RecenzjeRecenzja
RecenzjeArtykuł

Śmiertelne koszmary – recenzja Catherine: Full Body

Gra Catherine oryginalnie powstała w roku 2011, została po raz…

23 lipca 2020

Gra Catherine oryginalnie powstała w roku 2011, została po raz pierwszy wydana na platformach PlayStation 3 oraz Xbox 360, a dopiero w 2019 doczekała się premiery na komputery stacjonarne. Jednakże w tym samym roku tytuł otrzymał odświeżoną wersję, wzbogacającą historię i „nowe życie” tym razem tylko dla posiadaczy Playstation 4, Playstation Vita (tylko Japonia) i od lipca 2020 roku dla użytkowników Nintendo Switch. Jak sprawuje się wersja na pstryczka? Przyjrzyjmy się temu intrygującemu tytułowi z bliska.

 

 

A wszystko zaczęło się pewnego wieczora…

 

Głównym protagonistą, z którym będziemy aż do końca, jest Vincent Brooks – programista, lubiący prowadzić lekkie życie bez zaangażowań i zobowiązań. Mężczyzna jest od pięciu lat w związku z Katherine Mcbride, która w ostatnim czasie naciska na swojego chłopaka by przypieczętować miłość zawierając związek małżeński.

Vincent nie jest przekonany, aby podążyć w tę stronę. Odpowiedzialność i obowiązki bardzo go zniechęcają.  Nie sądził, że jego życie wywróci się do góry nogami podczas samotnego picia alkoholu w barze. Wszystko to przez spotkanie niezwykle uroczej i enigmatycznej dziewczyny zwanej Catherine, co doprowadziło do przelotnej przygody i zdrady ukochanej Katherine. Mężczyzna zaczyna kwestionować swoją miłość i stawia się w bardzo niekomfortowej sytuacji między dwiema kobietami i własnymi uczuciami. Dodatkowo w naszej historii pojawia się nieznana persona – Rin, która została uratowana z opałów przez Vincenta i z którą będzie można nawiązać szerszą znajomość. To bardzo tajemnicza osoba, nikt nie wie skąd pochodzi. Rin zmaga się z amnezją i na co dzień walczy o poznanie swojej prawdziwej historii.

Po zdradzie, Vincent zaczyna mieć koszmary, które rzekomo dotykają tylko mężczyzn. Sny te są na tyle poważne, że śmierć w nocnej marze oznacza utratę życia w prawdziwym świecie. Te abstrakcje będą nawiedzać „przeklętych” dopóki nie przejdzie się każdego piętra, a wszyscy ci, którzy budzą się nie pamiętają żadnej rzeczy, która miała tam miejsce. Nie tylko kochliwy programista zostaje dotknięty skutkami klątwy, na swojej drodze spotyka również innych towarzyszy nieszczęścia. Ciekawostka – każda napotkana tam osoba jest widziana, jako owca.

 

 

Wspinaj się, aby przetrwać

 

Rozgrywka jest podzielona na dwie części: łamigłówki oraz swobodną interakcję. Pierwsza polega na wspinaczce po wieży skonstruowanej z bloków, możliwych do popychania czy ciągnięcia, aby stworzyć własną ścieżkę na szczyt. Mamy limitowany czas na to, by dotrzeć do celu, a to jak bardzo jest złożona struktura, zależy od wybranego poziomu trudności. Z każdą mijającą sekundą podstawa budowli zawala się w przepaść wywołując presję czasu. Jakikolwiek ruch sześcianem jest zapamiętany przez grę i jeśli zdarzy się, że wykonamy złe posunięcie to wtedy możemy cofnąć akcję i naprawić popełniony błąd. Na swojej drodze spotkamy przeszkody w formie owiec lub specjalnych pułapek, które musimy ominąć, pozbyć się lub obejść. Gra pod tym względem jest niezwykle wymagająca i testuje naszą kreatywność i wyobraźnię w trakcie podejmowania działań. Wszystko to utrzymane w dynamicznym tempie przy akompaniamencie wspaniale dobranej ścieżki dźwiękowej.

Druga część jest oparta na zasadzie eksploracji i rozmowy z innymi osobami przebywającymi w koszmarze lub przesiadujących w barze. To, w jaki sposób będziemy ingerować w rozmowy, będzie nas określać, jaką osobą jesteśmy i w zależności od podejmowanych decyzji otrzymamy jedno z 13 zakończeń. To czy jesteśmy bardziej „chaotyczni” (nieprzejmujący się, wolni od obowiązków, nieodpowiedzialni) czy bardziej „prawi” (wspierający, kulturalni, stawiacy czyjeś dobro nad swoje) będzie określone przez wskaźnik karmy, który towarzyszy nam przy ważnych decyzjach związanych z osobami wokół Vincenta.

 

 

Zostałem zauroczony, że w taki kreatywny sposób deweloperzy przedstawili rozgrywkę i spięli ją wraz z fabułą. Jestem osobą, która bardzo lubi rozwiązywać zagadki i zdecydowanie Catherine: Full Body jest wyróżniającą się na tle innych produkcji. Ciekawą implementacją do rozgrywki jest aspekt odpowiadania na pytania w konfesjonale. W podsumowaniu możemy zobaczyć jak inni gracze wypowiedzieli się w tej kwestii, zarówno mężczyźni oraz kobiety w wieku 20-39 lat. Warto podkreślić, że na te pytania nie ma „złych” odpowiedzi, ponieważ mają jedynie na celu ocenić naszą moralność i może określić, jaką jesteśmy osobą w codziennym życiu.

 

Techniczna strona medalu

 

Catherine Full Body jest solidną produkcją na konsolę Nintendo Switch, stoi na przyzwoitym poziomie pod względem wyglądu i co najważniejsze wydajności, utrzymując stałe 30 klatek na sekundę. Gra posiada samouczek wyjaśniający podstawy poruszania się oraz to, w jaki sposób możemy wykreować własną ścieżkę na szczyt. Dla nowych graczy, którzy nie mieli styczności z oryginalnym tytułem, może wydawać się dezorientujące. Ze względu na to, że jest mnóstwo technik, które możemy poznać na zasadzie „prób i błędów” lub poprzez rozmowę z bohaterami niezależnymi, którzy utknęli w tym koszmarze, a znajomość ich we wcześniejszych poziomach zdecydowanie ułatwiłoby przejście pięter.

 

 

Kamera w grze jest nastawiona głównie na przód wieży, problemy zaczynają się wtedy, jeśli chcemy przejść na tył danej konstrukcji. Praktycznie widok jest przestawiony o 180 stopni (można tę opcję wyłączyć) co wprowadza w dezorientację. Zamiast tak naprawdę pomóc, przeszkadza. Szkoda, że nie ma w pełni manualnej kamery, którą możemy kontrolować dowolnie.

Oprawa audio czasami jest irytująca. Momentami muzyka zagłusza dialog, przez co trudno usłyszeć co dana postać mówi, mimo że są napisy to brak odpowiedniego wyważenia pozostawia delikatny niesmak. Podczas wspinaczki są sytuacje, w których różne dialogi mogą się na siebie nałożyć i czasami nie byłem wstanie zrozumieć, co dokładnie zostało wypowiedziane w danej chwili.

 

„Przeszedłem grę, co dalej?”

 

Można się zastanawiać czy Catherine: Full Body jest w jakikolwiek sposób powtarzalny. Spieszę z wiadomością potwierdzić, że jest. Osobiście przyznam bardzo wciągnęła mnie fabuła tej produkcji i na pewno wrócę poznać inne zakończenia. Twórcy w tej wersji dodali tryb „Remix”, który dokłada zupełnie nowe elementy blokowe, które przypominają klocki tetrisa i przesuwając je, poruszamy całą konstrukcję zamiast pojedynczych jak dotychczas sześcianów. Zdecydowanie urozmaica to rozgrywkę dostarczając nowych wrażeń.

 

 

Jest to w pełni zrozumiałe, że znajdą się osoby, które nie mają w ogóle chęci pokonywania łamigłówek niezliczoną ilość razy. Na szczęście developerzy zaoferowali nam możliwość omijania tych zagadek (określony odpowiednim poziomem trudności – Safety), jeśli chcemy skupić się tylko i wyłącznie na fabule, aby poznać wszystkie możliwe wybory i to jak wpłyną na Vincenta i otoczenie.

Oprócz trybu przygodowego możemy przetestować własne umiejętności w dwóch następujących trybach:

  • Babel – Celem jest dotarcie na szczyt wysokiej wieży nie mając możliwości cofnięcia swoich ruchów. Za każdym razem bloki są losowo rozstawiane co sprawia, że każde podejście jest inne. Dodatkowo ta forma rozrywki pozwala na tryb kooperacji, więc można podjąć się wyzwania ze swoim przyjacielem. Jeśli którakolwiek z postaci zginie to gra zakończy podejście i należy zacząć od nowa.
  • Colosseum – tryb kompetytywny, w którym zmierzymy się z graczem o to kto pierwszy dotrze do mety. Brak odrodzeń sprawia, że śmierć postaci kończy się wygraną dla osoby przeciwnej. Dostępne są różne przedmioty w grze, które albo ułatwią wspinaczkę, albo utrudnią przejście oponentowi. Zwycięstwo odniesie ten, który wygra dwie rundy. Możemy uczestniczyć w meczach rankingowych zdobywając punkty lub normalnych bez narażenia swojego miejsca w tabeli. Świetny, dynamiczny tryb ale niestety opustoszały. System dobierania nie jest doskonały, bo w moim przypadku dwa na trzy mecze były z osobami, które pochodzą z odległych krajów co negatywnie wpływało na przebieg rozgrywki online.

 

 

Blok podsumowujący

 

Catherine: Full Body to bardzo dobra produkcja na Nintendo Switch. Gra działa w pełni stabilnie pod kątem wydajnościowym, a oprawa muzyczna wykorzystuje zremiksowane klasyczne utwory np. autorstwa Beethovena czy Odę do Radości, co genialnie wpasowuje się w klimat produkcji. Fabuła jest bogata, pełna zwrotów akcji doprowadzająca do jednego z kilkunastu ciekawych zakończeń. Jedynie co bardzo nie podobało mi się podczas przejścia tytułu to sterowanie oraz ruch kamery. Nie mógłbym policzyć ile razy przesunąłem nie ten blok, co trzeba, ponieważ gra postanowiła zrobić ruch taki a nie inny. Dodatkowo czasami postać zachowywała się nie tak jak trzeba, co dodawało szczyptę frustracji do rozgrywki.

Zagrałem połowę gry z dubbingiem angielskim, a połowę z japońskim i muszę stwierdzić, że jeśli chodzi o tytuły, które są w stylu Anime to u mnie zdecydowanie wygrywa język z kraju kwitnącej wiśni, ze względu na zaangażowanie aktorów głosowych. Warto wspomnieć, że DLC zmieniające głos Catherine było dostępne tylko w tym języku. Catherine: Full Body dodatkowo obfituje w ścieżki dźwiękowe innych gier między innymi Persona 5, którą możemy przesłuchać w barze. Dodatkowa postać „Joker” z wyżej wymienionej produkcji jest dostępna w trybach Colosseum i Babel. Tytuł jest naprawdę warty zagrania, zadowoli niedzielnych, ale i tych hardcorowych graczy. Uwaga! Ze względu na scenerię gra jest przeznaczona wyłącznie dla dorosłych.

 

Cena w eShopie: 169 zł

 

Podziękowania dla Cenegi za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + soczysta fabuła
  • + bardzo dobra oprawa muzyczna i wizualna
  • + wiele różnych zakończeń
  • + wybory moralne
  • + zachęca do wielokrotnego przejścia gry
  • + ciekawa implementacja multiplayer online, ale…

Wady

  • - … są długie czasy oczekiwania lub dobiera nas z osobą z drugiej strony świata
  • - sterowanie postacią oraz kamerą potrafi być frustrujące
  • - brak języka polskiego

8.5

Wyświetleń: 4303

Redaktor

Damian "Dadaista" Filipkiewicz

Z zamiłowaniem śledzę wszystkie informacje i pogrywam różne produkcje na Nintendo Switch oraz PC. Nie mam ulubionego gatunku gier, a przez te lata przewinęły się dziesiątki, z którymi świetnie się bawiłem. Zręcznościówki, strzelanki, karcianki, strategie, RPG'i nie są mi straszne. Na co dzień pracuję jako programista. Lubię kawę z mlekiem, moim spirit animal jest Slowpoke i należę do Ravenclaw.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *