Hero RecenzjeRecenzja
Hero RecenzjeArtykuł

Wyścig jamrajów – recenzja Crash Team Racing Nitro-Fueled

Tuż po zapachu świeżo upieczonej pizzy, w mojej stosunkowo wąskiej…

9 lipca 2019

Tuż po zapachu świeżo upieczonej pizzy, w mojej stosunkowo wąskiej palecie ulubionych zapachów plasuje się aromat spalin samochodowych. Ich słodycz mieszająca się z wonią dziecięcej wolności zdaje się nie tylko karmić spragnione zmysły, ale przede wszystkim zaspokaja mnie poznawczo. Mimo tego ździebko niebezpiecznego pociągu do inhalowania się spalinami, nie należę do miłośników motoryzacji. Tak w skrócie, to samochody wolę wąchać, niż je oglądać czy prowadzić – szczególnie te w grach wideo. Dlatego też byłem pozytywnie zaskoczony, gdy po chwili gry w Crash Team Racing Nitro Fueled, początkowa ambiwalencja, spowodowana pojawieniem się jamraja i samochodu jednocześnie, przerodziła się w satysfakcję porównywalną do świeżego sztachnięcia się spalinami. Oczywiście, z pewnymi uwagami, ale o tym już za chwilę.

Parkometr

Ot, przykładowa sytuacja. Ziemię najeżdża potężny kosmita, uważający się za najszybszą istotę w całym Wszechświecie. Ten jednak, zamiast od razu przejmować rasę niższą od siebie, postanawia się nieco zabawić, wyzywając najszybszego Ziemianina na wyścig. Jeżeli homo sapiens wygra, to zostawi nas w spokoju; w przeciwnym wypadku zamieni całą planetę na… kosmiczny parking. To co w takim przypadku robią ziemianie? a) jednoczą się, aby wspólnie przeciwstawić się adwersarzowi, b) koleś ma rację, tak więc ścigajmy się między sobą i ustalmy, który z nas jest najszybszy, by zwycięzca mógł stanąć w szranki z najeźdźcą.

 

W omawianym Crash Team Racing, humanoidalne zwierzęta zdecydowały się wybrać drugi scenariusz, który w efekcie zaowocował serią niezliczonych potyczek pomiędzy mniejszymi i większymi postaciami z uniwersum znanego jamraja. Jeżeli więc, podobnie jak ja, nie oczekiwaliście wielowątkowej historii o odkrywaniu własnych słabości, by w finałowym starciu przeciwstawić się nim oraz adwersarzowi, to czeka was masa niesamowicie dobrej i satysfakcjonującej zabawy.

Satysfakcji pisanej DUŻYMI literami. Gra bowiem nie porzuca wyśrubowanego poziomu trudności, do którego przyzwyczaiła nas oryginalna odsłona z 1999 roku oraz wydane rok temu N. Sane Trilogy. Przed rozpoczęciem historii możemy dokonać wyboru „trybu gry” – klasyczny (brak zmiany postaci przez całą zabawę) oraz Nitro-Fueled (przygotowany z myślą o początkujących i młodszych graczach, którzy mogą zmienić w trakcie rozgrywki trudność oraz postać). Osobiście polecam zabawę na klasycznym, bo nic nie gwarantuje takiego poczucia satysfakcji, jak zwycięstwo po kilkudniowych staraniach, okupionych licznymi bluzgami i potem.

 

Szybko i wściekle

CTR pod względem trudności przypomina takiego wymagającego rodzica, który za każdym razem robi aferę, gdy dziecko do domu przyniesie ocenę gorszą od szóstki. W tej grze nie ma przebacz! Chcesz zdobyć puchar i odblokować kolejne poziomy? Jasne, spoko… To dojedź pierwszy na metę, kmiocie! Widzisz podium? Tak?! To zwycięzcy piszą historię! Drugie i trzecie miejsce wymyślono po to, abyś to ty patrzył na nich z góry i śmiał im się w twarz, odbierając puchar, powoli opadający w twe ręce! Ręce, które zwycięsko poprowadziły gokart na metę! (…) Takie mniej więcej podejście do zwycięstwa reprezentuje Crash Team Racing Nitro-Fueled nie tylko w klasycznych wyścigach, ale i innych trybach zabawy, odblokowywanych po pomyślnym zdobyciu pucharu.

Nasz gokart przyjdzie nam poprowadzić również w emocjonujących zawodach zdobywania kryształów w określonym czasie, przejeżdżaniu jak najszybciej trasy w celu odblokowania reliktu oraz odnajdywania ukrytych liter C-T-R. Mimo pozornie (nawet) łatwych dyscyplin, po krótkim skonfrontowaniu się z nimi, gra jedynie brutalnie przypomina o swoim poziomie trudności. Kryształy rozrzucone są w oddalonych od siebie punktach na mapie, dlatego też odnalezienie wszystkich w zadanym czasie wymaga od gracza kilkukrotnego powtarzania przejazdów, w celu obrania optymalnej trasy. Aby pomyślnie zakończyć wyzwanie ze zbieraniem liter, okazuje się, że poza tym należy dojechać pierwszym na metę. Tak że, spośród wszystkich dodatkowych trybów, najłatwiej prezentują się próby czasowe, w których na całe szczęście można chwilowo zatrzymywać zegar, przejeżdżając przez specjalnie oznaczone skrzynki.

 

Mnogość trybów rozgrywki jest ogromnym atutem trybu historii. Pomiędzy wyścigami poruszamy się z poziomu huba, utworzonego na wzór tych z N. Sane Trilogy. W grze przyjdzie nam zwiedzić kilka krain z dominującymi motywami, których charakter towarzyszy nie tylko w menu, ale i samych trasach. Zwiedzanie labiryntów huba oraz pokonywanie odległości między kolejnymi lokacjami jest na tyle szybkie, sprawne i widowiskowe, że nie sposób się przy tym nudzić.

 

Jazda na ręcznym

A brak nudy jest tu w dużej mierze spowodowany przede wszystkim doskonale wyważonym i przyjemnym modelem jazdy. CTR nie stawia na realizm, co pozwoliło twórcom na lekką dozę szaleństwa w mechanice sterowania pojazdem. Podstawowym atutem gier gokartowych są dopalacze, ładowane w trakcie wykonywania driftów. Element ten nie doczekał się zmian względem oryginału. W efekcie, otrzymaliśmy możliwość tworzenia łańcuchów potężnych przyspieszeń, których perfekcyjne opanowanie wymaga dużego treningu.

Nie same dopalacze doprowadzą nas na wymarzone pierwsze miejsce. Z pomocą przyjdą również skrzynie z pułapkami, rakietami oraz innymi przedmiotami utrudniającymi wyścig naszym rywalom. Te najbardziej przydatne okazują się w trakcie potyczek z bossami. Starcia jeden na jeden należą do najbardziej wymagających, pełniąc rolę swoistego sprawdzianu aktualnie nabytych umiejętności.

 

W nagrodę za odniesione zwycięstwa, gra nagradza nas monetami Wumpa, pełniącymi rolę waluty, z pomocą której przyjdzie nam nabyć nowe skórki pojazdów, naklejki, czy nawet postacie. Niby nic, ale daje to motywację do powracania za stery gokarta. W ręce gracza oddano pełną kontrolę nad modyfikacją pojazdów. Pod swoje widzimisię można dostosowywać wygląd kół czy karoserii, którą w dodatku przyozdobimy odpowiednimi naklejkami.

 

Samotny jeździec

W tytule nastawionym wybitnie na rywalizację, oczywistym elementem produkcji wydaje się być tryb sieciowy. Wydaje się… bo w Crash Team Racing multiplayer bardzo, i to bardzo kuleje. W chwili premiery, gracze Switcha powitani byli kompletnie niesprawnym trybem internetowym. Obecnie, mimo kilku aktualizacji, oczekiwanie na graczy zazwyczaj kończy się ekranem błędu. Nie jest to na pewno wynik braku chętnych, bo co jakiś czas trafię na pełne lobby graczy, którzy ewidentnie zjedli na grze zęby.

Ze względu na brak rang czy innego systemu kontrolującego nasze postępy w wyścigach online, trudno trafić na przeciwnika na zbliżonym poziomie zaawansowania. Moje kilka podejść w multiplayerze kończyło się zazwyczaj trafieniem na amatorów albo, wręcz przeciwnie – koksów, którzy najwidoczniej wyssali z mlekiem matki wszystkie skróty i zdolność robienia perfekcyjnych ślizgów, doprowadzających ich zawsze (i to zawsze) na pierwsze miejsce. Polepszenie bilansu matchmakingu znacznie pogłębiłoby przyjemność z rozgrywki po sieci. Na całe szczęście, w grze swoje miejsce znalazł również lokalny tryb dla czterech graczy na podzielonym ekranie. Jeżeli więc chcecie zrekompensować sobie przegrane w trybie sieciowym, to zaproście znajomych.

 

Idąc śladem ostatniej aktualizacji, być może nie przyjdzie nam czekać długo na poprawę bilansu w trybie online. Autorzy intensywnie rozwijają produkcję, czego efektem jest wprowadzony w ostatnim tygodniu tryb Grand Prix. Bazuje on na konwencji sezonów, dodających do gry limitowane wyzwania, za pomocą których odblokujemy nowe postacie oraz inne elementy kosmetyczne. Patrząc po zapowiedzi samego trybu, do gry dołączy między innymi sam Spyro oraz inni bohaterowie znani z poprzednich odsłon Crasha.

 

Lifting

Mówiąc o Crashu Team Racing Nitro-Fueled, grzechem by było nie wspomnieć o przepięknej oprawie audiowizualnej. Gra bowiem, podobnie jak N. Sane Trilogy, doczekała się kompletnej przebudowy i dostosowania do obecnych standardów graficznych. Wszystkie trasy odtworzono z zachowaniem najdrobniejszych szczegółów oraz wzbogacono o dodatkowe efekty. Obecnie Crash Team Racing zdecydowanie figuruje na liście najpiękniejszych gier gokartowych obecnej generacji, gdyż stopień zaprezentowanych detali oraz ogólne piękno map robi piorunujące wrażenie. Zwiedzanie każdej z ponad trzydziestu lokacji jest ucztą dla oka. Na moje uznanie zdecydowanie zasługuje mapa Coco Park.

Stopień detali oraz jakość grafiki niestety wpłynęły na cięcia FPSów. Gra bowiem wyświetlana jest w częstotliwości 30 klatek na sekundę, na każdej platformie. I o ile na Switchu ten poziom płynności wydaje się dosyć „normalny” w grach multiplatformowych, to mimo wszystko w tytule nastawionym na wysoką responsywność, lepsza optymalizacja powinna być ważniejszym aspektem niż jakość grafiki. CTR na konsolę Nintendo boryka się z licznymi kompromisami, na które zdecydowano się w trakcie procesu przenoszenia produkcji, jednak w dalszym ciągu pod względem wizualnym nie dostępuje od pozostałych platform. W trybie zadokowanym gra wyświetlana jest w rozdzielczości 720p, w trybie handheld natomiast – w 480p. Mimo niższej rozdziałki oraz klatkażu, zastosowanie motion blura oraz ambient occlusion znacząco rekompensują braki.

 

Dojazd do mety

Crash Team Racing Nitro-Fueled to sentymentalna wycieczka okraszona pięknymi lokacjami oraz na tyle świeżą rozgrywką, iż trudno nawet pomyśleć, że mamy do czynienia z remakiem gry sprzed dwudziestu lat. Trudno w tytule doszukiwać się większych błędów, bo dopracowany jest w dosłownie najmniejszym szczególe. Niestety, największa wada, z jaką boryka się produkcja, to ekrany ładowania. Średni czas wczytywania się toru czy hubu po zakończeniu wyścigu to około 40 sekund. Pierwsza aktualizacja nie poprawiła tego błędu i niestety nie wydaje mi się, aby coś było w stanie go naprawić. Inaczej natomiast jest w przypadku trybu sieciowego, w którym zaimplementowanie poziomów albo innego systemu zapisu naszych postępów znacząco poprawiłoby bilans doboru graczy. Niemniej, trudno tej gry komuś nie polecić. Szczególnie, jeżeli lubicie trudne wyzwania oraz priorytetem waszej rozgrywki jest śmianie się w twarz innym, gdy odbieracie puchar zwycięstwa. No… Ja takie trofeum zdecydowanie wręczyłbym grze Crash Team Racing Nitro-Fueled.


Podsumowanie

Zalety

  • + piękna grafika
  • + wysoki poziom trudności
  • + mnogość trybów rozgrywki
  • + niezmieniony gameplay względem oryginału

Wady

  • - problematyczny matchmaking w multiplayerze online
  • - długie czasy ładowania

9

Wyświetleń: 4035

Redaktor

Mikołaj "Syn Kury" Stryczyński

Legenda głosi, że wykluł się z jaja i od tego czasu pałęta się po świecie, ucząc się języka ludzi. Ze względu na dosyć ubogi system porozumiewania się homo sapiens, preferuje synergiczne doznania komunikacyjne, płynące z gier wideo. Poza tym studiuje, pisze scenariusze, kocha filmy i inne czynności będące czystą synekurą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *