Hero RecenzjeRecenzja
Hero RecenzjeArtykuł

Wyścig po portfel – recenzja Chocobo GP

Fani uniwersum Final Fantasy musieli czekać na sequel Chocobo Racing…

29 marca 2022

Fani uniwersum Final Fantasy musieli czekać na sequel Chocobo Racing z PlayStation aż 23 lata. Historia jego produkcji usłana jest licznymi problemami, a planowaną niegdyś wersję na 3DSa po cichu anulowano. Nareszcie możemy jednak pościgać się ulubionymi bohaterami ze świata FF na Switchu. Zwlekałem ze zrecenzowaniem Chocobo GP ze względu na poważne kłopoty z trybem wieloosobowym. Czy ponad dwa tygodnie po premierze da się cieszyć wyścigami w pełni?

Za produkcję Chocobo GP odpowiada japońskie studio Arika, jego wydaniem zajął się natomiast branżowy gigant, Square Enix. Gra trafiła ekskluzywnie na Switcha 10 marca bieżącego roku.

 

 

Wyzwanie dla zmysłów

 

Fabuła przedstawiona jest w Chocobo GP poprzez animowane, w pełni udźwiękowione dialogi, podczas których bohaterowie walczą o tytuł najbardziej krzykliwej istoty świata przedstawionego. Opowieść podzielono na dziewięć rozdziałów składających się z kilku wyścigów, a ich ukończenie odblokowuje nowe postaci i trasy. Chocobo i przyjaciół do dynamicznych wyścigów motywuje obietnica spełnienia ich najskrytszego życzenia; w toku historii dowiemy się, czym ono jest dla każdej persony. Początkowo starałem się nadążyć za niuansami fabuły, lecz wybaczcie: wymiękłem. Za dużo w tym wszystkim hałasów, kolorów i bodźców. Uważniej będą ją śledzić z pewnością fani Final Fantasy oraz młodsi gracze, którzy zdecydowanie należą do grupy docelowej produkcji.

 

 

Najlepszym być

 

Wyścigi w Chocobo GP możemy przeżyć w dwóch poziomach trudności: Beginner oraz Master. Niech nie zwiedzie was nazwa, bo ten pierwszy potrafi nieźle dać w kość. Gorąco zresztą rekomenduję zacząć właśnie od niego, bo twórcy zaimplementowali tam bardzo zgrabny samouczek, dzięki któremu już po kilku wyścigach poznamy wszystkie tajniki jazdy. Choć rozgrywka pod wieloma względami przypomina Mario Kart 8 Deluxe, pojawia się kilka znaczących różnic.

 

 

Początkowo do wyboru mamy jedynie troje bohaterów, jednak z biegiem gry można odblokować pozostałych, których łącznie jest 23. Oprócz typowych dla gatunku statystyk oraz alternatywnych pojazdów, każda z postaci dysponuje także inną zdolnością specjalną. Aby jej użyć, należy naładować specjalny pasek, zbierając kryształki w trakcie jazdy oraz wykonując imponujące drifty i triki. Moc jednak mocy nierówna; niektóre persony potrafią odwrócić beznadziejną sytuację na swoją korzyść, stosując tajny ruch w krytycznym momencie, a pozostałe mogą sobie nawet zaszkodzić.

 

 

Dla przykładu: po uruchomieniu mocy Ben zwiększa swoje gabaryty, zaczyna biec po trasie i atakuje wszystkich biedaków, którzy wpadną mu pod nogi; tymczasem Camilla tworzy przed sobą pięć kwiecistych pierścieni, przyspieszających zarówno ją, jak i innych graczy, gdy przez nie przejadą. Prowadzi to dość często do nieco niesprawiedliwych sytuacji i system zdolności wymaga zbalansowania; jego obecność wprowadza jednak ciekawą różnorodność do gry, dzięki której każdy wyścig jest na swój sposób niepowtarzalny.

 

 

Niestety nie tylko system mocy wydawał mi się niezbalansowany. Jak na grę kart-racing przystało, podczas wyścigu uczestnicy mogą wykorzystywać dodatkowe zabawki, aby zdobyć przewagę nad przeciwnikami. Tutaj nazwano je „Magicites”; po przejechaniu przez kolorowe jajo pozyskujemy losową zdolność, którą dodatkowo da się wzmocnić. Można na przykład chwilowo przyspieszyć swój pojazd, zastawić wodne pułapki, zasilić zasób kryształków lub unieruchomić przeciwnika atakiem. Ataki są wręcz nieprzyzwoicie mocne, co spowodowane jest faktem, że bardzo trudno jest przed nimi uciec. Gdy większość z nich trafi w nas z hukiem, kierowana postać wyleci w powietrze i położy się na jezdni, podczas gdy pozostali będą przejeżdżać jej po głowie ze śmiechem. Wymuszony postój trwa zdecydowanie zbyt długo i prowadzi do wielu frustracji. W Chocobo GP możesz być znakomitym rajdowcem, lecz gdy dopadnie cię choć jeden pocisk – pożegnaj się z podium.

 

 

Ścigać możemy się na dziewięciu trasach, z których każda posiada kilka konfiguracji, dzięki czemu w rzeczywistości jest ich więcej. Tak samo jak bohaterów, nowe plansze zdobywamy poprzez przechodzenie trybu fabularnego. Odblokowywanie zawartości to element charakterystyczny dla gatunku i w świetny sposób wciąga do gry. Moneta ma jednak swoją drugą stronę. Jeśli szukamy gry, do której można wskoczyć bez zobowiązań ze znajomymi raz na jakiś czas, to w Chocobo GP początkującym graczom przysługuje zaledwie jedna trasa i trzy postaci. Trzeba zatem spędzić kilka chwil z produkcją, aby wyzwolić jej kanapowy potencjał.

 

 

Przepraszam, ILE?!

 

W Chocobo GP możemy ścigać się w sześciu różnych trybach: fabularnym, Time Attack, Series Races (ciąg czterech wyścigów na różnych trasach) i Custom Race. Pozostałe dwa oferują rozgrywkę wieloosobową: tytułowy Chocobo GP oraz – po prostu – Multiplayer. A raczej OFEROWAŁYBY, bo… niestety nie działają.

 

 

Z tego powodu postanowiłem poczekać z opublikowaniem recenzji Chocobo GP. Nie zrobiło to jednak żadnej różnicy. Wybór trybów wieloosobowych wiąże się z wiecznym oczekiwaniem na znalezienie lobby. Przy czym problem ten nie spotyka wszystkich graczy; niektórzy ścigają się radośnie od dnia premiery. Square Enix ponoć pracuje nad rozwiązaniem tego, dość poważnego, problemu. Szkoda, że nie dane mi było spróbować swoich sił w Chocobo GP: tryb ten polega na stopniowej eliminacji grupy 64 graczy, którzy nie zdołali ukończyć wyścigu w pierwszej czwórce. Brzmi to bardzo ciekawie.

 

 

Problem z rozgrywką wieloosobową jest o tyle szokujący, że w Chocobo GP możemy właściwie zagrać za darmo w wersji Lite. Oferuje ona prolog trybu fabularnego i możliwość zabawy lokalnej z trojgiem bohaterów i jedną trasą. Wydając 210 zł na odblokowanie reszty zawartości, a przede wszystkim sieciowej gry online, nie ma gwarancji, że faktycznie pościgamy się z innymi graczami. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że wkrótce pojawi się odpowiednia łatka.

 

 

A skoro o cennych złotówkach mowa, nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał o absolutnie irytującym elemencie Chocobo GP. Twórcy postanowili wprowadzić do gry mikrotransakcje. Po zakupie wirtualnej waluty za pomocą tej rzeczywistej, możemy odblokować dodatkowych bohaterów sezonowych, skórki oraz inne gadżety. Co prawda dostajemy na start odrobinę Mythrilu na pierwsze zakupy, ale nie zmienia to faktu, że całe menu sklepu w bardzo agresywny i krzykliwy sposób żąda od graczy potulnego wyciągania kart kredytowych. Nie mogę pojąć, dlaczego mikrotransakcje znalazły się w produkcji, która wcale tania nie jest. Jeśli jesteście gotowi wydać od 36 do 296 zł (!) na przepustkę sezonową i garść cyfrowej zawartości, to oczywiście nie oceniam. Myślę jednak, że w tego typu grze WSZYSTKO powinno dać się odblokować bez wydawania ani grosza więcej.

 

 

Gratka dla fanów uniwersum

 

Pocieszający w tym wszystkim jest fakt, że Chocobo GP wygląda wprost znakomicie. Modele bohaterów i trasy są dopracowane, kolorowe i ciekawe, a wszystko odtwarza się na Switchu w gładziutkich 60 klatkach na sekundę. I to w trybie stacjonarnym, przenośnym, a nawet w dwuosobowej rozgrywce na jednym ekranie, a to szczerze imponuje. Wyścigi są dzięki temu niezwykle przyjemne, a sterowanie bardzo dokładne.

 

 

Nieco mniej przypadła mi do gustu warstwa audio produkcji. Do udźwiękowienia bohaterów nie mam zarzutów, a sam fakt, że nagrano tak wiele dialogów to miła niespodzianka. Nie potrafiłem jednak znieść ścieżki dźwiękowej – jest bardzo intensywna, wręcz nachalna, przez co menu głównego unikałem jak ognia; w trakcie wyścigów jest po prostu okej. Nie jest to wina jakości dźwięku, a zwyczajnie kwestia preferencji.

 

 

Miejsce na podium?

 

Chocobo GP z pewnością przypadnie do gustu fanom Final Fantasy i młodszym graczom. To niezły kart-racing, choć jego premiera niekorzystnie zbiegła się z nowymi trasami w Mario Kart 8 Deluxe, a w tym starciu przewagi nie ma. Na miłośników ryku silników czeka masa postaci i tras do odblokowania, sympatyczny tryb fabularny, dwa poziomy trudności i bardzo przyjemna rozgrywka. Odstrasza natomiast ciągły problem z trybami wieloosobowymi oraz bezczelne mikrotransakcje, które domagają się uwagi w menu sklepu niczym podrzędna gra mobilna.

Cena w eShopie: 209,80 zł

Podziękowania dla ConQuest Entertainment za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + znakomita optymalizacja
  • + kolorowa i przyjemna dla oka grafika
  • + masa zawartości do odblokowywania
  • + pełne udźwiękowienie postaci
  • + specjalne zdolności bohaterów wprowadzają różnorodność…

Wady

  • - …są jednak niezbalansowane
  • - zbyt surowa kara za trafienie atakiem
  • - nachalne mikrotransakcje
  • - na ten moment nie wszyscy zagrają sieciowo

6

Wyświetleń: 2040

Redaktor

Kosma Staszewski

Tak, to imię, a nie pseudonim, choć w świecie gier przedstawiam się jako Szuszuro. „Złapałem je wszystkie” niezliczoną ilość razy, a z produktami Nintendo utrzymuję niezdrową relację od wielu lat. Na co dzień studiuję i parzę kawę, aby mieć hajs na gry.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *