RecenzjeRecenzja
RecenzjeArtykuł

O tym jak mały Izaak piekło przemierzał – The Binding Of Isaac: Afterbirth+

Izaak był szczęśliwym dzieckiem. Swoje pierwsze lata życia spędzał na…

19 października 2018

Izaak był szczęśliwym dzieckiem. Swoje pierwsze lata życia spędzał na zabawie pod opieką mamusi. Gdy on bawił się beztrosko, mama oglądała chrześcijańską telewizję. Świat był piękny! Ale pewnego dnia matka usłyszała głos Pana, który kazał jej zabić skażonego grzechem syna. Tak jak uciął nożem, skończyło się beztroskie dzieciństwo Izaaka.

 

De profundis clamavi

 

I Pan nakazał służebnicy swojej aby pierworodzonego na ofiarę złożyła alebowiem zło do jego serca dostęp znalazło. A Izaak nie czekał był ręki karzącej sprawiedliwości ciosu i rzucił się w czeluść piwnicy, której ciemność go pochłonęła.

 

Maluch nie zginął jednak, ale zbudził się zapłakany na podłodze piwnicy. Przerażony ruszył przed siebie szukając schronienia… lub konfrontacji z oszalałą matką. Był mały, nagi i uzbrojony jedynie we łzy.
Naszym zadaniem jest pomóc mu dokonać swojej zemsty. Wcześniej jednak musi przedrzeć się przez całe zastępy podejrzanych lokatorów piwnicy (i rozpościerających się pod nią katakumb, a nawet… macicy czy… piekła). Na drodze malca staną agresywne pająki, żarłoczne robaki, mordercze muminki i okaleczone dzieci, a nawet ożywione… kupy. Ale nie bójcie się, sympatyczna pixelartowa grafika nie epatuje obrzydliwościami. Wszystko jest umowne i w pewien sposób niewinne.

 

 

Repetitio est mater studiorum

 

I napisane było że nie pojmie zrazu Izaak jak przeciwnościom odpór dać, jak zabijać by przeżyć, a mądrości tej nie posiądzie póki po wielokroć nie zginie i nie odrodzi się. A wiedział Izaak, że co trudne nad ludzkie pojęcie na początku się zdało, z czasem jakoby druga natura go oblepi i zazna upragnionej nagrody.

 

Słyszałem kiedyś głosy, że Nintendo Switch powstało jako „ultimate Binding of Isaac machine”. I coś w tym jest. Większość pomieszczeń, w których Izaak stawia czoła przeciwnikom ma wielkość jednego ekranu. Perfekcyjnie wpasowuje się w ekranik Switcha, a dwa analogowe kontrolery pozwalają na intuicyjne i niezależne sterowanie ruchem bohatera i kierunkiem, w który wystrzeliwuje swoje łzy. Klasyczny TwinStick shooter. Brzmi prosto? Nic bardziej mylnego. Rouglike’owe (good old Zelda), proceduralnie generowane labirynty są wielkim wyzwaniem dla gracza. Powtarzanie ciągle i od nowa wygenerowanych poziomów (można użyć ciągu znaków, by powtarzać dokładnie ten sam labirynt) potrafi sfrustrować. Ile razy zginąłem nim w ogóle zobaczyłem Matkę? 60? Więcej? Jednak z czasem, z różnymi osiągnięciami odblokujemy dodatkową broń, pokoje, wrogów czy przyjaciół. Kolejne powtórzenia będą coraz to inne, bardziej rozbudowane. Gdy pierwszy raz pokonałem Matkę byłem przeszczęśliwy. Znaczny udział w tym miał dogodny układ powerup’ów, a te są losowane z imponującej puli ponad 666 przedmiotów. To od ich konfiguracji wiele zależy. Z czasem nauczyłem się też odnajdywać ukryte w kamieniach serca, oraz sekretne pokoje (pomagają w tym znajdowane bomby), umiejętnie używać znalezionych kluczyków, czy właściwie wydawać ciężko zarobione pieniążki. Nauka jest długa i bolesna, ale moje 90 godzin nie poszły na marne.

 

 

Creatio ex nihilo

 

I rzekł stwórca niech się staną poziomy i kolejne rozległe levele ziściły się pod nogami jego i widział, że to było dobre. I zakrzyknął niech zagrają niebiesia a ozwały się chóry, bębny i gitary elektryczne a On słyszał, że to było dobre. A na sam koniec garść pixeli wziął w dłonie i stworzył niezliczone koszmary owe piwnice zamieszkujące, oraz Isaac’a i przyjaciół jego, po czym odpoczął zliczając zarobione dolary. To było zdecydowanie dobre.

 

Isaac jako gra narodził się w głowie jednego człowieka. Najpierw jedynie na PC jako prosta gierka we flashu i stanowił mroczny, groteskowy twist klasycznych rouglike’ów. Doprawił go swoim czarnym humorem i wielką ilością przedmiotów modyfikujących bohatera na modłę RPG. Co ciekawe, każdy przedmiot zmienia także wygląd Izaaka, co sprawia, że kończymy grę wyglądając kompletnie inaczej niż gdy ją zaczynaliśmy. Często też towarzyszą nam w drodze przeróżni „przyjaciele” wspomagający nas w walce z hordami potworów. Ten pomysł okazał się niesamowicie atrakcyjny. Isaac wyszedł na wszystkie możliwe platformy z telefonami włącznie i na wszystkich znalazł oddanych fanów. Niektórzy spędzali przy nim setki godzin nie tylko grając, ale i tworząc mody, rozszerzenia i encyklopedię. Switch otrzymał edycję Afterbirth+, która na teraz jest najnowszą i najbardziej rozbudowaną oficjalną wersją gry.

 

Veni Vidi Vici

 

The Binding of Isaac jest prostą (w sensie mechaniki i oprawy) grą, która jednak dzięki swojemu losowemu generowaniu poziomów ma, ten typowy dla rouglike’ów, czynnik jeszcze jednej próby. Jest trudna, ale każda porażka każe nam natychmiast odpalić kolejny raz grę lub chociaż jedno z wyzwań pozwalających odblokować dodatkowe przedmioty albo, gdy już poczujemy się mocni, również codziennie generowane online wyzwania dla graczy z całego świata. Wciąga niesamowicie, a na Switchu zyskuje przenośność co bardzo jej służy.

 

I napisane jest, że każden który posiadania Switch’a dostąpił, dać się winien porwać nieskończonej rozrywce jaką smutny los Izaaka przynosi. I nie ustawać ma pomimo trudności pierwszych. I nie poddawać się. A dzielnie i niewzruszenie zgłębiać tajemnice otchłani pod domkiem. I ujrzy wtedy, że to jest baaardzo dobre!

 

The Binding Of Isaac: Afterbirth + Recenzja

 

 


Podsumowanie

Zalety

  • + Nieprawdopodobnie wciągająca
  • + Idealna do przenośnej doraźnej gry, jak i do wielogodzinnych zmagań
  • + Wysokie replayability. Każda powtórka uczy

Wady

  • - Specyficzna, pixelowa grafika – kwestia gustu
  • - Ubogie udźwiękowienie (choć muzycznie jest bardzo dobrze)
  • - Problemy z przełączeniem z grania Pro-Controlerem w TV mode, na grę lokalną po wyjęciu konsoli

8

Wyświetleń: 3837

Redaktor

ULC

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *