RecenzjeRecenzja
RecenzjeArtykuł

Gdy dobry statek zboczy z kursu – Manticore: Galaxy On Fire recenzja

Galaxy on Fire 2 to wspaniała gra. Niestety, na Switchu…

1 listopada 2018

Galaxy on Fire 2 to wspaniała gra. Niestety, na Switchu dostępna jest tylko część trzecia – Manticore. Adaptowany do konsoli produkt free-to-play z telefonów zawitał na konsolę Nintendo zanim o Starlinku ktokolwiek mógł marzyć. Fani kosmicznych potyczek nie mieli innych alternatyw. Zanosiło się na wielką kosmiczną przygodę. Co jednak otrzymaliśmy?

To infinity and beyond

 

Jestem fanem GoF 2. Wielkim. Przeszedłem podstawkę i dodatek. Spędziłem grając w nią niezliczone godziny (w sensie ja nie zliczyłem. Zakładam, że koło 30-40). Otwarty (w pewnych granicach) świat na krawędzi wojny, tajemnice, polityka, obcy (tacy bardziej obcy od tych znanych od początku gry obcych). Cala fabuła podana w bardzo ładnej (grałem na iPad z Retiną) grafice, z dobra muzyką i świetnie podłożonymi głosami. I ta mechanika… Wciągająca, dająca satysfakcję walka w kosmosie, poszukiwania coraz szybszych, potężniejszych, czy bardziej ładownych (handel to była spora część gry i jedno z podstawowych źródeł dochodu) statków i coraz potężniejszej broni. Dylematy: czy zainwestować w nowe działo czy kabinę dostosowaną do przewozu ludzi, polować na bandytów czy może opowiedzieć się po jednej ze stron konfliktu zbrojnego (co zapewni mi przyjaźń jednych, ale wrogość drugich). To wszystko jest… w Galaxy on Fire 2.

Dlatego przedpremierowo zakupiłem M:GoF 3. Wiedziałem, że to podrasowana wersja mobilna Manticore (od której się na tablecie odbiłem), ale zaufałem, bo tak bardzo chciałem przeżyć raz jeszcze kosmiczną przygodę jaką była gra w część 2.

In space no one can hear you scream

 

Premierę opóźniono, a z każdą recenzją, zapowiedzią, przeprosinami za opóźnienie… mój entuzjazm topniał. Gdy w końcu dostałem w swoje ręce (za niemałe pieniądze, dziś można dostać w ramach przecen i promocji – doczytajcie jednak do końca by zdecydować czy i to nie za wiele) Manticore: Galaxy on Fire 3 rzuciłem się przemierzać galaktykę, handlować, walczyć i… no właśnie. Tu nie ma za bardzo czego przemierzać. Handel zniknął kompletnie. Misje… tylko podstawa podstaw. Cienką jak odwłok węża fabułką jesteśmy przepychani z miejsca na miejsce by wykonywać nudne misje, po to tylko by móc załatwić kolejnego bossa. Ta gra ma w gruncie rzeczy strukturę Mortal Kombat, czy innego fightera. Łańcuszek przeciwników do pokonania. Misja: Rozp… kosmitów (naprawdę jakbym w Gwiezdnej Flocie z Kapitanem Bombą służył), po niej misja ratuj statek matkę i boss. Boss załatwiony zapowie, że jego pokonałeś, ale jego ziomek to jest mega cieć i z nim już nie pójdzie tak łatwo. I tak w kółko. Do śmierci z nudów.

…and the sky was full of stars, and every star was an exploding ship

 

Taka rozgrywka niby też mogłaby cieszyć. Przecież muzyka wciąż jest nienajgorsza, a widoczki całkiem, całkiem. Tylko że: 1. Loading między poziomami to jakaś zbrodnia. Ponad minutę, często dłużej. 2. Fizyka lotu… ja wiem, że to nie Star Wars Battlefront 2, ale tutaj kompletnie nie czuć prędkości, ani fizyki pojazdu. Nawet „pciu”, „pciu” z laserka nie daje satysfakcji odczucia potęgi broni. 3. Aby się rozwijać trzeba zbierać plany modyfikacji. Twórcy sobie sprytnie wymyślili, jak ugrać kolejne godziny gameplayu. Otóż jak już się rozprawimy, z kimkolwiek na danym obszarze mamy, to kończymy misje, wracamy na pokład statku matki i… możemy wybrać powrót w to samo miejsce. Teraz, przy wsparciu bota-psa tropiącego, który ma kolorkami bawić się z nami w ciepło-zimno, szukamy 5 świecących kulek przemyślnie przez twórców ukrytych, a to w ruinach stacji, a to za meteorytem… Robocik jest mega niedokładny, a w poszukiwaniach przeszkadzają jeszcze randomowe ataki bandytów.

 

May the force be with you

 

Uwierzcie mi, jestem fanem tej serii, tak bardzo chciałem, żeby mi się podobało. Był potencjał, była nadzieja, a jest… gigantyczne rozczarowanie.
Typowa sesja: 2 minuty loading, 6 minut walki, 2 minuty loading, kliknięcie, 2 minuty loading, na tej samej planszy 10 minut poszukiwań kulek… to jest obraza dla tradycji serii. Adaptowanie darmowej gry z telefonów i sprzedawanie jej za 60zł (tyle płaciłem przed premierą) to zbrodnia. Unikać za wszelką cenę.

 

 

Manticore: Galaxy On Fire recenzja

 


Podsumowanie

Zalety

  • + Grafika, muzyka, w mniejszym stopniu głosy

Wady

  • - Długie loadingi
  • - Nudny, powtarzalny gameplay
  • - Pretekstowa fabuła liniowo prowadząca od walki do walki
  • - Sztuczne przedłużanie, na „opcjonalne” poszukiwanie ukrytych na planszy części (poważnie, czemu nie może się to odbywać jednocześnie z główną misją, dlaczego muszę wracać w odwiedzone już miejsce!).

4

Wyświetleń: 3705

Redaktor

ULC

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *