Serial Cleaners Nintendo Switch
RecenzjeRecenzja
RecenzjeArtykuł

Powrót seryjnych czyścicieli – recenzja Serial Cleaners

Czyściciel to wbrew pozorom bardzo wymagający, niebezpieczny, ale jednocześnie dochodowy…

20 października 2022

Czyściciel to wbrew pozorom bardzo wymagający, niebezpieczny, ale jednocześnie dochodowy zawód. Trzeba być jednak czujnym, ponieważ najmniejszy błąd może kosztować sprzątacza wiele lat spędzonych za kratkami. Rzecz jasna nie mówię tu o szkolnym woźnym, który co najwyżej może zamachnąć się mokrym mopem na popalających w ubikacji łobuzów. Mowa o pracującym na zlecenie mafii człowieku, którego zadaniem jest uprzątnięcie miejsca zbrodni z ciał oraz dowodów w taki sposób, aby nie zostać przyłapanym przez stróżów prawa.

 

 

Amerykański akcent od polskiego studia

 

Pierwsza część o tytule Serial Cleaner ukazała się w 2017 roku i została ciepło przyjęta przez fanów. Stworzyło ją polskie studio Draw Distance (wcześniej iFun4all). Była to dwuwymiarowa gra akcji z elementami skradanki, w której przenosiliśmy się do Ameryki z lat 70. ubiegłego wieku. Założenie produkcji było proste (tak jak jej grafika). Wcielaliśmy się w „seryjnego czyściciela” imieniem Bob, sprzątającego miejsca zbrodni na zlecenie różnych szumowin. Nasz bohater musiał więc usuwać ciała, dowody oraz krew w taki sposób, aby nie zostać zauważonym przez pilnujących dany obszar policjantów.

 

 

Serial Cleaners jest kontynuacją, która przenosi gracza do Nowego Jorku z lat 90. XX wieku. Również i tym razem spotkamy się z Bobem z pierwszej części, który założył już firmę „sprzątającą”. Oznacza to, że na poszczególnych poziomach przyjdzie nam sterować nie tylko nim, ale też trójką innych postaci, z czego każda z nich charakteryzuje się innymi umiejętnościami. Jest to więc pierwsza ze znaczących zmian względem pierwowzoru.

 

Disco Elysium dla ubogich

 

Kolejną z najbardziej istotnych zmian jest styl graficzny. W pierwszej części można go było określić jako minimalistyczny. Charakteryzował się ubogą paletą barw oraz dużym kontrastem, ale dzięki temu całość okazała się być bardziej czytelna. Kontynuacja to już grafika 3D z widokiem w rzucie izometrycznym. Mamy tu do czynienia z większą gamą kolorów i nieco bardziej realistycznymi obiektami, chociaż moim zdaniem rozgrywka trochę straciła na swojej czytelności. Zdarzało się, że na mapie znajdowały się przejścia lub drzwi, których istnienie nie było wcale tak oczywiste na pierwszy rzut oka. W przypadku gry w trybie przenośnym trudniej było mi się odnaleźć na mapie niż na 49-calowym telewizorze.

 

 

Zmianę stylistyki oceniłbym jednak na plus i powiedziałbym nawet, że była to naturalna i konieczna zmiana, jeśli twórcy chcieli zachęcić graczy do kolejnej części. Tytuł pod względem szaty graficznej może budzić skojarzenia z Disco Elysium, chociaż występuje tutaj więcej uproszczeń, charakterystycznych dla konsol z końca ubiegłego wieku. Obiekty są nieco rozmyte, natomiast bohaterowie kanciaści i poruszający się w sposób sztywny. Był to raczej zabieg celowy, będący ukłonem w stronę czasów, w których rozgrywa się fabuła.

 

 

Całość działa płynnie, bez widocznych zacięć i spowolnień, chociaż mamy do czynienia z odświeżaniem na poziomie 30 klatek na sekundę. Czy dało się to zrobić lepiej? Oczywiście, jednak w przypadku tego typu produkcji mniejsza wydajność aż tak bardzo nie przeszkadza.

 

Sylwestrowe opowieści

 

Wracając do naszego Boba, jest on już o 20 lat starszym właścicielem firmy zajmującej się „sprzątaniem”. Akcja rozpoczyna się w sylwestrowy wieczór 1999 roku w zakładzie pogrzebowym, gdzie przyjdzie nam poznać całą czwórkę bohaterów, a jednocześnie opanować podstawy nieco zmienionej mechaniki. Ten szczególny dzień jest także doskonałą okazją, aby przy mocniejszym trunku dokonać retrospekcji minionych wydarzeń. Każda z postaci opowie swoją historię, co stanowi pretekst do rozegrania grywalnych misji.

 

 

Nie będę się tutaj wdawać w szczegóły, aby nie psuć nikomu zabawy. Wspomnę tylko, że „dwójka” w większym stopniu skupia się na fabularnej stronie produkcji, co jest dużym plusem, ponieważ dzięki temu rozgrywka nie staje się tak szybko nużąca. Tutaj jednak zła wiadomość dla dużej części graczy, ponieważ w grze nie ma polskich napisów. Zwykle nie biorę tego aspektu pod uwagę, jednakże w tym przypadku mamy do czynienia z polskim studiem, więc skoro zaimplementowano rosyjską wersję językową (w obecnych realiach politycznych), a nie pokuszono się dodać lokalizacji kinowej, to coś tu jest chyba nie tak.

 

Co cztery głowy, to nie jedna

 

Do dyspozycji mamy cztery grywalne postaci. Jednakże twórcy nie dali nam żadnej swobody, jeśli chodzi o ich wybór. A szkoda, bo to mogłoby nieco urozmaicić rozgrywkę i sprawić, że przechodzilibyśmy te same poziomy po kilka razy, na różne sposoby. Zamiast tego rozwój fabuły samoczynnie narzuca nam, kim będziemy grać.

 

 

Każda z postaci posiada charakterystyczne dla siebie umiejętności. Bob jako jedyny pakuje ciała w foliowe worki, co nie zwraca uwagi postronnych obserwatorów i nie zostawia śladu krwi podczas transportu. Vip3R jest typem hackerki, która jest w stanie wykorzystywać infrastrukturę komputerową w celu odwracania uwagi policji. Jako jedyna jest też w stanie przemieszczać się szybami wentylacyjnymi. Lati jest bardzo zwinna, natomiast jej mocną stroną jest parkour. Z kolei Psycho to zwolennik wykorzystywania piły spalinowej oraz rozdrabniarki do drewna w swojej pracy.

 

Kilka zmian w mechanice

 

Mechanika w dużej części pozostała ta sama. Mamy więc do dyspozycji znany z pierwszej części „zmysł czyściciela”, po którego uruchomieniu na mapie podświetlają nam się wszystkie kluczowe elementy, a więc ciała, dowody, przeciwnicy, kryjówki, sprzęt audio do odwracania uwagi oraz miejsce pozbycia się zwłok. Policjanci posiadają określone pole widzenia (tym razem nie jest ono widoczne), na które nie powinniśmy wchodzić, jednakże tradycyjnie można też zwrócić na siebie uwagę nadmiernym hałasem w ich pobliżu. Jeśli nas zauważą, zaczną biec w naszym kierunku. W tym przypadku nie mamy z nimi zbyt wielkich szans. Możemy schować się w jednej z kryjówek.

 

W tym przypadku dokonano pewnej znaczącej zmiany. Grając w pierwowzór, bardzo szybko rzuciło mi się w oczy, że chowanie się było skuteczne nawet wtedy, gdy ukryliśmy się praktycznie przed nosem goniącego nas funkcjonariusza. Wtedy ten, jak gdyby nigdy nic, wracał do swoich obowiązków. Przyznam, że wyglądało to nieco groteskowo, chociaż znacznie ułatwiało grę. W kontynuacji już niestety nie ukryjemy się na oczach ścigającego, ponieważ bez problemu wyciągnie nas ze schowka.

 

 

Pewną zmianą jest także możliwość ogłuszania naszych przeciwników rzucanymi w ich kierunku przedmiotami. Jest to efekt krótkotrwały, ale wystarczy do ucieczki lub ukrycia się. Można też ciągnąć po ziemi niespakowane ciała, jednak wtedy pozostawiamy za sobą krwawy ślad, który później trzeba sprzątnąć. Do tego dochodzą umiejętności charakterystyczne dla poszczególnych bohaterów, a więc przemieszczanie się szybami wentylacyjnymi, przeskakiwanie przez przedmioty, hakowanie infrastruktury sieciowej, ogłuszanie przeciwników lub ślizganie się po kałużach krwi.

 

Zdecydowanie mamy do czynienia z większym urozmaiceniem rozgrywki, niż było to w pierwszej części. Szkoda jedynie, że twórcy nie dali nam możliwości samodzielnego wyboru postaci, co zwiększyłoby atrakcyjność zabawy.

 

Gangsterska skradanka…

 

Serial Cleaners jest przede wszystkim skradanką, a więc musimy bacznie obserwować ruchy przeciwników, chociaż tym razem mamy większe możliwości, jeśli chodzi o interakcję z otoczeniem i zwracaniem uwagi funkcjonariuszy. Nie ma też co liczyć na szczególnie rozbudowaną SI policjantów, ponieważ głównie chodzą oni po stałych trasach i nawet jeśli na moment zwrócimy ich uwagę, to zaraz wracają do swojej rutyny. Ich siła tkwi więc nie w inteligencji, ale w liczebności. Poziom trudności oceniłbym więc na zrównoważony. Nie jest to szczególnie trudna gra, ale trzeba mieć się na baczności i uważać na każdy ruch.

 

 

…od której nogi bolą

 

Elementem, który przykuł moja uwagę, jest konieczność wielokrotnego pokonywania tych samych tras. W pierwszej części, pomimo tego, że dalsze etapy były mocno rozbudowane, dało się lepiej rozplanować wszystkie posunięcia w taki sposób, aby nie wykonywać nadmiarowych kroków. W kontynuacji niestety musimy już trochę pochodzić.

 

Serial Cleaners jest przede wszystkim przyzwoitą skradanką z ciekawą fabułą. Znajdzie się w niej kilka elementów, które chętnie bym poprawił, jak chociażby mało czytelna (choć klimatyczna) grafika, powtarzalność czy brak polskich napisów. Mimo wszystko dla osób przepadających za takimi klimatami zapowiada się kilka godzin dobrej zabawy.

 

Cena w eShopie: 99 zł

Podziękowania dla Draw Distance za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + ciekawa fabuła
  • + zmiany w grafice względem pierwowzoru
  • + dużo zmian w mechanice
  • + cztery grywalne postaci

Wady

  • - momentami mało czytelna grafika, zwłaszcza w trybie przenośnym
  • - po kilku misjach robi się monotonnie
  • - brak polskich napisów
  • - wybór postaci narzucony z góry

7

Wyświetleń: 1502

Redaktor

Paweł Sępioł

Wyznawca Eris z utęsknieniem czekający na powrót Wielkich Przedwiecznych. Na nowo odkrył miłość do Nintendo, chociaż od wielu lat romansuje jeszcze z PlayStation. Fan planszówek, horroru w każdej formie oraz zombie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *