Hero RecenzjeRecenzja
Hero RecenzjeArtykuł

Prawdziwe oblicze? – recenzja gry Persona 5: Royal

Persona 5: Royal po sześciu latach ściągnęła maskę ekskluzywności PlayStation….

22 października 2022

Persona 5: Royal po sześciu latach ściągnęła maskę ekskluzywności PlayStation. Czy zdemaskowało to wady produkcji? Najwyższy czas przyjrzeć się dokładnie prawdziwej formie Persony 5, która debiutuje na rynku już… trzeci raz. Zapraszam do lektury.

 

Prosto w serce

 

Postaram się przejść od razu do sedna. Robi to również recenzowana gra, która na samym początku wrzuca nas w środek wydarzeń. Jesteśmy liderem grupy Phantom Thieves i przeprowadzamy napad na kasyno. Strzały, skakanie po żyrandolach oraz skoki przez okno; czujecie klimat? Niestety akcja nie przebiega po myśli złodziejaszków i kończy się pojmaniem lidera. Cóż, wszystko wskazuje na to, że w grupie znalazł się zdrajca. Typowy heist movie? Niezupełnie.

 

 

Phantom Thieves nie są zwyczajnymi złodziejami – zajmują się zmienianiem ludzi przez kradzieże ich serc. Jak to możliwe? Tego dowiecie się, poznając niesamowitą fabułę Persony 5. Mimo że na pierwszy rzut oka przypomina ona tradycyjne shoneny (młodzieżowe anime i mangi, w których dominują walki oraz rozmaite transformacje), historii nie brakuje głębi, budowanej przez wielowarstwowe postaci oraz poruszaną poważną tematykę. A jest co poznawać, bo ukończenie głównego wątku zajmuje ponad 100 godzin. Do tego czasu należy doliczyć również dodatkowe 20, które przeznaczycie na ogranie dodatkowego rozdziału, będącego elementem rozszerzenia Royal. Pamiętajcie, że dostęp do niego jest ukryty i wymaga rozwinięcia pewnej statystyki w grze.

 

 

Złodzieje to nie wszystko

 

Rozwój jest tu na porządku dziennym; dosłownie „dziennym”. Persona 5 podzielona jest na dwa tryby rozgrywki zależne od cyklu dobowego. Za dnia chodzimy do szkoły i spełniamy swoje uczniowskie obowiązki oraz nawiązujemy więzi z różnymi osobami. Czas jest ograniczony, a ludzi do poznania całkiem sporo. To od nas zależy, jaka relacja zostanie rozwinięta, a co za tym idzie – nabyta umiejętność. Persona 5 oferuje bowiem unikalny system rozwoju bohatera. Tradycyjne kupowanie umiejętności za punkty zastąpione jest budowaniem więzi ze znajomymi. Świetne rozwiązanie, wpisujące się w interpersonalny charakter produkcji.

 

 

Z nabytych zdolności skorzystamy wieczorami, gdy szkolny mundurek zastąpimy przebraniem Widmowego Złodzieja. W trybie tym przyjdzie nam zwiedzać alternatywny świat Metaverse (nie ten od Zuckerberga), w którym będziemy eksplorować będziemy tzw. Pałace, będące fizycznymi manifestacjami spaczonych ludzkich pragnień. W pierwszym z nich zmierzymy się ze znęcającym się nad uczniami nauczycielem WF-u. Okazuje się, że wuefista postrzega się jako uprzywilejowanego władcę, a szkołę jako zamek, którym raczy sobie rządzić. Chore, ale z drugiej strony – prawdziwe. Okazuje się, że osób o spaczonych pragnieniach jest wiele, w związku z czym Złodzieje pod przewodnictwem Jokera mają ręce pełne roboty.

 

 

Papier, nożyce i kamień

 

Poruszanie się po Metaverse, w przeciwieństwie do dziennego życia, oparte jest głównie na eksploracji oraz walce. Persona 5, jak na jRPG przystało, bazuje na turowych pojedynkach. Jeżeli graliście w Pokémony, poczujecie się jak w domu. W walce korzystamy ze wsparcia Person – personifikacji osobowości bohaterów – inspirowanych postaciami znanymi z literatury. Podobnie jak Pokémony, Persony posiadają różne typy – elektryczny, ognisty, lodowy itd. – oraz powiązane z nimi ataki. Poznanie wzajemnie kontrujących się żywiołów jest kluczowym elementem starć, gdyż przyjdzie nam się zmierzyć z szeroką gamą przeciwników. Na szczęście zawsze można liczyć na pomoc członków drużyny. To właśnie budowane z nimi relacje za dnia wpływają bezpośrednio na umiejętności bitewne. Mechanik walk jest wiele i są na tyle zróżnicowane, że nie nudzą się nawet po 100 godzinach gry. Szczególnie, że przeciwników nie tyle można pokonać, co bardziej wchodzić z nimi w interakcję.

 

 

Po zadaniu krytycznego ciosu i tym samym – oszołomieniu przeciwnika – można rozpocząć z nim negocjację. Oponent może wykupić swoją wolność poprzez sypnięcie nam groszem, oddanie przedmiotu lub przejście na naszą stronę. Joker jako jedyny z grupy posiada zdolność kolekcjonowania wielu Person. Dzięki temu możemy gromadzić armię popleczników i rozwijać ich umiejętności w walce. Należy jednak mieć na uwadze, że nasz plecak Person jest ograniczony. W dowolnym momencie możemy jednak dokonywać fuzji zebranych duszków, tworząc tym samym ich nowe wersje. Eksperymentowanie jest jak najbardziej wskazane.

 

 

Czubek góry lodowej

 

Persona 5 jest na tyle rozbudowaną i bogatą w treści grą, że jeden tekst nie wystarczy do pełnego jej opisania. Fabuła, tematyka rozdziałów, oprawa graficzna, reżyseria przerywników, wygląd menu – wszystko opracowane jest z pieczołowitą dokładnością, co zasługuje na osobne omówienie. Dlatego też poświęcę tym zagadnieniom osobny tekst, w którym przeprowadzę szczegółową analizę gry, która liczy już swoje lata. Prawdopodobnie słyszeliście już o niej, a jeżeli nie mieliście okazji zagrać, to teraz jest na to wyśmienita okazja. Pytanie tylko, czy Switch się do tego nadaje?

 

Rozdzielczość widmo

 

Persona 5 działa na autorskim silniku, który stworzony był jeszcze z myślą o PlayStation 3. Nie powinno więc nic stać na przeszkodzie, by gra dobrze działała na Switchu. No i tak, zacznijmy od płynności. Tytuł utrzymuje stabilne 30 klatek w trybie zadokowanym i przenośnym. Wynik ten jest zasługą pewnego graficznego kompromisu. Persona 5 Royal wyświetlana jest w rozdzielczości 720p w trybie zadokowanym, natomiast UI gry – w 1080p. Dzięki temu interfejs oraz widoczne na nim rysunki są ostre i wyraźne, a gameplay okraszony jest lekkim rozmyciem. Efekt ten nie jest widoczny na małych ekranach, jednak na telewizorze 4K można odczuć wrażenie cofnięcia się do ery PlayStation 3.

 

 

Nie inaczej jest w przypadku trybu przenośnego. Tu interfejs renderowany jest w 720p, natomiast gameplay w ok. 600p. Tak jak w statycznych scenach nie rzuca się to bardzo w oczy, tak podczas szybkiego biegania po Pałacach można dostrzec spadki rozdzielczości. Graficzne niedoskonałości dobrze ukrywa wzmocniony motion blur, aktywujący się podczas sprintu. Jak o prędkości mowa, to zauważyłem, że gra ładuje się wolniej niż na PlayStation 4. Zauważalne jest to szczególnie przy przechodzeniu między lokacjami.

 

Złodzieje zmysłów

 

Persona 5 jest produkcją, w której nie jakość grafiki gra pierwsze skrzypce, a jej styl. Modele postaci są proste i pozbawione zbędnych detali, dzięki czemu konsola nie zużywa zasobów. Ponieważ to właśnie gracz jest jednostką, której zasoby poznawcze zostaną poddane testom sprawnościowym. Ekran gry nieustannie dostarcza nam pięknej i wizualnej pożywki. Styl, łączący grafikę 3D z ręcznie rysowanymi wstawkami, nadaje przerywnikom dynamiki oraz podkreśla emocjonalny wydźwięk scen. Podobnie zresztą z rysowanymi cutscenkami, wyrwanymi prosto z anime. Developerzy z Atlus zadbali o to, aby każda aktywność dawała graczom chwilę wizualnego zachwytu. Mało jest gier, w których przeglądanie menu jest tak widowiskowe jak w Personie 5.

 

 

Nie inaczej jest w przypadku audio. Gra jest fenomenalnie udźwiękowiona i trochę ubolewam nad tym, że kiepskie głośniki Switcha nie wyrabiają w niektórych momentach. Zdarzały mi się chwile, gdy przygrywająca w tle ścieżka dźwiękowa, efekty oraz głosy postaci doprowadzały do powstawania szumów. Szkoda, bo jest czego słuchać. Soundtrack Persony 5 to arcydzieło samo w sobie. Połączenie jazzu z elektrycznym brzmieniem gitar tworzy wybuchową mieszankę, w której na pewno się zakochacie. Podobnie jest z voice actingiem. Gra oferuje wybór między japońską a angielską wersją. Może opinia ta podzieli czytelników, ale mnie bardziej przypadły do gustu angielskie głosy postaci. Problematyczny może być jednak brak polskiej wersji językowej. Język w grze nie jest skomplikowany, ale zdarzyć się mogą momenty, kiedy trzeba będzie sięgnąć po słownik.

 

 

Ostatni skok

 

Debiut Persony 5 na Nintendo Switch jest doskonałą okazją do wskoczenia w szeregi Phantom Thieves. Historia Jokera jest niezapomnianym i wyjątkowym przeżyciem, którego próżno szukać w wielu produkcjach. Mimo nadania grze etykiety jRPG, gra jest przystępna dla nowicjuszy tego gatunku. Choć pierwszy rozdział jest trwającym prawie 10 godzin samouczkiem, warto dać mu kredyt zaufania, bo zapewniam wam – inwestycja ta wróci do was z pięciokrotnym zyskiem. Tam, gdzie kredyt, tam pieniądze, a gdzie one, tam złodzieje. Możecie być jednak spokojni. Phantom Thieves zostawią je w spokoju. Jestem pewien, że Persona 5: Royal prędzej skradnie wasze serce… no, portfele może też, bo za grę zaśpiewano sobie 259 zł.

 

Cena w eShopie: 259 zł

Podziękowania dla Cenegi za dostarczenie gry do recenzji

 

 


Podsumowanie

Zalety

  • + oprawa wizualna
  • + soundtrack
  • + dojrzała i wciągająca historia
  • + interesujący system rozwoju postaci

Wady

  • - brak polskiej wersji językowej
  • - cena
  • - czasy ładowania

8

Wyświetleń: 3699

Redaktor

Mikołaj "Syn Kury" Stryczyński

Legenda głosi, że wykluł się z jaja i od tego czasu pałęta się po świecie, ucząc się języka ludzi. Ze względu na dosyć ubogi system porozumiewania się homo sapiens, preferuje synergiczne doznania komunikacyjne, płynące z gier wideo. Poza tym studiuje, pisze scenariusze, kocha filmy i inne czynności będące czystą synekurą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *