Hero RecenzjeRecenzja
Hero RecenzjeArtykuł

Świat potrzebuje bohaterów! – recenzja Rogue Heroes: Ruins of Tasos

Być może to słabość do pixel artowej grafiki albo upodobanie…

9 marca 2021

Być może to słabość do pixel artowej grafiki albo upodobanie do gier typu roguelike… a może po prostu kolejna niezwykła możliwość stania się bohaterem? Nie wiem. W każdym razie produkcja Heliocentric Games i Team17 całkowicie mnie urzekła i nie mogłem pozwolić temu tytułowi zbyt długo na siebie czekać! Załóżcie więc pelerynę, chwyćcie w ręce oręż. Pora zanurzyć się w świat The Legend of Zeld… ekhm. – Rogue Heroes!

 

 

Breath of the Zelda?

 

Nietrudno przegapić opinie na temat omawianej gry orzekające, że ta miałaby wzorować się na klasycznych przygodach Linka. W moim odczuciu, jeśli twórcy Rogue Heroes: Ruins of Tasos faktycznie czerpali inspiracje z tytułów pokroju Link’s Awakening czy Four Swords Adventures, to z pełnym przekonaniem zaznaczam, że zrobili to nad wyraz dobrze!

Zacznijmy jednak od początku: w świecie Tasos dzieją się niepokojące rzeczy. Hordy potworów zaczęły panoszyć się tu i ówdzie, niepokojąc niczego winnych ludzi. To znak, że moc uwięzionych wieki temu tytanów zaczyna znów przybierać na sile. To od ciebie i twoich kompanów zależy los tego świata…

 

 

W Rogue Heroes przemierzać będziemy malowniczy, pixel artowy świat, przedstawiony z lotu ptaka. Przygodę rozpoczynamy budząc się w zrujnowanej chałupce w wiosce Intori, która również jest mocno wybrakowana. Dopiero nasze działania mogą pomóc jej się rozwinąć!

Świat i rozgrywka faktycznie mogą nieco kojarzyć się z klasycznymi przygodami Linka. Uważam jednak, że ta gra na tyle różni się od (przez wielu) ulubionej serii Nintendo, by w pełni wciągnąć w swoją przygodę i zaskoczyć nawet starych wyjadaczy przygód serii Zelda.

 

Łowca skarbów!

 

Tytani wciąż tkwią w podziemiach, lecz ich moc daje się we znaki na powierzchni. Aby ich powstrzymać, trzeba zmierzyć się twarzą w twarz z bossami, schodząc do napotkanych komnat, w których to właśnie doświadczymy typowej rozgrywki roguelike, gdyż są one generowane w losowy sposób. Tam czeka na nas oczywiście jeszcze większa ilość stworzeń, które za wszelką cenę spróbują przeszkodzić nam w naszym zadaniu, ale również masa pułapek i zagadek urozmaicających podziemia.

 

 

Niszcząc wszystko, co napotkamy na naszej drodze (od krzaków, przez szczury, po wymyślne stworzenia służące tytanom, a nawet ściany skrywające ukryte pomieszczenia), możemy znaleźć naprawdę cenne rzeczy. Będą to przedmioty do użytku, takie jak łuk czy bomba, które warto wykorzystać walcząc z przeciwnikami, jak również składniki niezbędne do stworzenia nowych broni dla naszych bohaterów, ale przede wszystkim będą to monety i klejnoty – czyli najcenniejszy w grze surowiec.

Klejnoty bowiem wymienimy na wszystko – nową klasę bohatera, poprawę wytrzymałości, żywotności czy siły, nowy budynek funkcjonalny w mieście lub inne przydatne w trakcie przygody rzeczy. Gra wymusza od nas, byśmy od razu wydawali wszystko, co tylko uda nam się zebrać w podziemiach, ponieważ przed kolejnym wejściem do komnat stracimy wszystkie jeszcze niewydane klejnoty.

 

 

W grupie siła!

 

Główną zaletą tytułu jest wspólna przygoda w świecie Tasos. Ramię w ramię może walczyć ze złem aż czwórka bohaterów. Możliwość wspólnej zabawy do czterech osób na jednej konsoli czy gra online z ludźmi ze świata spisuje się naprawdę dobrze. Dla lepszej współpracy (szczególnie w przypadku grania przez sieć) twórcy udostępnili do naszej dyspozycji coś w formie obrazkowego komunikatora, którego funkcjonalność jest wystarczająca na potrzeby przygody.

 

 

Wspólna gra daje wiele frajdy, jednak niesie za sobą pewne psujące zabawę niuanse. Zdarzało się, że online połączyło mnie z o wiele bardziej doświadczonym graczem, przez co przemierzanie komnat pełnych potworów czy sama walka z bossem nie stanowiła większego wyzwania, a ilość zdobytych klejnotów była na tyle duża, że mogłem pozwolić sobie na bardzo szybką rozbudowę wioski Intori. Choć jeden z bossów został ostatecznie pokonany, to wciąż musiałem zdobywać doświadczenie przemierzając ponownie jego komnaty, gdyż moja postać była zbyt słaba, by penetrować inne podziemia, które pełne były silniejszych stworzeń.

 

 

Nie powinno to jednak zrażać do gry multiplayer, a tym bardziej ze znajomymi na jednej konsoli. Gra z innymi cieszy o wiele bardziej niż samodzielne stawianie czoła złu, choć ubicie bossa w pojedynkę również daje ogrom satysfakcji. Dodatkową opcją w rozgrywce na minimum dwóch graczy jest możliwość ożywienia współtowarzysza. Gdy uda nam się donieść jego szczątki do ołtarza (te ukryte są w losowych komnatach podziemi), nieżyjący, ale obecny w postaci ducha gracz staje się znowu żywym towarzyszem broni. Grając samodzielnie, po utracie całego paska HP nasza próba zostaje podsumowana liczbami, a my przenosimy się znów do naszej chatki, bogatsi o doświadczenie, dodatkowy ekwipunek i klejnoty. Choć gra jest dostosowana do kooperacji i bawi przy tym doskonale, to można ją ukończyć również w trybie singleplayer.

 

Chwila oddechu…

 

W całej tej przygodzie znajdzie się również chwila oddechu. Za każdym razem wracamy do wioski nieco bogatsi. Dzięki temu mamy możliwość rozbudowywać ją o sklep, karczmę czy nawet strefę fitness. Wszystkie te budynki są niezbędne, by rozwijać swoją postać. Dostępna jest również taka forma rekreacji jak pielęgnowanie własnego ogrodu! Wszelkie plony, które uda nam się na nim zebrać, sprzedane na straganie przyniosą zyski. Do dyspozycji mamy także nasz własny kąt w wiosce, który możemy nieco rozbudować i przemeblować według widzimisię. To ostatnie co prawda nie wpływa na grę, ale jest naprawdę sympatycznym dodatkiem.

 

 

Gotowi na przygodę?

 

Świat Rogue Heroes wciąga. Wielokrotnie zaglądając w te same podziemia, co rusz byłem zaskakiwany przez grę nowymi pomieszczeniami, choć oczywiście wiele schematów komnat często się powtarza. Poza naparzaniem przeciwników należy uważać na wymyślne pułapki, którymi będzie najeżona nasza droga do bossów. Przygodę zaczynamy jako rycerz, ale wraz z postępem możemy wzbogacić się o kolejne klasy bohaterów, których w sumie w grze podstawowej jest dziewięć! Klasy te, poza podstawowymi statystykami, różnią się również akcją specjalną.

Pokonanie czterech bossów otwiera nam szansę do zmierzenia się z uwięzionymi tytanami. I choć to jest głównym celem naszej heroicznej przygody, to w drodze do tego celu mijać będziemy potrzebujących mieszkańców, którzy będą zlecać nam zadania poboczne.

 

 

Na uwagę zasługuje fakt, że gra dostosowuje się do ilości graczy. Grając solo, nie zdarzy nam się napotkać zagadki, która wymagałaby czynnego udziału współtowarzyszy. W kooperacji natomiast takie łamigłówki już zaczynają się pojawiać.

Zdarzyło się kilka błędów, jak wyżej wymieniony niedostosowany doświadczeniem towarzysz gry online, który znacznie ułatwił mi przejście komnat i pokonanie pierwszego bossa czy też dwukrotnie – komnata, do której wszedłem, wczytała się niewłaściwie, przez co przeciwnicy mnie nie widzieli, a obiekty, które zwykle stanowią barierę nie do przejścia, w tej sytuacji jakby nie istniały. Pierwszy problem był dla mnie bardziej dotkliwy, drugi natomiast naprawiał się samoczynnie, gdy do danego pokoju weszło się po raz drugi.

 

 

Rogue Heroes: Ruins of Tasos przyniosłomi sporo frajdy. Choć przejście fabuły i zadań pobocznych szacuje się na około 13 godzin, zapewniam, że pochłonie dużo więcej waszego czasu. Co najważniejsze, cena nie straszy, ale jeśli jednak ktoś wciąż ma jakieś wątpliwości, to nic nie stoi na przeszkodzie, by pobrać i wypróbować demo!

Cena w eShopie: 71,99 zł

Podziękowania dla Team17 za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + pixelartowy, różnorodny, dobrze wykonany świat
  • + spore spektrum możliwości rozwoju postaci i ekwipunku
  • + poza standardowymi, występowanie dość unikatowych klas postaci, jak np. pirat
  • + porządny roguelike
  • + społeczność Intori i możliwość rozwijania wioski
  • + mnóstwo mniejszych, atrakcyjnych udogodnień, których nie sposób opisać w jednej recenzji
  • + bardzo dobrze zrealizowana kooperacja

Wady

  • - zdarzają się błędy, czasem dotkliwe – jak kooperacja z dużo silniejszym graczem
  • - grając online czasami trzeba chwilę poczekać, aż kogoś nam dobierze
  • - w trybie solowym rozgrywka może szybciej stać się powtarzalna i nużąca
  • - brak polskiej wersji językowej może niektórym utrudnić wykonywanie zadań pobocznych

8

Wyświetleń: 2728

Redaktor

Jakub Malik

Dobre historie przyciągają mnie do siebie w grach, serialach i książkach. Mam słabość do gier retro i grafiki pixel art. Każdego roku z nadzieją wyczekuję nowych przygód z Księciem Persji. A poza tym wszystkim tańczę z ogniem, trenuję i realizuję się w doktoracie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *