RecenzjeRecenzja
RecenzjeArtykuł

Puść wodze wyobraźni! – recenzja Split Fiction

W listopadzie 2022 roku na łamach naszego portalu ukazała się…

21 lipca 2025

W listopadzie 2022 roku na łamach naszego portalu ukazała się recenzja ciepło przyjętego It Takes Two – gry, która zdobyła serca graczy dzięki znakomitej formule kooperacyjnej. Za Split Fiction odpowiada to samo studio, a tytuł ten trafił na rynek jako jedna z pierwszych produkcji dostępnych na Nintendo Switch 2. Czy nowa gra twórców Hazelight dorównuje swojemu poprzednikowi?

 

Split…

 

Po pierwsze i najważniejsze – Split Fiction to gra przeznaczona wyłącznie dla dwóch graczy (ani więcej, ani mniej). Oznacza to, że nie uruchomimy tytułu, jeśli nie znajdziemy kompana do wspólnej zabawy. Do wyboru mamy trzy tryby rozgrywki: grę kanapową, lokalną sieć bezprzewodową lub rozgrywkę online, umożliwiającą połączenie się zarówno ze znajomymi z listy Nintendo, jak i z osobami z listy znajomych EA.

Co więcej, wystarczy, że tylko gospodarz (czyli osoba zapraszająca do gry) posiada egzemplarz Split Fiction – zaproszony gracz nie musi nawet korzystać z tej samej konsoli! Cross-play działa w pełni sprawnie. Z jednej strony narzucona forma dwuosobowej rozgrywki może ograniczać grono odbiorców i uniemożliwiać szybką, spontaniczną zabawę „z doskoku”, z drugiej – ukłon w stronę graczy w postaci cross-playu i wymogu posiadania tylko jednej kopii gry to atrakcyjna forma rekompensaty.

 

 

Jeśli Nintendo Switch 2 jest dla kogoś pierwszą i jedyną konsolą, może pojawić się pewien problem natury technicznej. Gra wymaga bowiem dwóch pełnoprawnych padów podłączonych jednocześnie. Uwielbiana przez wielu funkcjonalność Joy-Conów (dwa kontrolery w jednym) tym razem nie wystarczy – wszystkie górne przyciski (ZR, ZL, R, L) są niezbędne do sterowania. Rozgrywka po prostu nie uruchomi się, jeśli nie podłączymy dwóch oddzielnych padów.

Dla posiadaczy starszej wersji Nintendo Switch, która wciąż zajmuje honorowe miejsce na półce, miłym zaskoczeniem może być działający tryb GameShare. Pozwala on na strumieniowanie rozgrywki bezpośrednio z NS2, i co ciekawe – działa to zaskakująco płynnie (warto przypomnieć, że Split Fiction to tytuł dostępny wyłącznie na NS2).

 

…Fiction

 

Tytuł gry doskonale oddaje jej charakter (co potwierdzają zresztą dwa pierwsze podtytuły tej recenzji). Już w pierwszych minutach poznajemy dwie aspirujące pisarki – Mio i Zoe – których drogi krzyżują się w jednej korporacji wydawniczej. Mio tworzy powieści science fiction, natomiast Zoe zdecydowanie bliższe są klimaty fantasy. Tak jak różnią się ich literackie preferencje, tak i one same reprezentują dwa zupełnie odmienne charaktery, które świetnie ścierają się na ekranie.

W wyniku pewnych wydarzeń obie bohaterki zostają zmuszone do wspólnego przemierzania światów, które same wcześniej wymyśliły na potrzebę swoich opowiadań – wcielając się przy tym w różnorodne role wpisujące się w opowiadaną właśnie historię. Gracze będą więc przeskakiwać między uniwersami pełnymi robotów i statków kosmicznych a zaczarowanymi krainami, w których na przykład świnie pierdzą tęczą (dosłownie).

 

 

Rozpiętość fikcyjnych światów jest spora. Gra oferuje osiem rozdziałów, z których każdy dzieje się w zupełnie innym uniwersum i opowiada inną historię. Gracze będą na przemian zanurzać się w rozdziałach inspirowanych science fiction, by w kolejnym przenieść się do świata fantasy. Co więcej, w trakcie eksploracji napotkamy portale (glitche) prowadzące do zupełnie odrębnych krain, niepowiązanych ściśle z główną linią fabularną. To krótkie, ale wymagające zadania poboczne – w sumie jest ich dwanaście – które stanowią miłą odskocznię od głównej przygody… o ile uda nam się je w ogóle odnaleźć.

 

Na czym więc polega rozgrywka?

 

To zależy od świata i opowieści, do której właśnie wkraczamy. Ekran gry jest podzielony na dwie części – jedna dla Mio, druga dla Zoe. Ten podział utrzymuje się nawet podczas rozgrywki online czy w trybie GameShare. Dzięki temu gracze widzą zarówno swoją postać i otoczenie, jak i działania swojego kompana sterującego drugą bohaterką.

Główne role powierzono – jak już wielokrotnie wspomniano – Mio i Zoe. To od gracza zależy, którą z nich pokieruje. Obie postacie różnią się umiejętnościami, a każda z nich wnosi coś unikalnego do rozgrywki w konkretnym rozdziale. Co za tym idzie, aby w pełni doświadczyć wszystkiego, co Split Fiction ma do zaoferowania, warto ukończyć grę dwukrotnie – za każdym razem sterując inną bohaterką.

 

 

Umiejętności Mio i Zoe często się uzupełniają. Przykładowo: w jednym z rozdziałów osadzonych w świecie fantasy, Zoe – niczym uosobienie Matki Natury – potrafi kontrolować wzrost roślin, po których wspina się Mio, wcielająca się w postać goryla. W innym fragmencie Mio może osłabić magiczną barierę mieczem, umożliwiając Zoe podniesienie młota przy pomocy telekinezy i rzucenie nim w przeciwnika. Takich kombinacji jest znacznie więcej i są one świetnie wplecione w mechanikę współpracy.

 

 

Poza umiejętnościami zależnymi od historii, bohaterki dysponują także zestawem ruchów wspólnych: podwójny skok, zryw (wydłużający zasięg w powietrzu lub wspomagający wspinaczkę), bieg po ścianach, bujanie się na linach czy przyciąganie do wyznaczonych punktów. Ten wachlarz możliwości bywa intensywnie wykorzystywany w wymagających sekcjach zręcznościowych i może zostać dodatkowo poszerzony – w zależności od fabularnego kontekstu danego rozdziału.

 

Nie jest idealnie

 

Choć Split Fiction bez wątpienia spełni oczekiwania fanów kooperacyjnej zabawy w stylu It Takes Two, nie jest pozbawione pewnych niedogodności. Moim głównym zarzutem jest brak możliwości cofnięcia się w niektórych etapach eksploracji. I nie chodzi tu o oczywiste sytuacje – jak rozpadnięta platforma za plecami – ale o przypadki, w których ograniczenia te wydają się sztuczne i niepotrzebne.

Wyobraźmy sobie rozwidlenie dróg: kieruję Mio w jedną stronę, podczas gdy mój towarzysz sterujący Zoe eksploruje drugą ścieżkę. Zoe odnajduje portal prowadzący do misji pobocznej, ale moja trasa okazuje się być główną ścieżką fabularną. Problem w tym, że dostęp do portalu wymaga obecności obu postaci, a Mio – z miejsca, w którym się znalazła – nie może się cofnąć. Co więcej, Zoe może swobodnie przemieszczać się między trasami dzięki specjalnej umiejętności, podczas gdy Mio zostaje w tym zakresie ograniczona.

Najbardziej frustrujące było to, że gra zapisała właśnie pozycję Mio jako punkt kontrolny, przez co jedynym sposobem na cofnięcie się i aktywowanie misji pobocznej był… restart całego rozdziału.

 

 

Drugim problemem jest nierówny poziom trudności. Nie wzrasta on stopniowo, lecz raczej skacze w zależności od świata czy konkretnego etapu. Może to stanowić spore wyzwanie dla mniej doświadczonych graczy – zwłaszcza w sekwencjach zręcznościowych czy walki z bossami, które potrafią nagle stać się zaskakująco wymagające.

Zdarzały się też momenty, w których przez dłuższy czas nie było jasne, co właściwie należy zrobić. O ile czasem brak oczywistych podpowiedzi motywuje do myślenia i eksperymentowania, o tyle tutaj częściej prowadził do irytacji – zwłaszcza gdy rozwiązania nie wynikały jasno z otoczenia czy mechaniki gry.

 

Okiem drugiego gracza…

 

Choć recenzje to cenne źródło informacji o grach, warto pamiętać, że najczęściej tworzą je osoby dobrze obeznane z medium. Ich opinie są zazwyczaj trafne, precyzyjne i często zgodne z ocenami innych recenzentów – ale czy to czyni je w pełni reprezentatywnymi dla wszystkich odbiorców?

 

 

Split Fiction to specyficzna, kooperacyjna produkcja. Gry tego typu często stają się pretekstem do pokazania świata gier komuś bliskiemu – partnerowi lub partnerce – jako formy wspólnej zabawy. Dlatego w tym przypadku postanowiłem oddać głos także mojej towarzyszce rozgrywki, Natalii, by podzieliła się własnym spojrzeniem na Split Fiction z perspektywy mniej zaawansowanego gracza. Poniżej możecie zapoznać się z jej opinią:

„Już od samego początku wiedziałam, w którą postać chcę się wcielić – co wynikło z prostej eliminacji, po prostu Zoe wydawała się być bardziej radosna, kolorowa i chętna przygód niż jej „przymusowa koleżanka” Mio – bardziej mroczna i zamknięta w sobie. Mimo, że książkowo jestem zdecydowanie fanką science fiction, a fantasy zupełnie nie wpada w moje czytelnicze gusta, w Split Fiction wszystko odwróciło się do góry nogami. W tym przypadku science fiction wydawało mi się być ciężkie, nudne, monotonne, przedstawiające ciągle podobne historie i obrazy. Moje niezadowolenie potęgowała postać Mio, niechcącej podzielić się swoimi opowiadaniami. Rozdziały i krótsze historie jej poświęcone dłużyły mi się i tylko czekałam aż znajdziemy glitch, który przeniesie nas do bajkowego świata Zoe. Jej opowiadania fantasy wciągały mnie od samego początku – barwne, ciekawe, a nawet zabawne, zachęcające do przemierzania kolejnych obrazów. Miałam nadzieje, że będą dłuższe i trochę więcej czasu zajmie nam znalezienie kolejnego glitcha do świata science-fiction…

Moje doświadczenie z graniem na Switchu jest niewielkie (znacznie większe jednak jeśli chodzi o oglądanie jak ktoś gra :D), więc nieco obawiałam się, że nie podołam tej grze kooperacyjnej i będę bardziej przeszkadzać niż pomagać mojemu współgraczowi. Jak się jednak okazało, sterowanie nie było trudne, wszelkie zmiany były prosto tłumaczone po wejściu do nowej historii czy nowego zadania. Mimo, że zdarzały się sytuacje, które dla tak niewprawnego gracza jak ja sprawiały trudność, to możliwość „ożywania” co chwilę od nowa pozwalała ukończyć nawet trudniejsze zadania.

Pomimo, początkowego dosyć sceptycznego podejścia do takiej opcji grania na Switchu, miło się zaskoczyłam i dosyć szybko „zagrajmy tylko chwilkę” przerodziło się w kilkugodzinne granie i świetną wspólną zabawę!„

 

 

Kooperacja marzeń!

 

Cieszy fakt, że grając w tytuł third-party na Nintendo Switch, w końcu nie mam powodów do narzekań na grafikę czy płynność działania. NS2 radzi sobie ze Split Fiction znakomicie – a nie jest to przecież lekki tytuł! Gra wciąga przede wszystkim dzięki różnorodności światów i historii, które stale się przeplatają, a przy tym potrafi naprawdę cieszyć oko. Choć sama rozgrywka nie wnosi nic przełomowego, to kooperacyjna forma – w moim przypadku szczególnie w trybie kanapowym – daje mnóstwo frajdy.

Dla osób stawiających pierwsze kroki w konsolowym graniu Split Fiction może początkowo wydawać się odrobinę wymagające, ale już po krótkim czasie każdy powinien odnaleźć się w tej dynamicznej formule. To znakomita propozycja dla graczy ceniących kooperację – niezależnie od poziomu doświadczenia.

 

Cena w eShopie: 219,90 zł

Podziękowania dla Publicis Groupe Poland za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + Przenikanie się światów sci-fi i fanstasy...
  • + ... a każdy świat to inne możliwości bohaterek
  • + Polska wersja językowa (napisy)
  • + Różne sposoby znalezienia kompana do gry (w tym friend's pass i cross-play)
  • + Ukryte światy w postaci glitchy
  • + Humor

Wady

  • - Nie do końca przemyślane ograniczenia w eksploracji
  • - Nierówny poziom trudności
  • - Czasem trudno domyślić się co dalej...

9

Wyświetleń: 187

Redaktor

Jakub Malik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *