Hero RecenzjeRecenzja
Hero RecenzjeArtykuł

W jak Wyzwolony – recenzja Liberated

Przeszedłem Liberated. Przepraszam, źle napisałem – przeczytałem Liberated. Albo przeszedłem…

17 czerwca 2020

Przeszedłem Liberated. Przepraszam, źle napisałem – przeczytałem Liberated. Albo przeszedłem i przeczytałem? Sam już nie wiem. Dobra, po kolei. Czy najnowszej produkcji polskiego studia Atomic Wolf bliżej do gry wideo, czy komiksu? Odpowiedź w recenzji.

 

 

Na początku był wybuch

 

Pełna inwigilacja ze strony rządu. Kontrola informacji w mediach oraz zalewanie mieszkańców falami fake newsów. Zachowania pochwalane przez rząd są sowicie nagradzane, a minimalne odchylenia od normy brutalnie karane. Protesty tłumione, a wypowiedzi na nieprzychylne tematy w Internecie są łapkowane w dół przez rządowych trolli. Żyjąc w takim kraju można zastanowić się nad słusznością swoich przekonań oraz po dłuższym czasie obcowania w zakłamanym systemie – łyknąć jak pelikan całą propagandę, poddając się dobrowolnie procesowi prania mózgu.

 

 

Taką wizją państwa częstuje nas Liberated. Jeżeli poczuliście subtelne nawiązania do współczesnych, światowych problemów, to nie jesteście w błędzie. Autorzy starali się jak najszybciej wydać produkcję, by „wstrzelić się” w ostatnio popularną tematykę. W grze, podobnie jak w 2001 roku, punktem zapalnym całego przedsięwzięcia kontroli społecznej jest zamach terrorystyczny, lecz zamiast dwóch wieży zdecydowano się zaatakować jedną ze szkół. W celach prewencyjnych wprowadzony zostaje System Oceny Społecznej (S.O.S.), którego zadaniem jest wykrywanie podejrzanych zachowań, mogących prowadzić do kolejnych ataków. Pełna społeczna kontrola – wszystko w słusznym celu.

 

 

Czy słusznym? Ostateczny osąd nad stosownością inwigilacji wyda sam gracz, zgłębiając opowieść przedstawioną we wspomnianym Liberated. Konflikt przyjdzie nam obserwować z dwóch stron barykady – tytułowej organizacji, walczącej o przywrócenie przywilejów oraz policji, broniącej aktualnego systemu. Historia w grze jest interesująca i potrafi wciągnąć od pierwszych chwil. Główną osią fabularną jest wspomniany atak terrorystyczny na jedną z lokalnych szkół. Wraz z biegiem lat teorie spiskowe oskarżające rząd o maczanie palców przy zamachu zdają się przybierać na sile, co dodatkowo staje się paliwem napędowym dla tytułowej organizacji Liberated oraz rosnących niepokoi społecznych. Czy jest to bujda na resorach, czy może faktycznie za atakiem stali rządowi? Czuć wyraźnie, że poza inspiracjami autentycznymi wydarzeniami, autorzy czerpali wzorce z istnego klasyka gatunku – Roku 1984 Orwella oraz opowieści graficznej V jak Vendetta Allana Moore’a i Davida Lloyda.

 

Świat jak z obrazka

 

Jawna inspiracja komiksowym medium nie objawiała się wyłącznie w kreacji świata, ale również w obranym stylu graficznym, narracyjnym… no – dosłownie każdym, bo Liberated jest zwyczajnie interaktywnym komiksem. Historia podzielona jest na cztery zeszyty, reprezentujące każdy rozdział historii. Plansze (strony) odkrywamy stopniowo, wyłaniając spod bladej mgły kolejne kadry. Okraszone drobnym ruchem oraz bogatymi dźwiękami otoczenia tworzą interesujące i niepowtarzalne przeżycie, towarzyszące podczas lektury opowieści graficznej.

 

 

Autorzy stanęli na wysokości zadania, oddając w ręce graczy pełnoprawny komiks. Dobór czarno-białej palety barw potęguje mroczny i przytłaczający nastrój świata opartego na zero-jedynkowym systemie wartości. Ostra kreska nadaje wyrazu bohaterom, a ciągły cień skrywający ich oczy zdaje się być ciemną kurtyną zasłaniającą wewnętrzne konflikty moralne.

 

 

Każdy z ważniejszych momentów ma również „okazję do wybrzmienia”. Ważniejsze sceny odgrywają się na jednostronicowych kadrach, pokazujących potęgę osoby lub zdarzenia. Jeżeli czytaliście kiedyś opowieść graficzną, to będziecie czerpać połacie niesamowitej zabawy z odkrywania kolejnych plansz. Wisienką na tym komiksowym torcie są retrospekcje, które poznajemy kartkując wstecz aktualny numer – genialne zagranie, wywołujące na mojej twarzy jokerowy uśmiech. Jednak mimo perfekcyjnie zrealizowanej części wizualno–artystycznej w tej grze coś kuleje.

Komiks, który chciał być grą

 

Niestety Liberated nie jest wyłącznie samym komiksem, bo w założeniu jest również grą Dwuwymiarową, platformową strzelanką w stylu side-scroller z elementami logicznymi. Czy ten gatunek pasuje do dystopijnego, interaktywnego komiksu? Nie!

 

 

O ile pod względem wizualnym produkcja broni się pomysłem i wykonaniem, tak od strony mechaniki rozgrywki niestety nie prezentuje się najlepiej. Gameplay jest bowiem złożeniem wielu pomysłów, które niestety nie doczekały się późniejszego rozwinięcia. Tak więc w pierwszym rozdziale przyjdzie nam podjąć kilka decyzji, wpływających w mniejszym bądź większym stopniu na przebieg epizodu, lecz w późniejszych etapach nie odczujemy ich działania na bieg historii. W drugim natomiast natrafimy na kilka znajdziek, dzięki którym poznamy uniwersum, lecz w następnych epizodach nie uświadczymy innych elementów do zbierania. Szkoda, że nie przywiązano większej wagi do spójności mechanik.

 

 

Bolączką dla mnie było również pokonywanie kolejnych segmentów platformowych. Te niestety nie są zrealizowane z pomysłem i pełnią jedynie rolę zbędnego zapychacza czasu. Odniosłem również wrażenie, że przyczyniają się do budowania dysonansu ludonarracyjnego, mającego miejsce już w pierwszym etapie. Nie wiem, jak wy, ale ja poczułem się „dziwnie” w momencie, gdy jeden z głównych bohaterów został wysłany na pierwszą misję z bronią w ręku, podczas której, niczym Rambo, rozwala policjantów i własnoręcznie dusi/skręca im karki. Nawet Lara Croft płakała po zabiciu jelonka. Strzelanie nie należy do interesujących i dobrze zrealizowanych elementów gry. Celowanie przy pomocy prawego analoga z Joy-Cona nie jest precyzyjne – problem rozwiązuje na szczęście Pro Controller. Niestety przez 80% czasu gry będziemy strzelać i likwidować setki przeciwników przy pomocy pistoletów, karabinów oraz strzelby. Gra do wymagających nie należy, jednak ostatnie etapy napsuły mi hektolitrów krwi.

 

Pozostałe 20% części „platformowej” spędzimy na… wchodzeniu lub uciekaniu z walących się budynków. W celu urozmaicenia schematu biegnięcia przed siebie, zdecydowano się wzbogacić tę część rozgrywki o wspinanie się po kablach/gzymsach lub pływanie w ogromnych zbiornikach wodnych; jakie to jest nudne… Segmenty te nic nie wnoszą do historii i gdyby zwyczajnie w świecie usunąć je z gry, Liberated na niczym by nie straciło. Ba, jestem pewny, że jeszcze mogłoby zyskać.

 

 

Prawie jak Pixar

 

Gra stworzona jest na silniku Unity i nie skorzystano z tego potężnego narzędzia wyłącznie w celu zanimowania komiksowych przejść. Wspomniane segmenty platformowe z niewiadomych przyczyn są trójwymiarowe, co w znacznym stopniu wpłynęło na jakość modeli postaci oraz elementów otoczenia. Niedociągnięcia i kanciaste krawędzie szczególnie widoczne są na zbliżeniach w przerywnikach renderowanych na silniku gry. Szkoda, że filmiki te przeplatane są komiksowymi segmentami, przez co wybijają z „graficznej lektury”, płynącej z poznawania kolejnych kadrów historii.

 

 

Silnik Unity do optymalizacyjnych demonów niestety nie należy. Oparte na nim gry wyróżniają wymagania nieraz nieproporcjonalne do graficznej jakości.  Liberated na Switchu zdaje się być kolejną ofiarą tego silnika. Sekcje platformowe starają się utrzymać na 60 klatkach na sekundę, jednak w bardziej dynamicznych sekwencjach klatkaż spada poniżej trzydziestu, znacznie obniżając przyjemność z rozgrywki. Ostatni epizod jest ewidentnym wyzwaniem dla konsoli; „filmowe doznanie” na poziomie 24 klatek – gwarantowane.

 

Liberated mogłoby być doskonałą grą z gatunku visual novel. W miejsce sekcji platformowych można by wstawić kilka dynamicznych ujęć, przeplatanych quick time eventami (te znajdują się również w grze, lecz pojawiają się bez zapowiedzi, wyłącznie denerwując gracza), a zwieńczeniem ich mogłyby pozostać interesujące zagadki logiczne (również są w grze, szkoda tylko, że jest ich tak mało). Interaktywna powieść graficzna z prostymi, wizualnymi elementami rozgrywki bardzo dobrze sprawdziłaby się na Switchu, stanowiąc interesującą wariację na temat komiksu. Szczególnie, że sama gra do długich nie należy. Mnie na przejście jej wystarczyły lekko ponad cztery i pół godziny – potrzebowałem około godziny na jeden rozdział. Doskonała alternatywa dla lektury podczas podróży? Mnie by to kupiło.

 

 

Koniec bajki

 

Wspieranie polskiego przemysłu growego powinno być obywatelskim obowiązkiem każdego rodaka. Dlatego gorąco zachęcam, aby zapoznać się z Liberated. I nie mówię tego w akcie litości, bo bez względu na wspomniane wady, produkcja Atomic Wolf jest jedynym i niepowtarzalnym doznaniem, którego trudno szukać w innych tytułach. Interaktywny komiks ­– produkt doskonały. Gra – średniawa produkcja z epoki gier przeglądarkowych. Komiksowy charakter oraz narracja nie tylko będą smakowitymi kąskami dla fanów graficznych opowieści, ale zachęcą również osoby czytające wyłącznie Kaczora Donalda w dzieciństwie. Gra jest zlokalizowana w kinowej wersji, więc powinno być to dodatkowym argumentem przemawiającym za poznaniem przedstawionej historii. Przymykając oko na małe niedociągnięcia, finalnie uzyskujemy ciekawy produkt, który zdecydowanie warto sprawdzić. Niech będzie to znak, że oczekujemy więcej takich tytułów. Interaktywne komiksy na Switchu? Tego nam trzeba.

 

Cena w eShopie: 71,99 zł

 

Podziękowania dla Walkabout Games za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + komiksowa oprawa
  • + mroczny i przyciężkawy klimat
  • + kreacja świata
  • + porywająca historia
  • + polska wersja językowa

Wady

  • - nudne segmenty platformowe
  • - walka
  • - spadki płynności

7

Wyświetleń: 2497

Redaktor

Mikołaj "Syn Kury" Stryczyński

Legenda głosi, że wykluł się z jaja i od tego czasu pałęta się po świecie, ucząc się języka ludzi. Ze względu na dosyć ubogi system porozumiewania się homo sapiens, preferuje synergiczne doznania komunikacyjne, płynące z gier wideo. Poza tym studiuje, pisze scenariusze, kocha filmy i inne czynności będące czystą synekurą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *