Journey to Savage Planet Nintendo Switch
Hero RecenzjeRecenzja
Hero RecenzjeArtykuł

Podróż w nieznane – recenzja Journey to the Savage Planet

Journey to the Savage Planet to kolejny romans gier z…

5 lipca 2020

Journey to the Savage Planet to kolejny romans gier z eksploracją kosmosu. Po średnio udanym No Man’s Sky od Hello Games przyszedł czas na dzieło nieznanego studia Typhoon Studios. Za projektem stanął człowiek, który wcześniej współpracował z firmą Ubisoft. Alex Hutchinson rozbudził nadzieje fanów na świeże podejście do tematu. Czy ten debiut możemy uznać za udany?

 

Z Kindred Aerospace poczujesz się bezpieczniej

 

Produkcja opowiada o losach śmiałka, który wyrusza w międzyplanetarną podróż, żeby eksplorować wszechświat. Zatrudniony został przez firmę, która zajmuje 4 miejsce na liście instytucji badających zakamarki wszechświata. Kindred Aerospace wysyła swoich ludzi w odległe strony, aby szukali miejsc do zamieszkania i pozyskiwania surowców. Planety są badane, a raporty wysyłane do szefostwa. Gdy nasz bohater wkracza na tereny AR-Y 26 okazuje się jednak, że ma do czynienia z planetą niezwykłą i wyjątkową. Na jej powierzchni znajdują się obiekty, które mogą świadczyć o zaawansowanej obcej technologii. W jednym z nadesłanych filmików nasz przełożony przekonuje, że misja jest wyjątkowo ważna, a od jej wyniku mogą zależeć losy świata. A nawet jeżeli nie świata… to zapewne naszej posady.

 

 

Co skrywa planeta AR-Y 26?

 

Głównym celem gry jest zbieranie materiału badawczego na temat fauny i flory. W trakcie podróży mamy możliwość odkrywania tajemniczych obiektów, które wskazują na obecność obcej, zaawansowanej technologicznie cywilizacji. Do odnalezienia jest ponad 40 różnych gatunków, które różnią się wyglądem, zachowaniem oraz sposobem reagowania na zagrożenie. W swoim dzienniku odnotowujemy napotkane obiekty. Otrzymujemy również informację na temat tego, co jest jeszcze do odkrycia. W trakcie podróży zaczynamy rozumieć, że AR-Y jest zaskakującą i niebezpieczną planetą, która fascynuje i intryguje. Różne gatunki roślinności są nie tylko kolejnym wpisem w dzienniku, ale również potencjalną bronią, którą można wykorzystać w walce z obcymi. Część roślinności skrywa drogocenne owoce, które mogą być wykorzystywane jako bomby paraliżujące, wybuchające bądź spowalniające.

Ze względu na fakt, że gra nastawiona jest na eksplorację, dużo miejsca twórcy przeznaczyli na pokonywanie elementów platformowych. Nie oznacza to jednak, że gra pozbawiona jest klasycznych starć z wrogiem. Prócz bossów na naszej drodze spotkamy większych i mniejszych przeciwników, których pokonanie pozwoli nam odkryć kolejne elementy planszy bądź odblokować modyfikację uzbrojenia. Pojedynki nie należą jednak do bardzo skomplikowanych. Nadrzędnym celem jest wykorzystanie naszych umiejętności strzeleckich, ponieważ wszystko sprowadza się do trafienia w odpowiedni punkt, który znajduje się na ciele wroga. Nie jest to wcale łatwe zadanie, ponieważ system strzelenia czasem szwankuje i odpowiednie wycelowanie to maraton prób i błędów. Gdy dodamy do tego ciężkie obrażenia serwowane przez wroga, okazuje się, że część pojedynków musimy powtarzać wielokrotnie. Element ten bywa irytujący, ale nie wypacza rozgrywki. Czasem okazuje się jednak, że ten typ starcia nie jest jedynym wyjściem. Przeciwników możemy pozbyć się na kilka sposobów, np. poprzez wykorzystanie elementów otoczenia lub sprzedając im siarczystego kopa.

 

 

Dlaczego ważne jest zbieractwo i odkrywanie tajemnic planety? Jednym z najważniejszych ulepszeń jest pasek zdrowia. W trakcie podróży będziemy mieli okazję znacznie wydłużyć jego stan. Pozwoli to nam na zwiedzanie niebezpiecznych terenów oraz podejmowanie trudnych decyzji.

W grze możemy wyróżnić dwa rodzaje śmierci. Pierwszy związany jest z upadkiem z wysokości. Tutaj istnieje jeszcze szansa, że od twardego lądowania uratuje nas droid, który cofnie nas na platformę, z której spadliśmy; jedyną konsekwencją jest wtedy utrata niewielkiej ilości zdrowia. Drugi rodzaj to śmierć w pojedynku z wrogiem. Gdy to nastąpi, wracamy na nasz statek. To tutaj jest nasze centrum dowodzenia, gdzie poznajemy nowe rozkazy, modyfikujemy sprzęt lub przenosimy się do interesującej nas lokalizacji. A do większości miejsc wracać będziemy wielokrotnie. Dlaczego? Ponieważ dopiero w trakcie rozgrywki poznajemy nowe umiejętności. Dzięki nim będziemy mogli odkryć wcześniej niedostępne miejsca lub dostać się na trudno dostępne platformy. To wszystko powoduje, że gracz chętnie będzie wracać do tego świata, chcąc odkrywać go na nowo.

 

 

Słów kilka o mankamentach

 

Gra miała swoją premierę na PS4, Xbox One oraz Switcha. W przypadku przenośnej konsoli nie obyło się bez cięć w warstwie graficznej, ale mimo to produkcja utrzymuje niezwykły, kreskówkowy rys. W trakcie rozgrywki zdarzają się jednak momenty, kiedy widziana z oddali bryła zmienia się na naszych oczach w majestatyczną górę. Doczytywanie tekstur to nie jedyny mankament. Podczas upadku z dużej wysokości potrafimy zawisnąć na bliżej nieokreślonym bloku, z którego trudno jest się wydostać, ponieważ nasza postać „tonie” w jego strukturze. Często jedynym rozwiązaniem jest samobójcza śmierć.

 

 

Zostań moim mięsnym kolegą!

 

Jedną z największych zalet Journey to the Savage Planet bez wątpienia jest humor, który od pierwszych minut towarzyszy graczowi. Ci, którzy mieli możliwość zapoznać się z materiałem promującym grę, wiedzą, że ważną rolę pełnią aktorskie filmiki, które co jakiś czas pojawiają się w trakcie rozgrywki. Dostęp do nich mamy z poziomu komputera pokładowego. Te krótkie, pokręcone reklamy zachwalają posiłki w postaci fioletowego gluta, zachęcają do stworzenia mięsnego przyjaciela i umożliwiają zakup minicentrum handlowego z żyjącymi klientami („Grob”, „Meatbuddy”, „Blobline” itp.). Potrafią one zarówno wywołać konsternację, jak i utwierdzić w przekonaniu, że mamy do czynienia z grą, której celem jest dostarczyć nam rozrywki. To nie jedyny aspekt humorystyczny – nasz system operacyjny wielokrotnie wytyka nam brak kompetencji i potrafi wyśmiać fakt, że po raz kolejny zginęliśmy. Pozbawiony empatii komputer w połączeniu ze wspomnianymi reklamami dają obraz produkcji, która nakierowana jest na bezprecedensową frajdę.

 

 

Nie mówię żegnaj, lecz do jutra

 

Produkcja studia Typhoon Studios ma swój urok. Przepełniony barwami świat kusi pełnią kolorów, zróżnicowanymi lokacjami, ciekawym system pozyskiwania surowców i elementami platformowymi, a sama gra daje dużo satysfakcji. Gdy dodamy do tego humor, Journey to the Savage Planet staje się pozycją obowiązkową dla każdego, kto lubi eksplorować nowe, nieznane światy. Pozostaje mieć nadzieję, że to nie ostatnie słowo studia i wkrótce doczekamy się kontynuacji, ponieważ ta wyprawa zasługuje na to, żeby trwać dłużej.

 

Cena w eShopie: 124,00 zł

Podziękowania dla 505 Games za dostarczenie gry do recenzji.

 

 


Podsumowanie

Zalety

  • + rozległy świat, który intryguje i angażuje
  • + eksploracja
  • + humor
  • + przerywniki filmowe („Grob”, „Meatbuddy”, „Blobline”)

Wady

  • - momentami system strzelenia
  • - mało wymagające walki z bossami
  • - irytujące spadki jakości grafiki
  • - tryb współpracy jest, a jakby go nie było

7

Wyświetleń: 3289

Redaktor

Witkowsky

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *