postanowiliśmy zrobić krok w tył i spojrzeć na Switcha z pewnego dystansu – ocenić, jak wpłynął na nasze gamingowe życie w ciągu ostatnich lat.

 

Donat

 

Chciałoby się powiedzieć, że 5 lat od premiery Nintendo Switch minęło jak jeden dzień. Chociaż w moim przypadku będą to 4 lata i 10 miesięcy, bo właśnie w maju 2017 roku otrzymałem swoje V1, będące w mojej kolekcji do dzisiaj. Do rodziny doszedł też model OLED, który wygryzł starszego brata, będąc sprzętem bardziej kompletnym. Co mogę powiedzieć na ich temat w tym szczególnym dniu? A sporo dobrego, chociaż nie wszystko jest usłane różami, ale to nie czas i miejsce, aby o nich dzisiaj wspominać.

Nintendo Switch stało się dla mnie główną konsolą, z którą spędzam najwięcej czasu. Od czasu odpalenia Breath of the Wild, które przykuło mnie do ekranu na dziesiątki godzin i niejako ponownie obudziło we mnie ducha prawdziwego gracza, nigdy nie odłożyłem Switcha w kąt. Przechodząc kolejne gry od Nintendo na licencji Mario, Zeldy czy każdej innej franczyzy, poczułem się znowu jak dzieciak, który na 14-calowym telewizorze spędzał swoje popołudnia, grając na SNESie z Rajchu i w łóżku na pożyczonym Game Boy’u. Dzięki Switchowi mogłem nadrobić wiele świetnych tytułów w postaci remake’ów i remasterów ze starszych platform Nintendo. No i, co chyba dla mnie najważniejsze, otworzyłem oczy na mniejsze produkcje indie, z którymi dotychczas miałem niemal zerową styczność, będąc zapatrzony wyłącznie w ogromne tytuły AAA, w większości wydawane na konsolach Sony. Czasu spędzonego z Hollow Knight, Stardew Valley, Hades, Gris czy serią Ori nie zamieniłbym na nic innego.

Jest jeszcze jedna ważna sprawa, za którą muszę podziękować Nintendo. Zabawa ze Switchem była dla mnie impulsem do rozpoczęcia działalności tego serwisu. Dzięki tej konsoli poznałem wielu wspaniałych kolegów i koleżanki, z którymi tworzymy najbardziej popularny serwis dotyczący Nintendo Switch w Polsce. I na tym nie poprzestajemy, mając kolejne pomysły, które planujemy realizować w niedalekiej przyszłości. Stay tuned!

 

Kosma

 

Z konsolami nigdy nie było mi szczególnie po drodze. Skusiłem się na DSa i jego następcę głównie ze względu na Pokémony, lecz za główną platformę gamingową wciąż uznawałem PC. Mój pogląd na ten temat zmienił się, gdy tylko zobaczyłem pierwsze filmiki ukazujące rozgrywkę z The Legend of Zelda: Breath of the Wild. Postanowiłem kupić Switcha tylko po to, by móc zanurzyć się w Hyrule na własną rękę. Oczywiście argumentem „za” była także nieunikniona premiera nowych Pokémonów na hybrydowej konsoli.

Z perspektywy czasu decyzję o zakupie Switcha uznaję za jak najbardziej słuszną. Choć konsola Nintendo nie słynie z wydajności, to nadrabia wszystko ekskluzywnymi tytułami, potencjałem imprezowym i, oczywiście, swoją przenośnością. Wsiąkanie bez pamięci w ulubione tytuły bez względu na to, gdzie aktualnie się przebywa, to niezwykła zaleta Switcha, którą od lat napawam się z czystą satysfakcją. Zachwyca mnie także wciąż poszerzana biblioteka gier, która skrywa moje ulubione FPSy z dzieciństwa, Pokémony, wspaniałe gry indie pokroju Firewatcha czy Stardew Valley oraz Animal Crossing, z którym spędziłem niezwykle przyjemne lato, gdy świat zamknął się w domu.

Switch nie jest oczywiście konsolą idealną. Brakuje mi niektórych udogodnień – od błahostek pokroju alternatywnych motywów menu, wbudowanego systemu osiągnięć czy usług takich jak Netflix, po lepsze bebechy, zaimplementowanie polskiej wersji językowej czy niedryfujące Joy-Cony, których wada wrodzona zdążyła mi dokuczyć aż czterokrotnie. Nie zmienia to jednak faktu, że Switch w dużej mierze odpowiada na moje gamingowe potrzeby i planuję z nim spędzić jeszcze wiele dobrych lat. Wszystkiego najlepszego, hybrydowa konsolko – wywróciłaś rynek handheldów do góry nogami, obyś tylko trzymała formę.

 

Łukasz

 

Nintendo nie zdobywa rozumu graczy, tylko ich serca. Za sprawą nietuzinkowych patentów przyciąga do siebie casuali, ale także hardcore’owych graczy. Po porażce Wii U byłem niezwykle ciekaw, co zademonstruje japoński koncern i pierwsze zapowiedzi Switcha były dla mnie co najmniej rozczarowujące. Nie wierzyłem w ten sprzęt, co z perspektywy czasu mogę uznać za totalną głupotę. Nie uczestniczę w przygodzie ze Switchem od samego początku przez moje sceptyczne nastawienie. Konsolę kupiłem, gdy na swoim koncie miała już wiele świetnych gier ekskluzywnych, a sprzedaż przebijała coraz większe pułapy. Zadziwiające dla mnie jest to, że sprzęt kupiłem dla marek Nintendo, a podchodzę obecnie do nich jak pies do jeża i najwięcej obcuję z grami niezależnymi. Cieszy mnie również to, że na konsoli Big N wiele gier otrzymuje drugie życie i trafia do szerszego grona odbiorców. Nintendo Switch stał się moją ulubioną konsolą, którą mogę zabrać wszędzie i zawsze cieszyć się najlepszymi tytułami. Hybrydowy koleżka złamał również moje podejście do gier sieciowych, gdyż Tetris 99 jest jednym z najczęściej odpalanych przeze mnie tytułów na konsoli.

Mrugnęliśmy kilka razy, a hybryda Nintendo ma już pięć lat na karku. Przez ten czas wydarzyło się wiele dobrego dla posiadaczy konsoli. Jednak nie można zapomnieć o kilku potknięciach, które zaliczył lider growy z Kioto – ciągłe portowanie swoich gier i sprzedawanie tego samego za pełnowymiarową cenę, słaba oferta Nintendo Switch Online, która rozbudowana jest przez płatne DLC. Jednak przymykam na to oczy, bo zaraz wychodzi nowy Kirby, zapowiadający się wspaniale, w tle gdzieś majaczy trzecia Bayonetta i oczywiście Breath of the Wild 2, na które czeka zapewne połowa posiadaczy Switcha, jak nie więcej. Było to dobre pięć lat, oby następne były takie same lub nawet lepsze!

 

Paweł

 

Mały, ale wariat – tak mniej więcej mogę podsumować hybrydową konsolę Nintendo. Switcha zakupiłem dopiero jakieś trzy lata po jego premierze i przyznam, że wcześniej podchodziłem do niego sceptycznie. Bo w końcu to słaby sprzęt w porównaniu do konkurencyjnych konsol. A mimo to miał w sobie coś, co sprawiało, że co jakiś czas zerkałem na niego zalotnie. Tę magię, której brakowało mi chociażby w PlayStation Vita. Nie wiem, czy to kwestia designu, czy może sentymentu do tajwańskiego klona klasycznego NESa, czyli Pegasusa.

Ostatecznie przekonała mnie The Legend of Zelda: Breath of the Wild, która szturmem podbiła serca milionów graczy na całym świecie. Potem doszły do tego inne produkcje ze stajni Nintendo. Ta odwzajemniona miłość doprowadziła do tego, że w końcu zapragnąłem przyłączyć się do redakcji NintendoSwitch.pl, a nasz redaktor naczelny zdecydował się mnie przyjąć.

Nie oznacza to oczywiście, że Nintendo nie musiało borykać się z pewnymi problemami swojego dziecka, do których zaliczyć można chociażby dryfujące analogi w Joy-Conach. W jakimś stopniu gigant z Kyoto sprawiał wrażenie, jakby osiadł na laurach, ponieważ regularnie serwował nam głównie odgrzewane kotlety. Jednak obecny rok wydaje się być bardzo obiecujący pod względem planowanych premier, więc nasze portfele na pewno bardzo na tym ucierpią.

 

Jakub

 

Czy można kupić konsolę dla jednej gry? Tak, jestem tego znakomitym przykładem. Choć za Switchem oglądałem się od początków jego istnienia, to w moich dłoniach znalazł się on dopiero, gdy pozamykano nas w domach z powodu pandemii. W zestawie z konsolą zabrałem do domu egzemplarz The Legend of Zelda: Breath of the Wild, który był głównym powodem zakupu tego sprzętu. Wcześniej byłem bardziej namiętnym PC-towcem, a z konsolami nie było mi po drodze.

Zakup okazał się strzałem w dziesiątkę. Po dziś dzień konsola mnie nie zawodzi (nawet nie doświadczyłem dryfowania analogów). Mimo jej ograniczeń, stała się dla mnie najwygodniejszym sposobem zanurzenia się w świat wirtualnej rozgrywki. Wychowany na konsoli Pegasus, po podróży z Linkiem szybko postanowiłem poznać nowe przygody wąsatego hydraulika, które okazywały się znakomitymi grami. Jak to się mówi – „apetyt rośnie w miarę jedzenia” – i tak kolejne produkcje oferowane przez Nintendo pochłaniałem z dziecinną radością! Niewiele czasu potrzebowałem, by przestać ograniczać się wyłącznie do ekskluzywnych tytułów. Dziś ogrywam wszystko, co tylko wpadnie mi w oko, a jeśli jakiś ulubiony tytuł z PC jest portowany na Switcha, to preferuję go ograć przenośnie, nawet mimo częstych graficznych niedociągnięć – ważne, by płynność była zachowana.

Jeśli faktycznie konsola jest gdzieś w połowie swojego życia, to życzę jej drugiej połowy równie owocnej pod kątem sukcesów, ale i bogatszej w tytuły ekskluzywne i te wymagające aktywności przed telewizorem. Niektórzy mogą uważać, że warto byłoby wypuścić w końcu jakąś potężniejszą wersję PRO. Ja jednak jestem zdania, że warto wyciągnąć z tego drobnego sprzętu ile tylko się da, zanim pójdziemy o krok do przodu. Trochę się już przywiązałem do mojego dwukolorowego „Pstryka”, niech więc nam żyje jeszcze kilka lat!

Jesteśmy bardzo ciekawi, jak Wy oceniacie swoją przygodę ze Switchem. Dajcie koniecznie znać w komentarzach – to w końcu nie lada święto dla naszej ulubionej konsoli!


Redaktor

Redakcja NintendoSwitch.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *