Hero RecenzjeRecenzja
Hero RecenzjeArtykuł

Wirus, który zakaził recenzję – recenzja Dying Light: Platinum Edition

Dzień dobry, Harran! W ten piękny piątek wita was redaktor…

29 października 2021

Dzień dobry, Harran! W ten piękny piątek wita was redaktor Mikołaj. Na zewnątrz słonecznie, niebo czyściutkie, ale wcale nie zachęcamy do wychodzenia z domu. Drogi pełne zombie… brrr. Chyba że jesteście tak odważni jak nasi reporterzy. To właśnie ONI zeszli na ulice i zbliżyli się do zakażonych maszkar, by specjalnie WAM zdać relację z pierwszej ręki. Ręki, w której trzymają Switcha z uruchomionym Dying Light. Rozsiądźcie się wygodnie, pociągnijcie ulubiony napój, bo właśnie w tym momencie rozpoczynamy jedyną taką transmisję w dziejach growej prasy. W słuchawce słyszę niewyraźne szumy. Halo? Tak! Mamy połączenie. Piotrze, podziel się proszę pierwszymi wrażeniami.

 

Relacja Piotra, który spojrzał w przegniłe oczy Śmierci

 

Dziękuję, Mikołaju. Trudno jest opisać to, co tu się dzieje. Jeszcze kilka lat temu nawet przez myśl by mi nie przeszło, by siedzieć na zewnątrz i trzymać prawdziwego zombie za rękę. Siedzę tu, na ulicy głównej Harran, z Dying Light włączonym na Switchu. Nie jest to widok co prawda nowy, bo cała jazda na punkcie produkcji Techlandu rozpoczęła się już w 2015 roku i na ten moment nic nie wskazuje, by sześcioletnie zakręcenie na punkcie zombie się skończyło.

 

 

 

A rozpoczął ją niejaki Kyle Crane – protagonista Dying Light, a poza tym agent GRE (Global Resort Epidemiology), który został wysłany do miasta Harran, by zbadać niekontrolowane rozprzestrzenianie się wirusa. Wirusa, którym na nieszczęście sam zostaje zakażony po przybyciu do celu. Proszę państwa, nie ma co się dziwić, że jego imię do dziś nie schodzi z ust mieszkańców miasta. O! Właśnie przebiegł obok mnie jeden ze sprinterów. Przepraszam – zagajam do jednego – czy kojarzy pan Kyle’a Crane’a? Mógłby pan przybliżyć nieco jego sylwetkę?

 

Opinia Sebastiana, który nosił antyzynę razem z Crane’m

 

Mam na imię Sebastian i jestem sprinterem. Taką osobą, co biega po budynkach i ucieka przed zombie. To właściwie jedyny sposób, aby tu przeżyć! Pamiętaj! Aby przetrwać w Harran, musisz biegać! Pyta mnie pan o Crane’a… Jasne, że znam. Uratował mnie kiedyś ze szponów jednego zakażonego. Dobry człowiek… Słyszałem, że nie jest do końca szczery, ale cóż… każdy w tym mieście ma coś za uszami, rozumie pan? Crane podobno gra na dwa fronty. Po ugryzieniu przez zombiaka trafił do Wieży. Spoko miejsce, sam w nim przesiaduję. Takie zagłębie sprinterów. Ktoś gadał, że jest pracownikiem tego całego GRE. Mam nadzieję, że się koleś ogarnie i zdecyduje, czy pomaga NAM czy jakimś korporacyjnym marionetkom! Tak ogólnie to człowieka szanuję.

 

 

 

Ech… Pyta pan, czym się zajmuje sprinter. Można pomyśleć, że tylko biegamy i zabijamy, ale ta perspektywa bardzo spłyca nasz fach. To MY utrzymujemy to miasto. My transportujemy antyzynę – środek, którym leczymy zarażonych. Poza tym wykonujemy prośby mieszkańców, ratujemy ich; tak jak zresztą Crane. Mogę coś dodać od siebie? Dziękuję. Jeżeli ktoś z GRE to czyta, to z łaski swojej zrzućcie do Harran więcej antyzyny! Ruszcie swoje dupska i…

 

Piotr kontynuuje relację, przerywając nakręcanemu sprinterowi

 

Pan sprinter ma ręce pełne roboty i musi wracać do Wieży. Trzyma w niej zresztą walizkę. Chyba z lekiem. Ciekawe czy w drugiej ręce potrzymałby Switcha z grą? Dlaczego pan wykonuje zamach? Dlaczego mam zrobić… O mój Boże! Coś mnie ugryzło! Aaa!

 

 

Oddanie głosu do studia, w którym recenzent przeżywa śmierć pierwszego reportera

 

Pawle, halo? Halo? Chyba straciliśmy kontakt z naszym reporterem. Proszę państwa, na szczęście w tym miejscu nie musimy kończyć recenzji. Nasza redakcja dysponuje szerokim wachlarzem odważnych dziennikarzy, którzy ryzykują własnym życiem, by dostarczyć WAM najświeższych informacji. W przypadku zombie informacje może zbyt świeże nie będą… Krwiste zresztą też nie. Oddaję głos Pawłowi. Halo, Pawle, jak się słyszymy?

 

 

 

Zdanie Pawła, który dokonał autopsji zombiaka

 

Bez problemu. We mnie aż buzuje, by opowiedzieć, jak nasz trup wygląda w środku. To niesamowity cud. Sam nie wiem od czego zacząć… Może od grafiki, bo temat ten wydaje się wyjątkowo ciekawy. Zombie Dying Light występuje w odmianie Zadokowanej oraz Mobilnej.

Gra, znaczy zombie, w zależności od gatunku, wyświetlana jest w rozdzielczości 1080p i 720p. Muszę przyznać, że robi to niesamowite wrażenie. Szczególnie odmiana Mobilna. Ta, podobnie jak jej zadokowany brat, jest w stanie wyświetlić obraz nawet w częstotliwości 30 klatek na sekundę. Wow! Mowa tu o otwartym świecie, obserwowanym z perspektywy pierwszej osoby. Jak to osiągnięto? Cóż…

 

 

 

Odsłaniając zewnętrzne warstwy analizowanego stworzenia, zauważyć można liczne kompromisy, na które musieli pójść developerzy. Spójrzcie tu. Tekstury tła i cienie niższej rozdzielczości, wyskakujące nagle obiekty. O, o! Rzućcie okiem na ten pęcherz: brak dynamicznego oświetlenia. Tam widoczny jest motion blur. Sami państwo widzicie – nieco tych ubytków jest, ale gdyby nie mikroskop,  jestem pewien, że nawet byście ich nie zauważyli. To, co zdecydowanie odczujecie, to czas ładowania etapów. Proszę państwa, krótszy od tych na PS4 i Xbox One! Niesamowita szybkość.

 

 

 

Ale co ja tu się będę rozwodził na ten nudny, techniczny temat. Sami spójrzcie, jak ładnie to wygląda. I uwaga! Uruchomione na Switchu. Nie na dziadowskiej chmurze, na której teraz wszystko puszczają. A jak o chmurkach mowa. Coś się niebo zaciągnęło. Chyba będzie… Ktoś biegnie. Trzyma walizkę w ręku.

 

Interwencja sprintera Sebastiana, który uratował życie reporterowi i przeszkolił z samoobrony

 

Halo? Słychać mnie? Tu sprinter Sebastian. Zakosiłem słuchawkę jakiemuś dziennikarzynie. Niech Bóg ma go w swojej opiece. Sytuacja wygląda nieciekawie. Zbliża się noc. Radzę brać nogi za pas, jeżeli nie chcesz dołączyć do swojego kolegi. Jak się nazywasz? Paweł, dobra. Zostaw tego wybebeszonego zombiaka. W nocy lepiej nie wdychać świeżego powietrza. Unosi się w nim swąd śmierci. Nauczę cię, jak się bronić.

 

 

 

Chwyć ten kij. Przebieraj nogami i go nie puszczaj. Aby przeżyć w Harran, musisz biegać! A teraz słuchaj! Jak napotkasz zombiaka, to okładaj go bronią białą. Wciskaj ZR, aby atakować, ale nie przesadź – każdy ma swoje limity. Chodzącego trupa możesz nieco zmiękczyć kopniakiem. Ogłuszy go to na chwilę, dzięki czemu zyskasz przewagę. Na razie kumasz? Ok, to słuchaj dalej. Obserwuj otoczenie. Na swojej drodze napotkasz kolce, pułapki i inne dziadostwa porozstawiane przez sprinterów. Wkop na nie truposze – zginą od razu. Broń się niszczy, więc musisz szukać jakichś kreatywnych alternatyw. Zawsze możesz ulepszyć to, co trzymasz w ręku. Do kija dolepisz ostrze, kilka gwoździ. Bądź pomysłowy! Zombie przed nami! Mam nadzieję, że zapamiętałeś, co mówiłem.

 

Walka Pawła, który zdzielił zombiaka nogą od stołu, znalazł przyjaciół i dokonał żywota

 

Mam nadzieję, że czujecie to samo co ja. Trzymam w ręce nogę od stołu, ale według Sebastiana jest to śmiercionośna broń. Muszę biec, by przeżyć. Uff… Biorę głęboki oddech i bam! Cios prosto w głowę. Odpadła! Skok! Kopniak na kolce! Tak to się robi w Harran! Czuję, jakbym w nocy uczył się dwa razy szybciej. Sebastian kiwa, potwierdzając moje słowa. Wręcza mi przy okazji latarkę UV, mówiąc, że zagwarantuje mi to ochronę przed „silniejszymi” zombiakami. Ale jestem w gazie! Chciałbym rozkwasić kilka łbów. Sebastian kręci głową. Chyba sobie odpuścimy. Biegniemy do bazy.

 

Po dotarciu na miejsce, zostaję przedstawiony trzem innym sprinterom. Współpraca zdecydowanie ułatwi nocne polowania. Interesujący dodatek. Dowiedziałem się, że moje umiejętności mogą zostać ulepszone. Starcia z zombiakami rozwinęły moje umiejętności bojowe, a częste bieganie – zwinność. Nocą doświadczenie przychodzi dwa razy szybciej, dlatego aż mnie rwie na kolejną eskapadę.

 

 

 

Ekipa zebrana. Ruszamy ekspić i zabijać zombie. Kilka przeskoków po dachach i jest! Dorodny nocny okaz zombie! Nazywany jest Przemieńcem. Boi się latarki UV. Ciekawe, czy zadrży na widok mojej nogi od stołu. Gdzie on zniknął? Widzicie go? Za wami! Wal go! Chwycił mnie! Wgryza się i… Aaaa!

 

Oddanie głosu recenzentowi w studio, który pogrywa życiem redaktorów

 

Proszę docenić poświęcenie redaktora w imię prawdy i sensacji. Jego entuzjazm i ochocze oddanie pracy pozwoliło nam poznać nie tylko technikalia Dying Light, ale również praktyczne piękno miejskiego biegu połączonego z walką. Jestem pewien, że ta zabawa pochłonie was tak samo jak zombie naszych dziennikarzy. Mamy tu do czynienia, proszę państwa, z edycją kompletną i przystosowaną na Switcha. Sterowanie ruchowe, dotykowe, HD Rumble. Poczujecie każde ugryzienie! Ja właśnie czuję, jak coś wgryza mi się w nogę. To niesamowite. O… To zombifikowany redaktor Piotr. Oj… Nie tak miał wyglądać koniec tej recenzji. Gorąco polecam. Dying Light: Platinum Edition zawiera wszystkie dodatki: rozszerzenie Hellraid, skórki oraz nowe bronie. Szkoda, że nie skorzystałem z nich, by obronić się przed zombie-redaktorem. Ale cóż… Taki już los recenzenta, co sam stał się zombie i uczynił z tekstu prawdziwego potwora. Zabijanie zombie w trybie przenośnym nie sprawiało jeszcze tyle frajdy.

Czuję, jak przemiana zachodzi. Ostatkiem sił…

… Poinformuję, że gry na ten moment nie można zakupić w polskim eShopie …

Podziękuję Techlandowi za dostarczenie gry do recenzji

*ekhe*

I zachęcę do objerzenia zwiastuna…

 


Podsumowanie

Zalety

  • + optymalizacja
  • + parkour
  • + polska wersja językowa
  • + tryb współpracy do czterech graczy
  • + zawartość dodatkowa

Wady

  • - interakcje z NPC

9

Wyświetleń: 4296

Redaktor

Mikołaj "SynZombie" Stryczyński

Legenda głosi, że wykluł się z jaja i od tego czasu pałęta się po świecie, ucząc się języka ludzi. Ze względu na dosyć ubogi system porozumiewania się homo sapiens, preferuje synergiczne doznania komunikacyjne, płynące z gier wideo. Poza tym studiuje, pisze scenariusze, kocha filmy i inne czynności będące czystą synekurą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *