Hero RecenzjeRecenzja
Hero RecenzjeArtykuł

Port, który nie żeruje na nostalgii – recenzja Disney`s Classic Games: Aladdin and The Lion King

Virgin Interactive Entertainment to nieistniejący już wydawca, który w latach…

1 grudnia 2019

Virgin Interactive Entertainment to nieistniejący już wydawca, który w latach 80. i 90. podarował światu wiele gier wideo. Wśród nich znalazło się kilka przełomowych pozycji, takich jak  Disney’s Alladin czy The Lion King. Obie te gry zostały przeportowane i 29 października 2019 roku jako całość trafiły na konsole ósmej generacji – w tym do użytkowników Nintendo Switch. Jak się sprawują po 25 latach od swojej premiery?

 

 

Everything the light touches is our kingdom

 

Aladyn trafił do rąk posiadaczy konsol Sega Mega Drive w roku 1993, rok później na tym samym systemie oraz na konkurencyjnym Super Nintendo Entertainment System można było zagrać w Króla Lwa. W późniejszych latach oba tytuły doczekały się wielu portów na popularne w tamtych czasach systemy. Każda z nich jest dwuwymiarową platformówką, podążające za fabułą swoich filmowych odpowiedników. Swoją oszałamiającą jak na tamte czasy grafikę zawdzięczają m.in. współpracy z rysownikami Disneya – Aladyn był pierwszą grą wideo korzystającą z ręcznie rysowanych animacji postaci. Atrakcyjna była też ścieżka dźwiękowa – dała radę mimo ograniczeń sprzętowych. Obie produkcje, mimo swoich wad (o czym później), osiągnęły olbrzymi sukces.

 

 

Make way for Prince Ali

 

Kierowany przez gracza Aladyn skacze po platformach, wspina się po linach, atakuje przeciwników mieczem i zbieranymi przez siebie jabłkami. Tytuł oddaje w ręce gracza 10 poziomów, naszpikowanych sługusami złego Jafara i wyzwaniami zręcznościowymi. Pomiędzy nimi czeka minigierka w jednorękiego bandytę oraz lokacje bonusowe, z małpką Abu w roli głównej. Najmocniejsza strona Aladyna to zdecydowanie przepiękna, bajkowa oprawa graficzna. Kuriozalnie jest ona źródłem największej wady gry – niedokładnych hitboxów. Mimo to przygody młodego złodziejaszka są w większym stopniu źródłem dobrej zabawy niż frustracji.

 

 

Hakuna Matata

 

Śledząc przygody Simby będziemy mieli do czynienia zarówno z młodym, jak i dorosłym lwem. Oprócz standardowego skakania po platformach i głowach przeciwników, protagonista otrzymuje możliwość turlania się, zawisania na krawędziach platform, ryczenia oraz – w późniejszym czasie – ataku pazurami. Po raz kolejny mamy do czynienia z 10 poziomami, jednak tym razem twórcy pokusili się o większą różnorodność. Poza klasycznymi dla gatunku poziomami platformowymi, mamy też znienawidzony przez graczy Can’t Wait To Be King (w tym poziomie zwierzęta rzucają Simbą niczym workiem ziemniaków) i The Stampede, w którym w bardzo ciekawy sposób stworzono poczucie głębi obrazu. Pomiędzy kolejnymi lokacjami wcielimy się w Timona i Pumbę w planszach bonusowych, zobaczymy też krótkie animacje nawiązujące do filmu – co ciekawe, okraszone głosami aktorów. Oprawa graficzna to jeszcze jeden krok naprzód w stosunku do Aladyna. Gra jest naprawdę prześliczna, tła i postaci robią wrażenie nawet po tych wszystkich latach. Niestety, po raz kolejny to właśnie grafika uderza w mechaniczny aspekt tytułu. Hitboxy są nieczytelne, a elementy tła zlewają się z platformami. Szczególnie da się to odczuć we wspomnianym już „znienawidzonym” poziomie – lwiątko skacze w nim po zwierzętach, ale tylko niektóre części ich ciał są platformami. Dodajmy do tego segmenty jazdy na rozpędzonym strusiu i kawa nie będzie już nikomu potrzebna.

 

 

Let me share this whole new world with you

 

Zarówno o Aladynie, jak i Królu Lwie można by napisać jeszcze bardzo dużo, ale nie będzie to nic, czego nie powiedziano w ciągu ostatnich 25 lat. W przypadku najnowszego portu o wiele bardziej zasadnym jest nachylenie się nad tym, jakie funkcjonalności oddają nam jego twórcy – programiści z Digital Eclipse.

Po pierwsze: pojawiający się wyżej opis gier dotyczy tylko oryginalnych wydań. Wiecie dlaczego? Bo Disney Classic Games: Aladdin and The Lion King to w sumie 11 różnych pozycji. Kolejno są to: Aladyn na Segę Mega Drive, Aladyn w wersji Final Cut, Aladyn wersja demonstracyjna (pokazywano ją na targach branżowych), Aladyn po japońsku, Aladyn na Game Boya, Aladyn na Super Game Boya (przystawka do SNESa, dodająca paletę kolorów), Król Lew na SNESa, Król Lew na Segę Mega Drive, Król Lew po japońsku, Król Lew na Game Boya i Król Lew na Super Game Boya. W dowolnym momencie możemy też obejrzeć filmik dokumentujący ukończenie każdej z nich. Imponujące, czyż nie?

 

 

Po drugie: naprawdę ogromna ilość funkcji emulacyjnych. Możemy dostosowywać wielkość ekranu, nakładać filtry na obraz, zapisywać i wczytywać grę, przewijać rozgrywkę w tył (wspominając wady gier, jest to moja ulubiona nowość), w dowolny sposób przypisywać przyciski do sterowania, uruchamiać gry od konkretnych poziomów, a nawet włączać tryb niewrażliwości. Dzięki temu możemy cieszyć się grami bez zbędnej frustracji w trudniejszych etapach.

 

 

Po trzecie: bogata kolekcja materiałów dodatkowych. Prawie półtorej godziny klipów wideo z etapu produkcji gier i kolekcja grafik przygotowywanych na potrzeby gier i filmów są wspaniałym uzupełnieniem, pozwalającym odbyć naprawdę ciekawą podróż w przeszłość (ach, te fryzury…).

 

 

Po czwarte: ścieżki dźwiękowe. W każdej chwili możemy wejść w odpowiednie menu i sprawdzić, jak 16-bitowe systemy radziły sobie z aranżacją klasycznych utworów. Moim zdaniem – wyjątkowo dobrze.

 

 

Long live the king

 

Grając w Disney’s Classic Games: Aladdin and The Lion King byłem pod ogromnym wrażeniem – nie ze względu na same gry. Te po latach wciąż są dobre i bardzo je lubię, ale to sam port i wszystko, co zbudowane wokół niego, stanowią o sile tej pozycji. To potężny, wciąż atrakcyjny kawałek historii i obcowanie z nim jest naprawdę przyjemne. Nie będziemy mogli narzekać ani na zawartość, ani na walory techniczne. Gry (co nie powinno być zaskoczeniem) działają płynnie zarówno w docku, jak i w trybie przenośnym. Powiem wprost – tak powinno przygotowywać się porty gier, chapeau bas. Jaka jest cena tej przyjemności?  140 zł. Osobiście podchodzę w bardzo sceptyczny sposób do wydawania dużych kwot na porty i remastery gier sprzed lat. Przecież w podobnej cenie lub za niewiele więcej mogę kupić zupełnie nowy tytuł, prawda? Jednak w tym przypadku muszę stwierdzić, że jakość produktu oddanego w ręce nabywców usprawiedliwia jego cenę. Warto!

Podziękowania dla CDP za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + do wyboru 11 wersji gier
  • + wciąż przepiękna oprawa graficzna
  • + zróżnicowane poziomy
  • + multum funkcji emulacyjnych
  • + bogaty zbiór materiałów dodatkowych

Wady

  • - nieczytelne hitboxy przeciwników
  • - tła zlewające się z rzeczywistymi platformami
  • - dyskusyjnie wysoka cena
  • - brak polskiej lokalizacji

8

Wyświetleń: 4295

Redaktor

Kamil "Sythriel" Pruski

Pasjonuje się grami fabularnymi (RPG), planszowymi i wideo. Do jego innych zainteresowań należy m.in. fantastyka, komiks superbohaterski, koszykówka i science-fiction z uniwersum Gwiezdnych Wojen na czele. Entuzjasta szeroko pojętej popkultury i piwa kraftowego. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec dwójki dzieci.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *