Hero RecenzjeRecenzja
Hero RecenzjeArtykuł

Nieskończone wyzwania – recenzja Hyrule Warriors: Age of Calamity – Pulse of the Ancients DLC

Pamiętacie jeszcze Hyrule Warriors: Age of Calamity? To dobra okazja,…

28 czerwca 2021

Pamiętacie jeszcze Hyrule Warriors: Age of Calamity? To dobra okazja, aby o tym dynamicznym hack’n’slashu z Linkiem w roli głównej sobie przypomnieć, bo niedawno ukazało się pierwsze z dwóch zaplanowanych DLC do tej produkcji. Co nowego wprowadza Pulse of the Ancients? Czy warto dla niego wrócić do Hyrule?

Do rozpoczęcia zabawy w Pulse of the Ancients nie trzeba uprzednio ukończyć podstawowej gry, co jest niezaprzeczalnym atutem tego DLC. W zamian za kupno Expansion Passa wszyscy gracze otrzymają w prezencie specjalny zestaw przedmiotów dla Linka z serii Prototype Ancient. W jego skład wchodzi zbroja, hełm, nogawice oraz krótki miecz.

 

 

Pierwsze z dwóch zaplanowanych DLC do Hyrule Warriors: Age of Calamity wprowadza do gry nową grywalną postać, dwie unikatowe bronie dla Linka i Zeldy (a wraz z nimi specjalne ruchy), całkiem rozbudowane drzewko zadań, potężniejszych przeciwników oraz nowy poziom trudności pt. „Apocalyptic”, przeznaczony dla weteranów produkcji.

 

Chłopiec na posyłki

 

Kiedy tylko uruchomimy grę po zakupieniu Expansion Passa, na mapie przygody pojawi się nowa lokacja – Royal Ancient Lab. Okazuje się, że Purah i Robbie potrzebują pomocy, aby mogli kontynuować badania nad starożytną technologią. Fabuła dodatku przedstawiona jest jedynie w postaci dialogów; są na szczęście udźwiękowione, co w jakimś stopniu rekompensuje brak nowych cutscenek.

 

 

W kontekście rozgrywki laboratorium jest drzewkiem złożonym z 35 misji, ukończenie których odblokowuje nową zawartość z DLC. Zadania niestety nie należą do najciekawszych. Najczęściej naukowcy zlecają nam dostarczenie konkretnych zasobów, co wiąże się z koniecznością farmienia wspomnianych przedmiotów z innych poziomów w grze. Niekiedy będą jednak też wymagali od nas wykazania się nie lada zręcznością, nakazując nam np. pokonać stu przeciwników za pomocą bomb. Cały proces potrafi być dosyć nużący, a przy tym niezbędny do pełnego obcowania z zawartością dodatku.

 

 

Wykonując zlecenia, otrzymamy dostęp do nowych broni dla dwojga bohaterów. Link może od teraz walczyć przy pomocy korbacza i wykradać nim bronie wrogów, a Zelda rozjechać przeciwników kołami swojego Master Cycle. Nowe zabawki przynoszą masę frajdy z użytkowania i dobrze pasują do przyjętej formuły rozgrywki. Motocyklistka Zelda, wykonująca skomplikowane, powietrzne akrobacje, wygląda co prawda trochę skandalicznie, ale po części w tym tkwi cały urok tej broni. Szkoda tylko, że pozostali bohaterowie nie otrzymali żadnych usprawnień do swojego arsenału.

 

 

Spełnienie wszystkich zachcianek Purah i Robbiego zapewni nam również dostęp do nowej grywalnej postaci, którą jest Battle-Tested Guardian. Z pewnością z łezką w oku wspominacie starcia ze Strażnikami w Breath of the Wild i desperackie próby ucieczki przed ich niezrównaną siłą. Cóż, teraz macie świetną okazję, aby tą siłą poczęstować hordy Bokoblinów! Postać stanowi świetny dodatek do (i tak już bardzo obszernej) ekipy wojowników z podstawowej wersji gry. Ma jednak swoje wady – choć przy pomocy lasera może wymazać okolicę w ułamku sekundy, to przy tym jest dość powolny i wielki, przez co jest łatwym celem dla przeciwników.

 

 

Groźne starcia

 

Pulse of the Ancients wprowadza do gry nowe wyzwania i potężniejszych przeciwników. Celowo nie nazywam ich „nowymi”, bo w gruncie rzeczy są to silniejsze wersje wrogów znanych z podstawowej produkcji. Na mapie przygody pojawiają się specjalne znaczniki, tzw. Vicious Monster Sightings, sugerujące potyczki z wymagającym stworem. Bitwy ze specjalnymi Wizzrobe’ami czy ogromnymi Chuchu mogą sprawić niektórym graczom trudności, bo na ekranie robi się czasem naprawdę gorąco. Ale warto te wyzwania podejmować, bo w zamian otrzymujemy cenne nagrody.

 

 

Wspomniałem również o nowym poziomie trudności, „Apocalyptic”. Serdecznie nie polecam go początkującym graczom; nowy tryb wymaga bowiem perfekcyjnej zręczności i znajomości mechanik produkcji. Kiedy zwykłe Mobliny zaczęły rzucać we mnie bombami, zrozumiałem, że „Apocalyptic” to nie moja liga.

 

 

Niezbadane horyzonty

 

Czy warto zatem wrócić do Hyrule Warriors: Age of Calamity? Myślę, że zdecydowanie tak. Pulse of the Ancients to całkiem pokaźny pakiet nowej zawartości do gry, który zdecydowanie polecam kupić graczom, którzy podstawowej wersji jeszcze nie ukończyli. Zaimplementowane w dodatku nowe misje potrafią znużyć, ale nowe bronie i grywalny bohater rekompensują te cierpienia. Dodajmy do tego fakt, że w listopadzie ma ukazać się drugie DLC pt. The Guardian of Remembrance, co powinno jeszcze bardziej przekonać fanów Linka i Zeldy do powrotu do Hyrule.

Cena w eShopie: 80,00 zł (za obydwa dodatki)

Podziękowania dla Conquest za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + nowe bronie dla Linka i Zeldy
  • + nowy grywalny bohater – Battle-Tested Guardian
  • + nowy poziom trudności
  • + Royal Ancient Lab to całkiem sprytny sposób na poznanie nowej zawartości…

Wady

  • - …ale misje potrafią znużyć
  • - nowi bossowie to ci sami, starzy przeciwnicy z kilkoma nowymi ruchami
  • - brak cutscenek
  • - pozostali bohaterowie nie otrzymali żadnych nowych gadżetów

7

Wyświetleń: 2484

Redaktor

Kosma Staszewski

Tak, to imię, a nie pseudonim, choć w świecie gier przedstawiam się jako Szuszuro. „Złapałem je wszystkie” niezliczoną ilość razy, a z produktami Nintendo utrzymuję niezdrową relację od wielu lat. Na co dzień studiuję i parzę kawę, aby mieć hajs na gry.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *